Biogazownia za prawie 2 mln zł. Na krowach zarabiają podwójnie [WIDEO]
Historia gospodarstwa Emilii i Jarosława Nabzdyków sięga jeszcze XIX wieku.
- To jest nasza rodzinna posiadłość. Wiem od wujów i od ojca, że około 1860 roku to gospodarstwo powstało i od tamtej pory jesteśmy tutaj z pokolenia na pokolenie - opowiada Emilia.
ZOBACZ WIDEO:
W 1997 roku Jarosław poślubił Emilię, a od tego czasu razem z dziećmi i synową podtrzymują rodzinną tradycję.
- Zaczynaliśmy od 13 ha, a teraz mamy prawie 70 ha, w tym dzierżawy. Skupiliśmy się na bydle mlecznym - mówi Jarosław.
Po przejęciu gospodarstwa od rodziców w 2000 roku nowi gospodarze wprowadzili wiele zmian.
- Naszym głównym celem jest zmechanizowanie pracy, żeby maksymalnie zmniejszyć wysiłek fizyczny - wyjaśnia Emilia.
Dzięki inwestycjom gospodarstwo stało się bardziej nowoczesne.
Zaczynaliśmy od 8 krówek, świnek mieliśmy około 40. Z czasem zaczęliśmy inwestować i unowocześniać gospodarstwo. Najpierw była dojarnia przewodowa, zgarniacze oborników, a w międzyczasie jeszcze kupowaliśmy ziemię wszystko się rozwijało i obora zrobiła się za mała, więc 5 lat temu postawiliśmy nową - opowiada Emilia.
140 krów dojnych - jaka jest ich wydajność?
Dzisiaj Nabzdykowie mają 140 krów dojnych i około 150-200 sztuk młodzieży.
- Od jednej krowy uzyskujemy średnio 12,5 tysiąca litrów mleka rocznie, a łącznie to prawie 1,8 miliona litrów rocznie - wyjaśnia Jarosław.
Do doju wykorzystują nowoczesną halę udojową typu 2x12 bok w bok szybkiego wyjścia Milkline, co przyspiesza pracę.
- Park maszynowy w gospodarstwie mamy skromny, ale wystarczający do codziennej pracy, w tym ciągniki o mocy od 100 do 150 koni mechanicznych oraz podstawowe maszyny zielonkarskie oraz uprawowe - mówi Jarosław.
Gospodarze do zbiorów najmują firmy.
- Postawiliśmy na to, żeby po prostu dopilnować krów i skupić się na produkcji mleka - wyjaśnia Emilia.
Biogazownia za prawie 2 mln złotych i kredyt na 10 lat
Jednym z kluczowych elementów nowoczesności gospodarstwa jest biogazownia, która powstała dwa lata temu.
- Pomysł na biogazownię przyszedł po obejrzeniu programu o rolnikach z Podlasia, którzy już mieli takie cudo. Pomyśleliśmy, że też spróbujemy, a decyzja zapadła szybko. Cena mleka była dobra, więc mówiłem, że w razie co damy radę spłacić, ale okazuje się, że spłaca się sama - mówi Jarosław.
Biogazownia kosztowała 1,8 mln złotych. Nabzdykowie wzięli na nią kredyt na 10 lat.
Budowa biogazowni od decyzji do uruchomienia trwała około pół roku, mimo pewnych opóźnień spowodowanych zimą.
- W listopadzie popłynął pierwszy prąd - wspomina Jarosław i dodaje - Głównym substratem jest gnojowica od krów dojnych i jałowizny. Moc to 44 kWh, i mimo niewielkiej ilości wsadu gnojowicy, już na siebie zarabia.
Jak powstaje prąd z gnojowicy?
- Biogazownia przetwarza gnojowicę poprzez fermentację metanową. Gaz zbierany jest pod kopułą i przetwarzany przez dwa silniki spalinowe na prąd. Codziennie pompowane jest 20 metrów sześciennych gnojowicy, cztery razy na dobę. Biogazownia jest karmiona po 5000 kg - tłumaczy Jarosław.
Prąd wykorzystywany jest na potrzeby gospodarstwa, dodatkowo dzięki biogazowni ogrzewamy wodę oraz dom a nadwyżki sprzedawane do sieci.
- Faktury z Enea przychodzą na około 3000 zł za przesył, a my wystawiamy fakturę na 15-16 tysięcy miesięcznie i nie płacimy za prąd, tylko za obsługę linii. Dom mamy na osobnym liczniku, to wychodzi mniej więcej 400/500 zł - mówi Jarosław.
Efektem ubocznym biogazowni jest poferment, który Nabzdykowie wykorzystują jako nawóz na swoje pola.
- Na jednym polu zrobiłem próbę bez nawozów sztucznych, zredukowałem je do minimum. Tylko na wiosnę dałem 100 kg azotu saletry amonowej i 100 kg saletry wapniówki na hektar na jęczmień, i efekt jest - wyjaśnia Jarosław.
Nowoczesność i plany na przyszłość
Biogazownia to nie jedyna nowoczesność w gospodarstwie Nabzdyków.
- Teraz dołącza separator i wentylacja pomieszczeń, żeby krówki miały jak najlepiej latem - tłumaczy Emilia.
Gospodarze zainwestowali także w halę do przechowywania słomy oraz maszyn.
- Halę udało się zakupić ze zwrotu podatków z biogazowni. Przyszły pieniążki i doszliśmy do wniosku, żeby nie spłacać tego kredytu, tylko po prostu zainwestować w halę. Wiadomo, że słoma droga, trzeba magazynować i to było dobre rozwiązanie. Maszyny wcześniej stały na dworze, a teraz możemy umiejscowić je tam, by nie niszczały - mówi Emilia.
Plany na przyszłość?
- W gospodarstwie zawsze jest coś do zainwestowania. Główne cele to dalsza modernizacja gospodarstwa, automatyzacja odchowu młodych cieląt i nowoczesne technologie do opieki nad zwierzętami - podsumowuje Jarosław.