„Zrobiliśmy błąd, że nie sprzedaliśmy wszystkiego w żniwa” - mówi Marcin Gryn

Trudno jednoznacznie ocenić tegoroczne żniwa, ponieważ pod wieloma względami jest to sezon wyjątkowy. Z jednej strony, choć rolnicy co roku mierzą się z anomaliami pogodowymi, to, co wydarzyło się na Żuławach, było ogromną tragedią. Z drugiej strony, u wielu rolników zebrano rekordowo wysokie plony. Nie wszyscy jednak mieli tyle szczęścia. Jeśli chodzi o ceny, są one najniższe od kilku lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Szansy na szybkie odwrócenie obecnej tendencji nie widzę, szczególnie w odniesieniu do ziarna paszowego, oczywiście patrząc stricte na czynniki fundamentalne - uważa Wojciech Sabarański, analityk rynku ze Sparks Polska.
Jakie plony zebrali rolnicy?
Ilość zebranego ziarna w tym roku przekroczyła chyba najśmielsze oczekiwania. Dla wielu jednak sezon okazał się trudny - niepokoją nie tylko niskie ceny, lecz także niezadowalająca jakość plonów.
W gospodarstwie Marcina Gryna, który na 100 hektarach uprawia pszenicę, kukurydzę, rzepak i ziemniaki jadalne, w tym roku obrodziło wszystko. Z hektara pszenicy udało się zebrać blisko 10 ton. Marcin Gryn uważa, że to zasługa zastosowanego odpowiednio wcześnie azotu.
- Mieliśmy suchy początek wiosny, dlatego bardzo wcześnie weszliśmy z azotem w pole, żeby wykorzystać wodę zimową. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, ponieważ wtedy, kiedy pszenica potrzebowała azotu, to miała go w okolicach systemu korzeniowego - wspomina Gryn.
Pszenice na polach gospodarza siane były bardzo późno (koniec października, początek listopada), dlatego pełną dojrzałość osiągnęły dopiero na początku sierpnia. Dzięki temu też lipcowe deszcze nie zaszkodziły jej jakości. 10 ton z hektara to bardzo dobry plon. Gryn prowadzi również usługi zbioru zbóż, które w tym roku świadczył u lokalnych rolników. Wspomina on, że tam plony były na poziomie 4 - 6 ton/ha.
- Deszcze spowodowały, że ziarno bardzo szybko zaczynało porastać. Dlatego rolnicy w okolicy mieli duży problem z opadaniem, które wynosiło 100, 120, 140. U nas z kolei było na poziomie 400, 390. Mieliśmy znacznie ponad normę, ale to tylko dzięki temu, że kiedy pszenica dojrzała, to od razu została zebrana i praktycznie deszczu nie widziała - opowiada pan Marcin.
300 hektarów upraw zbóż na Podlasiu, to gospodarstwo Dariusza Ciochanowskiego. Zebrane u niego plony pszenicy kształtują się na poziomie 5 t/ha. Takie ilości, jak zaznacza, osiągnęli również inni rolnicy w okolicy.
- Dziwi nas to, że dzisiaj mówi się o ogromnych nadwyżkach zboża - mówi pan Dariusz.
Na Podlasiu rekordowych zbiorów zatem nie było. Mało tego - jakość tego zebranego pozostawia wiele do życzenia.
- Pszenica nie ma gęstości i jest bardzo drobna. Maj i czerwiec był suchy i dopiero w lipcu pojawiły się pierwsze opady, kiedy już ta pszenica zdążyła zaschnąć - mówi z żalem Ciochanowski.
W tamtym rejonie, jak podkreśla, nie zebrano pszenicy dobrej jakości. Jest to efekt wiosennych przymrozków, które utrzymywały się blisko tydzień. Sytuacja dla rolników z Podlasia jest niestety trudna - słabe plony i niskie ceny. W związku z tym pan Dariusz zdecydował się na skorzystanie z oferty ministra Krajewskiego - kredytu niskoprocentowego. W teorii rolnicy powinni mieć dostęp do pomocy od 1 października. Pod koniec września, gdy nasz rozmówca kontaktował się z kilkoma bankami w sprawie dofinansowania, niestety nikt nic nie wiedział.
Joanna Dudek gospodaruje w województwie lubuskim. Jej pola przeważają słabsze klasy bonitacyjne.
- Zbiór pszenicy był średnio na poziomie 5 t/ha (większość na V klasie). Ogromnym problemem były padające od 4 lipca przez blisko miesiąc deszcze. To spowodowało, że odwrotnie do zeszłego roku, białko było wysokie, ale liczba opadania bardzo niska. Stąd plony są głownie z przeznaczeniem na paszę - mówi pani Joanna.
Niskoprocentowe kredyty nie pomogą?
Dopłaty do sprzedanego zboża, jakie rolnicy otrzymali rok i dwa temu, w opinii wielu rozregulowały rynek. Dlatego w tym roku ministerstwo podjęło decyzję o udzieleniu wsparcia dla plantatorów zbóż w innej formie, jaką są kredyty niskoprocentowe. Czy to dobra decyzja, okaże się pewnie za jakiś czas. W opinii Mariusza Nowaka zajmującego się handlem zbóż nie jest to jednak dobry kierunek.
- Jeżeli rolnik weźmie taki kredyt i opłaci swoje zobowiązania nie pieniędzmi za sprzedane zboża, tylko z kredytu, to odsunie decyzję o sprzedaży na później.
Wynikiem takiego działania będzie ograniczony handel, który już ewidentnie wyhamował. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku mimo iż stawki były korzystne, ruch w skupach był znikomy. W efekcie, według analityka Wojciecha Sabarańskiego, zapas ubiegłorocznego ziarna to ponad 3 mln ton. Eksport również jest znacznie mniejszy niż w latach ubiegłych. Ten sezon, z uwagi na dobre w wielu rejonach kraju plony, również zapowiada się trudny. Jeśli handel nie przyspieszy, w kolejny sezon wejdziemy z bardzo dużą nadwyżką.
Podwyżki cen ziarna? Nie widać
Ceny skupu ziarna są obecnie najniższe od pięciu lat. Jest to efekt trwającego od kilku tygodni trendu spadkowego. Dla porównania aktualne stawki za pszenicę konsumpcyjną są niższe niż rok temu za paszową. Teraz za 12,5% białka oferty wahają się od 660 do 750 zł/t, przy średniej 712 zł/t, kiedy rok temu za paszową płacono 720 - 800 zł/t, a średnia wynosiła 763 zł/t. Znacznie atrakcyjniejsze stawki niż te obecne obowiązywały tuż przed i w trakcie samych żniw.
- Obawiam się, że zrobiliśmy błąd, że nie sprzedaliśmy wszystkiego w żniwa, bo w tym momencie ceny są w granicach 600 - 650 zł/t - mówi Marcin Gryn, który w trakcie zbiorów sprzedawał pszenicę z wolnego rynku, bez kontraktów.
Wówczas udało się uzyskać 750 - 800 zł/t. Część rolników zdecydowała się zmagazynować zapasy, licząc na to, że w przyszłości ceny wzrosną.
- Przewiduję, iż jesteśmy blisko dna, ceny już o wiele nie spadną, ale ciągle będą pod presją tym bardziej, iż zbliżają się bardzo duże zbiory kukurydzy - wyjaśniał w połowie września Sabarański.
I tak też się stało. Obniżki wyhamowały, zatrzymując się na niskich pułapach. Ceny z dnia 29.09.2025 w skupach kształtowały się następująco: pszenica wysokobiałkowa: 710 - 770 zł/t, pszenica konsumpcyjna 660 - 750 zł/t, pszenica paszowa 600 - 700 zł/t, kukurydza mokra 400 - 450 zł/t, rzepak 1900 - 2030 zł/t. Rolnicy, którzy jednak chcieliby sprzedać teraz ziarno, napotykają się na trudności. Jeden z nich, który chce pozostać anonimowy zauważa taki właśnie problem.
- Co z tego, że ktoś zebrał 10 ton z hektara, jak nie mamy gdzie tego sprzedać. Zboże cały czas wjeżdża do Polski. (…), a nasze porty w ogóle nie odbierają. Naprawdę nie ma zejść. Wcześniej można było jakąś cenę złapać na pszenicę, żeby to po prostu wywieźć, a w tej chwili nawet już nie odbierali własnym transportem.
Podczas sondy przeprowadzanej wśród skupujących ziarno te informacje się potwierdzają.
- Niektórzy są zasypani jeszcze od żniw i nie kupują - mówi jeden z pośredników.