Co dobrego dla środowiska naturalnego mogą robić małe gospodarstwa?
Wydajna, ale z poszanowaniem dla środowiska. Właśnie taka powinna być produkcja rolnicza. Czy jest to utopia?
Z jednej strony oczekuje się od rolników, by produkowali takie ilości żywności, które zabezpieczą potrzeby całej ludzkości, z drugiej - mają to robić, nie wpływając znacząco na środowisko naturalne. Dobrze by było, żeby jeszcze te produkty były stosunkowo tanie i zdrowe... Jak spełnić te warunki i jeszcze przy tym utrzymać się z prowadzenia gospodarstwa? Znaleźć złoty środek nie jest łatwo, zwłaszcza w przypadku małych gospodarstw. Nie jest to jednak niemożliwe. Rolnicy mogą pozytywnie wpływać na środowisko naturalne, zaczynając od niewielkich kroków. Postaramy się przedstawić kilka praktyk, które z powodzeniem mogą realizować gospodarze działający na małym areale, chcący wspierać środowisko naturalne i klimat.
Mechaniczna ochrona roślin
Najłatwiejszą do wskazania drogą (ale nie wcale prostą w samej realizacji) jest przejście na gospodarowanie metodami ekologicznymi, co oznacza rezygnację ze stosowania pestycydów na rzecz chociażby mechanicznych metod zwalczania chwastów, takich jak pielniki czy brony chwastowniki. Pozytywnym kierunkiem w stronę ochrony środowiska jest także zastąpienie nawozów mineralnych naturalnymi. Wydaje się, że koszty nie powinny stanowić bariery we wprowadzaniu takich zmian w małych gospodarstwach rolnych. Oczywiście zakup maszyny, w której zastosowano laserowy system do zwalczania chwastów mógłby być zbyt kosztowny, jednak nabycie najprostszego pielnika jest na kieszeń rolnika działającego na małym areale.
Rolnictwo ekologiczne
Nie ulega wątpliwości, że przemodelowanie gospodarstwa na ekologiczne jest sporym wyzwaniem. Wymaga zmiany podejścia do produkcji, zdobycia wiedzy w tym zakresie oraz zaangażowania większego nakładu pracy, szczególnie na początkowym etapie przestawiania gospodarstwa.
- Nie mniej produkty posiadające certyfikat rolnictwa ekologicznego cieszą się coraz większym zainteresowaniem ze strony konsumentów. Ponadto na produkcję metodami ekologicznymi można otrzymać wsparcie w ramach interwencji „Rolnictwo ekologiczne”. Ponadto rolnicy ekologiczni są zwolnieni z niektórych zasad warunkowości - tłumaczy Magdalena Stachowiak z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
Tym tropem w 2003 roku poszli Aleksandra i Tomasz Kupajowie z Kęszyc w Wielkopolsce. Rolnicy posiadają 14 hektarów gruntów o słabej klasie bonitacji. To właśnie kiepska ziemia, jak mówią gospodarze, skłoniła ich do zwrócenia się ku ekologii. Przyznają, że początkowo było im trudno przestawić się z konwencjonalnej uprawy w ekologiczną.
- W okresie przestawiania było ciężko. Trzeba było ustalić pięcioletni płodozmian, czyli dostosować uprawy do rolnictwa ekologicznego, aby można było ten płodozmian zastosować. Na początku plony były bardzo niskie. Wynosiły 1- 1,5 tony z hektara. Teraz już mamy troszeczkę lepsze te plony, bo około 2 – 2,5 tony z hektara. Z takich wyników, w produkcji ekologicznej i na naszych, słabych glebach, jestem w miarę zadowolony - powiedział Tomasz Kupaj.
W systemie ekologicznym utrzymują uprawy zbóż, ziemniaków i warzyw oraz hodowlę zwierząt: świń oraz brojlerów rzeźnych, które ubijają w swoim gospodarstwie.
Edukacja ekologiczna
Działalnością pozytywnie wpływającą na rzecz środowiska naturalnego, której podejmują się państwo Kupajowie, jest także prowadzenia zagrody edukacyjnej. W ramach zajęć, które odbywają się na terenie gospodarstwa, dzieci i młodzież obcują z przyrodą oraz nabywają wiedzę i doświadczenie w zakresie pracy na roli oraz ze zwierzętami w duchu rolnictwa bliskiego naturze. Jest to inwestycja na przyszłość. Czyż nie od podejścia przyszłych pokoleń do środowiska naturalnego zależeć będą losy całej planety?
- Zagrody edukacyjne poprzez młode pokolenie chcą uczyć nowych nawyków i nowego spojrzenia na środowisko naturalne i w ogóle - na środowisko wiejskie - tłumaczy Elżbieta Kmita - Dziasek, jedna z założycielek Ogólnopolskiej Sieci Zagród Edukacyjnych z Centrum Doradztwa Rolniczego w Krakowie.
Biologiczne metody ochrony roślin
Nie oszukujmy się, że nagle wszyscy rolnicy pójdą w stronę „zielonej” mocy. Wpływ oddziaływania rolnictwa na środowisko naturalne mogą zminimalizować nawet pozostając w systemie uprawy i hodowli bez certyfikatu „EKO”. W przypadku produkcji roślinnej coraz bardziej popularne stają się nie tylko mechaniczne środki ochrony roślin, ale i biologiczne, które będą coraz powszechniej stosowane w gospodarstwach propagujących m.in. rolnictwo zrównoważone. Niezwykle istotne jest zdroworozsądkowe podejście do produkcji, badanie gleby, wapnowanie i działaniu opryskami oraz nawozami sztucznymi w czasie, kiedy jest to niezbędne i w minimalnych dawkach. A wtedy, gdy jest to możliwe, zastąpienie ich metodami, które mają neutralny wpływ na środowisko.
- Generalnie są to wszelkie alternatywne metody dla rozwiązań konwencjonalnych. Szczęśliwie tutaj pojawia się dużo innowacji, dużo produktów z różnych firm międzynarodowych koncernów, ale i coraz częściej od polskich producentów, które to rozwiązania mogą znacznie ułatwić zastępowanie konwencjonalnych insektycydów. Niestety często rozwiązania alternatywne są droższe od konwencjonalnych ochrony roślin. Najłatwiej byłoby je wprowadzać na masową skalę, gdyby, podobnie jak w wielu krajach Europy Zachodniej, był system wspierania finansowego stosowania tego typu rozwiązań - tłumaczy dr inż. Mirosław Korzeniowski, prezes stowarzyszenia Agroekoton.
Ubolewa jednak, że w Polsce w ramach Krajowego Planu Strategicznego kwoty zarezerwowane na działania alternatywne, które zostały zdefiniowane właśnie, jako biologiczne środki ochrony roślin, są dosyć symboliczne do skali potrzeb w kraju.
- To jest 0,4 mln euro rocznie. To są bardzo małe środki, przeliczając na powierzchnię, wystarczą na około 5 tys. ha, czyli nie jesteśmy w stanie radykalnie pomóc polskim rolnikom, stosując tego typu ekoschematy w takiej skali, jaka została zaproponowana w KPS - komentuje Mirosław Korzeniowski.
Korzystanie z pomocy owadów pożytecznych
Z pomocą środków unijnych czy bez, polscy rolnicy będą musieli coraz częściej przyglądać się niechemicznym formom ochrony upraw, w tym też biologicznym, na przykład wykorzystując dobrodziejstwo natury, jakim są owady. Od wielu lat z pomocy mniejszych członków ekosystemu w prowadzeniu 10-hektarowego sadu korzysta Karolina Dębska – Zeidler z Rabowic, koło Poznania.
- Mamy wprowadzonego w sadzie dobroczynka, który zjada przędziorki. Z mszycami natomiast walczą skorki i biedronki. Dbamy także o to, by w sadzie były pasy roślinności, gdzie znajdą schronienie dzikie ptaki oraz wspomniane już owady pożyteczne. Ważnym elementem też jest słup dla ptaków drapieżnych, które polują na nornice i myszy. Takich metod naturalnego zwalczania szkodników w sadzie jest kilka, także warto zwrócić na nie uwagę - zachęca Karolina Dębska - Zeidler, właścicielka gospodarstwa Dębski Sad.
Uprawy miododajne
Gdy już mowa o „małych przyjaciołach” wykonujących sporo dobrej roboty w produkcji rolnej, nie można pominąć pszczół. Dbanie o to, by ich nie zabrakło jest także ważnym ukłonem w stronę środowiska naturalnego. A w jaki sposób rolnicy mogą wspierać pszczele rodziny? Oczywiście poprzez uprawę roślin miododajnych, takich jak m.in. facelia błękitna, chaber bławatek, lebiodka pospolita, gryka, gorczyca, pszczelnik mołdawski czy szałwia lekarska. Warto brać pod uwagę te gatunki roślin, nie tylko planując wysiewy na polach, ale także w przydomowym ogródku i na terenach rekreacyjnych, tworząc chociażby łąki kwietne.
Bioróżnorodność daje przyrodzie siłę!
Poszerzanie katalogu gatunku roślin uprawianych o np. miododajne w gospodarstwie, pozytywnie także na różnorodność biologiczną. Dlaczego o niej wspominamy w kontekście współdziałania rolnika z przyrodą? Różnorodność biologiczna, jak podaje Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku, jest podstawową cechą przyrody, która określa rozmaitość występujących ekosystemów, gatunków żywych organizmów i ich genów. Im bardziej zróżnicowane środowisko przyrodnicze, tym jest stabilniejsze, lepiej funkcjonuje i w następstwie jest odporne na zachodzące zmiany.
- Utrata różnorodności biologicznej jest największym zagrożeniem dla prawidłowego funkcjonowania życia na Ziemi – przekonują eksperci WFOŚ w Gdańsku.
Aż trudno uwierzyć, że dzieje się to naprawdę, ale wiele źródeł podaje, że rocznie wymiera od 5 000 do ok. 50 000 gatunków roślin i zwierząt.
Uprawa roślin i hodowla gatunków, którym grozi wymarcie
Rolnicy dokładają swoją małą cegiełkę w ratowaniu, tak ważnej dla planety, bioróżnorodności. Robią to poprzez chociażby uprawę zagrożonych rodzimych odmian roślin oraz hodowlę ras zachowawczych. Do zajmowania się, cechującymi się nie zawsze największą produktywnością, odmianami upraw oraz rasami zwierząt gospodarskich na szczęście zachęcają rolników specjalne programy. W przypadku hodowli kóz, owiec, bydła i trzody chlewnej ras zachowawczych jest to pakiet w PROW 2014 – 2020 funkcjonujący pod nazwą „Zachowanie zagrożonych zasobów genetycznych zwierząt w rolnictwie”, który ma być kontynuowany także w nowej perspektywie unijnej na najbliższe 5 lat.
- Chodzi głównie o to, żebyśmy mieli te rasy, jako rezerwę genetyczną, byśmy mogli w każdej chwili tę naszą wieloletnią hodowlę czy rozmnażać, czy krzyżować. Można powiedzieć tak, że rasy zachowawcze wymagają dotowania, ze względu na niższą produkcyjność, ale gdyby tego dotowania, i gdyby tego zajmowania się nimi nie było, po prostu wypadałyby z hodowli. Chodzi o utrwalenie i zachowanie pewnej puli genów, która została wytworzona przez lata i jest pulą genów miejscowych z rasy, która była od wieków na tym terenie - mówi dr Marian Kamyczek, dyrektor Zakładu Doświadczalnego Instytutu Zootechniki PIB w Pawłowicach, który od wielu lat specjalizuje się w hodowli owiec rasy merynos polski w starym typie.
Pasy kwietne, okna dla skowronków czy zadrzewienia śródpolne
Producenci rolni mogą oczywiście działać także w kierunku zachowania bioróżnorodności gatunków, które naturalnie występują w przyrodzie. Praktykami, które temu sprzyjają są: sianie pasów kwietnych na polach, zakładanie okien dla skowronków (puste pola o szerokości kilku metrów kwadratowych na terenach uprawowych), ustawianie na polach tyczek dla ptaków drapieżnych. Cenne dla środowiska są także zadrzewienia śródpolne, wszelkiego rodzaju pasy zieleni, miedze, które pełnią także rolę bariery ochronnej przed wiatrem i przeciwdziałają erozji gleby. Dodatkowo zapewniają pożytki dla owadów zapylających, poprawiają jakość wody i zwiększają retencję wodną środowiska.
Mała retencja wodna
O potrzebie magazynowania wód opadowych nikt w tej chwili nie dyskutuje. Polska, zwłaszcza jej zachodnia część, stepowieje. Coraz częściej borykamy się z suszą hydrologiczną i rolniczą. Według prof. Bogdana Chojnickiego z Pracowni Bioklimatologii, Katedry Ekologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu bardziej skuteczne jest tworzenie (i oczywiście dbanie o te, które już istnieją) małych zbiorników wodnych niż budowa dużych zalewów.
- Należy wybudować, ale przede wszystkich chronić i odbudowywać, małe zbiorniczki wodne, które są rozsiane po całym krajobrazie. Kiedyś było ich zdecydowanie więcej, ale w dużej mierze zlikwidowano je. Dziś w zasadzie stanowią przeszkodę w uprawie. Trzeba pamiętać jednak, że dzięki nim możemy nagromadzić wody opadowe i zasilić okoliczne tereny – przekonuje prof. Bogdan Chonicki.
Jeśli stawy, oczka wodne czy sadzawki obsadzimy roślinnością drzewiasto – krzewiastą, będzie to duet doskonały.
- Rośliny drzewiaste głębiej się korzenią. Nawet jeśli ta woda przez przesiąkanie ucieknie nam z warstw gleby, gdzie jest dostępna dla roślin uprawnych, a więc 30 cm, to drzewa są w stanie pozyskać wodę z większych głębokości, a one dalej odparowują ją, wspomagając kolejne opady. A więc, gdybyśmy zastanowili się nad tym, jak zmodyfikować klimat, to wystarczyłoby posadzić więcej drzew zarówno w polu, np. wzdłuż dróg, jak i wokół zbiorników i tam ten opad będzie częściej następował - mówi ekspert.
Zielona energia w gospodarstwie
Analizując działania służące ochronie środowiska i klimatu nie można nie wspomnieć o zielonej energii. I w tym aspekcie rolnicy mają spore pole do popisu. Posiadając nawet niewielkie gospodarstwo można zainwestować w panele fotowoltaiczne i ułożyć je na dachu domu lub pomieszczenia gospodarczego. I zamiast prądu z elektrowni napędzanej węglem (który, powiedzmy sobie to szczerze, kiedyś się wyczerpie) wykorzystywać energię odnawialną.
Rolniczy handel detaliczny
Do poprawy jakości ziemskiej atmosfery rolnicy mogą przyczynić się także w inny sposób. Istotnym czynnikiem wpływającym na redukcję śladu węglowego jest z pewnością sprzedaż bezpośrednia, która, co cieszy, zyskuje na popularności. Producenci roślin i zwierząt coraz częściej podejmują się rolniczego handlu detalicznego. W ten sposób wpływają na ograniczanie marnowania żywności i eliminują pośredników, co przyczynia się do obniżenie zużycia paliwa podczas transportu. Kiszone ogórki czy kapustę, konfitury, sałatki i kompoty to produkty, w jakie można się zaopatrzyć bezpośrednio u państwa Pankiewiczów - rolników posiadających gospodarstwo pod Poznaniem. Piotr Pankiewicz z rodziną specjalizują się w uprawie warzyw, które sprzedają w przydomowym sklepiku.
Z powodzeniem także realizują się w rolniczym handlu detalicznym. Po ich przetwory przyjeżdżają stali klienci, którzy rozsmakowali się w tradycyjnych dżemach i sałatkach. Według Piotra Pankiewicza liczba konsumentów chcących kupować prosto od rolnika będzie rosnąć.
- Ludzie nam sami mówią, że nie chcą anonimowych produktów ze sklepu. Przyjeżdżają, bo chcą marchewkę czy ziemniaka od Piotra z Plewisk. I nie jest dla nich barierą, że czasem w markecie za ten sam towar zapłaciliby mniej - mówi rolnik i dodaje, że cenią jego warzywa i owoce za produkcję w systemie zrównoważonego rolnictwa.
- Staramy się uprawiać w miarę możliwości naturalnie, bez nadmiernego stosowania środków ochrony roślin, z wykorzystaniem nawozów i środków ekologicznych. Te plony w związku z tym są zdecydowanie mniejsze, a ceny w jakiś sposób muszą to rekompensować, by opłacało się - tłumaczy Piotr Pankiewicz.
Małymi krokami do celu - dla dobra środowiska naturalnego
Rolnicy wcale nie muszą rezygnować z opłacalności produkcji na rzecz ochrony środowiska i klimatu. Niekiedy wystarczy w gospodarstwie wprowadzić niewielkie modyfikacje bądź tak poprowadzić uprawę czy hodowlę, by wpłynąć, nawet w minimalnym stopniu, pozytywnie na przyrodę.
Czytaj także: Jakie pieniądze na inwestycje w gospodarstwa od tego roku?