RHD szansą dla hodowców bydła? Bariery: rzeźnie, rozbiór i limity sprzedaży
Rolniczy handel detaliczny umożliwia rolnikom bezpośrednią sprzedaż żywności z własnych upraw, hodowli lub chowu, co wspiera ich dochody i rozwój lokalnych rynków. W ramach tej działalności można produkować i sprzedawać niemal każdy rodzaj żywności - od produktów roślinnych, przez przetwory mleczne i mięsne, jak gotowe dania. Liczba podmiotów prowadzących RHD stale rośnie - obecnie jest ich prawie 21 tysięcy.
Wołowina najmniej popularna w ramach RHD
O RHD i skracaniu łańcucha dostaw w produkcji wołowiny dyskutowano na Kongresie Hodowców Bydła Mięsnego w Jachrance zorganizowanym przez Polski Związek Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego. Największą popularnością w ramach RHD cieszą się wyroby pszczelarskie, ponieważ wymagają najmniejszych nakładów przetwórczych, żeby zaproponować konsumentowi, a najmniejszą wołowina. Jakie są bariery rozwoju tego sposobu prowadzenia działalności? I jakie są też szanse? Czy RHD będzie konkurować z zakładami ubojowymi? O tym dyskutowano podczas debaty „Rolniczy Handel Detaliczny szansą na poprawę sytuacji ekonomicznej małych gospodarstw i skrócenie łańcucha dostaw w produkcji wołowiny”. Jednym z uczestników panelu był Jacek Klimza, prezes PZHiPBM, który z sukcesem prowadzi sprzedaż wołowiny w ramach RHD. Po 6 latach marka „Klimza” zdobyła rozpoznawalność nie tylko na Śląsku, ale wyprodukowana w gospodarstwie prezesa wołowina trafia do odbiorców w wielu rejonach kraju. Jakie były początki?
- Początki działalności były trudne. Było dużo niewiadomych. Chcieliśmy się do tej działalności odpowiednio przygotować - mówił prezes.
Konieczne było przygotowanie właściwych pomieszczeń i spełnienie wszystkich wymagań ze strony inspekcji weterynaryjnej.
- Zainwestowaliśmy sporo pieniędzy, żeby ta jakość była potwierdzona nie tylko smakiem, jakością mięsa, ale też wyglądem otoczenia i sposobem sprzedaży - podkreślił Jacek Klimza.
Wołowina z gospodarstwa prezesa szybko zyskała uznanie klientów. Do konsumentów docierał poprzez reklamę w mediach społecznościowych oraz marketing szeptany.
- Dzisiaj mamy sporo klientów, co chwilę przybywa nowych. Z tego się bardzo cieszymy, że możemy tę produkcję zwiększać - podkreślił prezes PZHiPBM.
Ograniczenia w dostawie wołowiny z RHD do sklepów i restauracji
Żywność wytworzona w RHD może być sprzedawana konsumentom na terenie całej Polski bez limitów, natomiast dostawy do sklepów czy restauracji podlegają rocznym ograniczeniom.
- Wydaje mi się, że ten limit jest niepotrzebny, bo jak wiemy w RHD może pracować właściciel gospodarstwa, bądź właściciel punktu i tym ograniczeniem jest naprawdę jego możliwość przerobu tego towaru – zauważył prezes Klimza.
Rozwojowi RHD nie sprzyja brak możliwości uboju zwierząt w gospodarstwie rolnym. Paweł Pobylarz, dyrektor Biura Bezpieczeństwa Żywności Pochodzenia Zwierzęcego GIW przypomniał, że prawo pozwala na ubój w gospodarstwie hodowcy, ale tylko na użytek własny.
- Jeżeli chcemy, to mięso wprowadzać do obrotu, to musimy to zrobić w zakładach zatwierdzonych - zaznaczył Paweł Pobylarz.
Wskazał, że przepisy wychodzą naprzeciw oczekiwaniom rolników i umożliwiają zakładanie rolniczych rzeźni
Mała ilość rzeźni rolniczych
Problem w tym, że w jest w skali kraju jest ich tylko 7. Dlaczego?
- Przepisy pomimo że są łatwiejsze, wcale nie oznacza że są łatwe - ocenił prelegent z GIW.
Kolejną barierą w sprzedaży wołowiny w ramach RHD jest brak fachowców do rozbioru półtusz. Doświadczył tego Jacek Klimza.
- Sam uczyłem się rozbioru najpierw od rzeźnika z zakładu, w którym dokonywałem uboju, a potem… z YouTube’a. Próbowałem współpracować z lokalnymi rzeźnikami - niestety efekt był taki, że powstawało bardzo dużo „drobnej dwójki”, a atrakcyjnych elementów kulinarnych było mało. Bałem się, że nie będę miał, co sprzedawać w wyższej klasie - podkreśla prezes i hodowca bydła w jednej osobie.
Konieczne jest organizowanie szkoleń dla profesjonalistów w obszarze konfekcjonowania mięsa, rozbioru półtuszy i konfekcjonowania mięsa wołowego. Tutaj rolnikom i hodowcom w sukurs może przyjść Centrum Doradztwa Rolniczego w Brwinowie Oddział w Radomiu.
- Jesteśmy przygotowani do prowadzenia szkoleń w zakresie obróbki mięsa i przyszykowania do sprzedaży. Jesteśmy wystarczająco przygotowani. Posiadamy bazę noclegową i najważniejsze w pełni wyposażona halę produkcyjną mięsa - mówił Andrzej Śliwa z CDR Radom.
Czy RHD będzie konkurować z zakładami ubojowymi?
Pomimo tych wszystkich przeciwności już we wszystkich województwach konsumenci mogą kupić wołowinę prosto od hodowcy prowadzącego RHD. Czy RHD będzie konkurować z zakładami ubojowymi?
- Mało prawdopodobnie. To jest zupełnie inna skala. Jeżeli jest zakład, który bije tysiąc sztuk dziennie, to ilu gospodarzy by musiałoby zajmować się tę działalnością, żeby w jeden dzień ubić tyle sztuk. To jest walka o zupełnie innego klienta. Chcę tylko podkreślić jedną rzecz, bo mówimy o jakości wołowiny. To tę jakość wołowiny pokażmy klientowi, a nie zostawmy jej w rękach zakładów mięsnych, które sprzedają tylko tanią wołowinę tanią. Musimy traktować zakład mięsny jako pośrednika w dotarciu do klienta Jak najtaniej sprzedać i jak najwięcej - stwierdził dr hab. Dariusz Lisiak, zastępca dyrektora ds. Naukowych w Instytucie Biotechnologii Przemysłu Rolno-Spożywczego.

W dyskusji na temat RHD wzięli udział: Paweł Pobylarz - dyrektor Biura Bezpieczeństwa Żywności Pochodzenia Zwierzęcego GIW, dr hab. Dariusz Lisiak, zastępca dyrektora ds. Naukowych w Instytucie Biotechnologii Przemysłu Rolno-Spożywczego, Andrzej Śliwa z CDR Radom oraz Jacek Klimza - prezes PZHiPBM
Rozmowa z JACKEM KLIMZĄ - prezesem PZHiPBM
Panie prezesie od sześciu lat zajmuje się Pan rolniczym handlem detalicznym. Jakie były początki trudno było?
Początki były trudne i niepewne, bo zaczynaliśmy od mniejszych sztuk. Niecałe udało nam się sprzedać, bo klientów nie było zbyt wielu. Dopiero tak za czwartą sztuką wiedzieliśmy, że to jest dobre rozwiązanie
Co było najtrudniejsze. Podjęcie decyzji, żeby rozpocząć taką działalność czy pozyskanie klientów?
Najtrudniejsze to jednak podjęcie tej decyzji i niepewność. Zastanawialiśmy się co zrobimy z tym mięsem, jeżeli go nie sprzedamy? Ale rozkręciło. Co dwa tygodnie ubijamy, mamy tą regularność to jest bardzo ważne.
Ilu klientów było na początku, a ilu jest teraz?
Już dokładnie nie pamiętam, około dwudziestu. Dzisiaj to już jest cała gama klientów. Jedni kupują raz w miesiącu, inni co dwa miesiące. Ciągle przychodzą nowi także trudno mi powiedzieć, ile tych klientów jest
Na ile popularny jest ten model prowadzenia działalności rolniczej?
Jest jeszcze niezbyt popularny. W niektórych rejonach nie ma tego modelu prowadzenia sprzedaży. Natomiast są rejony, na przykład w moim rejonie, jest kilka takich gospodarstw, które się tym zajmują. W mojej ocenie przestrzeń jest duża i klientów nie braknie.
Pana zdaniem należałoby wprowadzić jakieś inne rozwiązania systemowe, które by ułatwiły prowadzenie tego typu działalności?
Limit sprzedaży do punktów gastronomicznych niektórych może blokować. Rozmawiałem z ministrem rolnictwa na ten temat i będziemy zabiegać, żeby to ograniczenie zlikwidować.
Ile ten limit wynosi?
2.300 kilogramów w ciągu roku. Natomiast dla klienta ostatecznego nie ma w tej chwili limitu.
Pana zdaniem ten limit odnośnie restauracji należy w ogóle zlikwidować, czy go na przykład zwiększyć?
Byłbym za tym, żeby go zlikwidować, bo jak wspominałem na debacie, że ograniczeniem tutaj mogą być możliwości przerobu przez rolnika
Zasygnalizował pan ten problem ministrowi rolnictwa. Jaka była jego reakcja?
Bardzo pozytywna. Minister bardzo dokładnie rozumie, o co chodzi i myślę, że ten problem uda się rozwiązać.





























