Ekologiczna trzoda chlewna na Podkarpaciu [VIDEO]
Na Podkarpaciu pachnie wiosną
Wstyd się przyznać, ale na Podkarpaciu jeszcze nie byłam. Teraz wiem, dlaczego - z naszej Wielkopolski to 8 godzin jazdy... w jedną stronę. Opłacało się. Gdy dotarliśmy na miejsce pod koniec lutego do miejscowości Tuligłowy w powiecie Jarosław, pagórkowaty krajobraz rozciągał się jak okiem sięgnąć, a pachnące powietrze zapowiadało nieśmiało koniec zimy. Na spotkanie wyszedł nam pan Marek - rolnik ekologiczny, mąż pani Krystyny oraz ojciec jednej córki i dwóch synów, z których najmłodszy, choć 13-letni, już jest dużą pomocą w gospodarstwie. - On na pewno zostanie rolnikiem. Ciągniki to jest jego pasja - opisuje potencjalnego następcę pani Krystyna.
Marek Potoczny przejął gospodarstwo po swoich rodzicach. Było to 9 hektarów 25 lat temu. Dzisiaj grunty orne i użytki zielone rozciągają się na 47 hektarach, a do tego w chlewni znajduje się trzoda chlewna hodowana w cyklu zamkniętym. Pan Marek jest doświadczonym rolnikiem, o czym świadczą chociażby jego plony pszenicy, która zbierana jest w ilości 5 ton z hektara, co w ekologii graniczy z cudem. Oprócz tego uprawia rzepak (bardzo rzadki w ekologii!), mieszanki zbożowe i kukurydzę, a w planach ma uprawę bobiku i soi. Większa część przeznaczona jest na paszę dla świń, a nadwyżki są sprzedawane.
Ekologia dla ubogich
Od 21 lat gospodarstwo prowadzone jest w trybie ekologicznym. Początki były, jak mówi gospodarz, nieciekawe. - Sąsiedzi pytali, czy mają nam pożyczyć na środki ochrony roślin - wspomina pan Marek. Plony były ubogie, ale chwastów za to masa. Dzisiaj doszli prawie do perfekcji i nie wyobrażają sobie innej drogi niż ekologia. - Niektórzy wierzą w ekologię, inni mówią, że to jest bajer, ale ja życzyłbym każdemu, aby spróbował tego świniaczka, tego zboża, tej mąki. To jest po prostu nie tylko zdrowe, ale i smaczne - przekonuje Marek Potoczny, a jego żona dodaje: - Już na patelni widać różnicę w wyglądzie. To mięso nie pływa w wodzie, a do tego jest bardzo smaczne.
7 macior i 1 knur
W chlewie panuje cykl zamknięty, w którym uczestniczy 7 macior, 1 knur, prosięta i tuczniki, a wszystkiego razem 130 sztuk w rasie polskiej wielkiej i zwisłouchej. Nie stosuje się inseminacji – knur dobrze wywiązuje się ze swojego zadania. W miocie jest pomiędzy 10 a 16 prosiąt, a więc średnio ok. 12-13 sztuk. Maciory nie są w klatkach czy kotnikach i dlatego zdarzają są pojedyncze przypadki przygniecenia prosiąt. Jest to jednak jedyny powód w statystyce śmiertelności prosiaków.
Prosiakom oprócz własnych zbóż podaje się siano i koniczynę: - One nie tylko jedzą siano i kukurydzę, ale też bawią się nimi. Ta zabawa i ruch również wpływają pozytywnie na smak mięsa i wyrobów. Do tego muszą mieć zagwarantowaną powierzchnię przestrzenną, która w ekologii wynosi 1,5 m na zwierzę - wyjaśnia pan Marek.
Ruch i pasza niskobiałkowa powodują, że zwierzęta potrzebują więcej czasu na osiągnięcie wagi ok. 120 kilogramów, w której są sprzedawane. W gospodarstwie państwa Potocznych jest to 5 - 6 miesięcy, na co w konwencji potrzebne jest ok. 100 dni.
W gospodarstwie rocznie hoduje się, w zależności od ilości macior, od 180 do 250 tuczników, które odstawiane są do oddalonego o 140 km Zakładu Mięsnego Wasąg. Na kilogramie uzyskuje pan Marek wyższą cenę niż w konwencji o 1,50 - 2,00 zł., czyli jest to na dzisiaj 11,00 zł. za kg żywca.
Jako hodowca trzody chlewnej otrzymuje również dopłatę w wysokości 80,00 zł. na jedno prosię.
Współpraca z odbiorcą
Marek Potoczny współpracuje od 5 lat z Zakładem Mięsnym Wasąg z Hedwiżyna koło Biłgoraja. Wszystkie tuczniki sprzedawane są do tego jednego zakładu, który przyjeżdża po odbiór zwierząt swoim transportem co 3-4 miesiące. Wasąg istnieje na rynku 21 lat i jest przedsiębiorstwem rodzinnym specjalizującym się od 2004 roku w przetwórstwie mięsa ekologicznego. - Można powiedzieć, że jesteśmy liderem, ale też pionierem tego rodzaju produkcji w Polsce - mówi Marcin Turczyn dyrektor handlowy zakładu, w którym przetwarza się zarówno mięso wieprzowe, jak i wołowe oraz drób ekologiczny.
Co jest dla rolnika największą korzyścią ze współpracy z nimi? - Na pewno zbilansowanie kosztów produkcji i nakładów pracy w stosunku do ceny produktu, które w przypadku ekologicznej hodowli nie są małe - wyjaśnia pan Marcin i dodaje, że w Polsce istnieje niedobór surowca odpowiedniej jakości - mięsa wieprzowego i to zarówno ekologicznego, jak i konwencjonalnego. Firma stawia na ekologiczny surowiec ponieważ, jak mówi Marcin Turczyn: - Klient dzisiaj poszukuje zbilansowanej i zdrowej diety, a mięso ekologiczne jest nie tylko zdrowe, ma więcej wartościowych związków ze względu na sposób żywienia zwierząt, lepiej wygląda i smakuje, ale również inaczej zachowuje się podczas obróbki kulinarnej.
Mój rozmówca zwraca uwagę na regionalny aspekt produktów, które na skalę ogólnokrajową powstają w czystych i nieuprzemysłowionych rejonach naszego kraju. Posiadają one wyjątkowy smak ze względu na żywienie zwierząt bez pasz wysokobiałkowych i dłuższy cykl chowu, a to z kolei przekłada się na większe przerosty tłuszczowe.
Wszystko pod kontrolą
Gospodarstwo nie może być określane jako ekologiczne, jeśli nie jest objęte systemem kontroli i certyfikacji, obowiązującym w całej UE. - W przypadku gospodarstwa państwa Marka i Krystyny Potoczny kontrola ta jest dwutorowa, gdyż podlega jej zarówno produkcja roślinna, jak i zwierzęca - wyjaśnia dr inż. Urszula Sołtysiak, ekspert rolnictwa ekologicznego. W kontroli części roślinnej sprawdza się pola, łąki, magazyny środków do produkcji i magazyny produktów, w tym stany ilościowe, by oszacować, czy produkcja rolna jest wystarczająca, aby wykarmić zwierzęta utrzymywane w gospodarstwie. Druga część kontroli dotyczy hodowli trzody chlewnej, czyli samej chlewni oraz dokumentacji związanej z utrzymaniem i żywieniem zwierząt, ich rejestracją oraz opieką weterynaryjną. - Kontrola gospodarstwa to nie jest fotografia z dnia inspekcji - podkreśla dr Sołtysiak i dodaje: - Dokumentacja obrazuje, jak była prowadzona produkcja roślinna i zwierzęca w czasie od ostatniej kontroli; jeśli zgodnie z wymogami - jednostka certyfikująca wystawia certyfikat, na przyszły okres, można powiedzieć: licencję, kredyt zaufania. Jeśli brak dokumentacji - nie ma podstaw do certyfikacji.
W ekologicznej produkcji zwierzęcej najważniejsze są dwie rzeczy: rodzaj pasz i na ile gospodarstwo jest w stanie wyprodukować je we własnym zakresie - jeśli nie korzysta z certyfikowanych ekologicznych mieszanek paszowych do odchowu - oraz opieka weterynaryjna. Oba aspekty są powiązane ze sobą, gdyż zdrowotność zwierząt zależy w dużej mierze od dobrych pasz. W ekologicznej hodowli zdrowie zwierząt jest najważniejsze, więc w razie choroby zwierzęta muszą otrzymać leki. Najpierw środki naturalne łącznie z homeopatycznymi, a jeżeli nie są one wystarczające, wtedy weterynarz może przepisać leki konwencjonalne, w tym również antybiotyki. Bardzo ważnym jest okres karencji po odstawieniu leków, który w przypadku zwierząt ekologicznych jest dwa razy dłuższy niż ten, który przewiduje producent leku. Wszystkie leki, ich dawki, długość leczenia są ważną częścią składową prowadzonej przez rolnika dokumentacji.
ASF w strefie żółtej
Gospodarstwo znajduje się w żółtej strefie ASF-u, choć trochę dalej jest niebieska i czerwona. Jak sobie radzą rolnicy? - Najważniejsze jest mieć dobre ogrodzenie. Do chlewni wchodzimy sami, zmieniamy odzież i obuwie, mamy strefę brudną i czystą. Dajemy sobie radę - Mówi pan Marek optymistycznie i dodaje: - Teraz jest ASF, ale przed nim świniaki przebywały na zewnątrz, jadły trawę, oglądały piękne widoki, wylegiwały się na słońcu, a nawet opalały. Tak też będzie znowu, gdy pozbędziemy się ASF-u.
ZOBACZ TAKŻE: Serowarnia w Wańczykówce [przeczytaj i obejrzyj FILM]
- Tagi:
- trzoda chlewna
- ASF
- ekologia