Bioasekuracja ważna nie tylko po stronie hodowcy
- 1/8
- następne zdjęcie
Do bioasekuracji na poważnie powinni podchodzić nie tylko rolnicy, ale i wszyscy ci, którzy gospodarzy obsługują.
Jak prawidłowo przeprowadzić proces dezynfekcji, by ograniczyć do minimum ryzyko przewiezienia wirusa ptasiej grypy lub afrykańskiego pomoru świń?
- Uważam, że do bioasekuracji trzeba podchodzić na poważnie i wcale nie dotyczy to tylko obecnych czasów, gdy boimy się wszyscy ptasiej grypy. Bioasekuracja ma ogromny wpływ na całokształt produkcji. Twierdzę, że 60 procent powodzenia działalności zależy od hodowcy i jego podejścia - stwierdza Marian Sęk z miejscowości Łazisko w woj. łódzkim.
Wspólnie z synem Mariuszem specjalizują się w tuczu brojlera. Posiadają dwa kurniki o łącznej obsadzie 40 tys. sztuk. Przestrzeganie zasad higieny na fermie to dla nich priorytet. Sami robią wszystko, bo nie wnieść wirusa na teren gospodarstwa. Przed wejściem usytuowane są maty dezynfekcyjne dla transportu, natomiast przed drzwiami do budynków maty - dla ludzi. Poza tym co dwa tygodnie teren wokół kurników jest dezynfekowany zamgławiaczem spalinowym.
- A w trzecim tygodniu życia brojlerów, jeśli jest taka potrzeba, w kurniku możemy zastosować czyszczenie powietrza. To jest bioasekuracja wewnątrz pomieszczenia podczas produkcji. Wtedy przez pompę zraszania podaje się środek, który ma za zadanie wyeliminować wszystkie wirusy i bakterie. Urządzenie to wykorzystywane jest także do obniżania temperatury w kurniku w upalne dni - mówi Mariusz Sęk.
Podczas dezynfekcji warto podwyższyć temperaturę
Hodowcy podkreślają, że najważniejsze działania związane z myciem i dezynfekcją podejmowane są po sprzedaży kur i wywiezieniu obornika. - Wówczas obiekty są całkowicie puste i przystępujemy do pracy. Najpierw jest generalne mycie posadzki, ścian i wszystkich elementów wyposażeniowych. Na jednym obiekcie ta czynność zajmuje pół godziny. Kurniki następnie są wygrzane. Temperatura w nich przez 24 godziny musi wynosić około 25 stopni Celsjusza i wtedy przystępujemy do pierwszej dezynfekcji - stwierdza Mariusz Sęk. Jego ojciec dodaje, że wykonywanie zabiegu w wysokiej temperaturze jest bardzo istotne, bo dzięki temu zwiększa się efekt odkażania.
Hodowcy dodatkowo stosują insektycydy
Po wywietrzeniu, na cztery dni przed wstawieniem kolejnej partii, nawieziona jest świeża słoma. - I na tym etapie ma miejsce kolejna dezynfekcja wszystkiego, co znajduje się wewnątrz obiektów, w tym ściółki oraz sprzętu - wyjaśnia Mariusz Sęk. Rolnik dodaje, że wykorzystywane są także środki owadobójcze.
- Insekty są głównym nosicielem wirusów i bakterii. Przemieszczają się z fermy na fermę i nieraz możemy wszystko dobrze zrobić, a gdzieś z powietrza nam jakieś owady się przedostaną do środka i zalęgną w kurniku, a wtedy mogą spowodować duże straty - zaznacza rolnik.
Hodowcy wyliczyli, że na jeden rzut, a więc okres 2 miesięcy na środki dezynfekcyjne wydają około 1200 zł. - Oczywiście wszystko robimy sami, gdybyśmy wynajmowali wyspecjalizowane firmy, koszt zabiegów były o wiele wyższy - dodaje pan Mariusz. Na urządzenie do zamgławiania środkiem dezynfekcyjnym przeznaczył około 3,5 tys. zł. W utrzymaniu czystości na fermie rolnikom pomaga wybetonowane podłoże wokół kurników oraz podział na strefę brudną (przed wjazdem na główny teren fermy) i czystą.
- Uważam, że ptasia grypa zdopingowała hodowców do jeszcze bardziej starannego podchodzenia do bezpieczeństwa na fermie. Na szczęście u nas nigdy nie było żadnej katastrofalnej sytuacji, jeśli chodzi o zdrowotność. Dbamy o wszystko sami, nie mamy żadnych pracowników - dodaje Marian Sęk.
Choroby to ogromne straty na fermie drobiu
Marian Sęk zaznacza, że bioasekuracja pomaga zwalczyć takie groźne choroby jak kolibakterioza czy mykoplazma. - Praktycznie bardzo często występują w kurnikach i niejednokrotnie hodowca potem szuka przyczyny u innych, a nie myśli o tym, by przeciwdziałać przedostaniu się choroby. Gdy takie patogeny wpakują się do obiektu, sieją spustoszenie. Przy brojlerach praktycznie rezygnuje się z leczenia, bo każde podawanie medykamentów bije w kieszeń hodowcy. Poza tym kurczak źle przechodzi okres leczenia. Jest zastój w jedzeniu i piciu, i tym samym zwiększa się okres tuczu - komentuje pan Marian.
Probiotyki, czosnek i zioła w żywieniu drobiu
Zdaniem rolnika, w ramach profilaktyki, warto zwiększać odporność zwierząt. W jaki sposób? - Można to robić starymi metodami, dodając do paszy zioła czy czosnek. Synbiotyki i probiotyki zasiedlają przewód pokarmowy, dzięki czemu chronią przed wirusami, bakteriami czy grzybami. Nawet jeśli zrobimy wszystko w zakresie mycia i dezynfekcji, musimy pamiętać, że patogen może wedrzeć się do kurnika z powietrza przez okno. Warto więc dostarczać kurczakom odpowiednie bakterie w postaci probiotyków. Będą one, moim zdaniem, coraz mocniej wchodzić w produkcję drobiu i trzody chlewnej - stwierdza Marian Sęk.
Bioasekuracja transportu
Jest jeszcze coś, na co hodowcy z woj. łódzkiego kładą szczególny nacisk w zakresie zabezpieczania fermy przez chorobami - bacznie obserwują podejście do tego tematu firm, z którymi współpracują.
- Zarówno dostawa paszy, jak i pisklaka powinna odbywać się w odpowiednich warunkach. Gdy przyjeżdża auto, kierowca powinien przejechać przez matę dezynfekcyjną i założyć buty ochronne. Spełnienie zasad bezpieczeństwa leży nie tylko po naszej stronie, ale przedsiębiorstw okołorolnych - wyjaśnia pan Mariusz.
Podobnego zdania jest Bogdan Kocięba, właściciel firmy Agro-Kocięba z Czarnocina. - Bioasekuracja jest tematem dość rozległym, a jednocześnie daje się to zamknąć w kilku zdaniach. Musimy ograniczyć kanały dystrybucji patogenów i starać się przecinać wszelkie szlaki, gdzie te niepożądane elementy mogą się przemieszczać między poszczególnymi ogniwami produkcji zwierzęcej - stwierdza szef wytwórni pasz. I jak to robić w praktyce?
- Działamy w ten sposób, że przed każdym wjazdem na fermę, kierowca dezynfekuje koła pojazdu. Po drugie bardzo istotne jest to, by kierowca poprzez własne obuwie robocze nie wniósł wirusa na teren gospodarstwa. Dlaczego zakładanie obuwia ochronnego jest ważne? By nie przenieść zarazków z kabiny samochodu na fermę i z fermy do kabiny. Poza tym dezynfekowane powinny być wszystkie elementy styku naszych urządzeń i gospodarstwa. Dlatego kierowca dezynfekuje własne rękawice robocze, którymi podłącza się do instalacji. A po procesie rozładunku, dezynfekuje przewody pneumatyczne - zaznacza Bogdan Kocięba.
Pojazd, po dojeździe na teren zakładu, przejeżdża przez bramkę dezynfekcyjną. - Następnie musimy zachować odpowiedni czas, który jest wymagany do aktywowania działania preparatu. Dopiero wtedy może wjechać na tzw. strefę czystą, gdzie mam miejsce załadunek paszy. Na terenie wytwórni, we wszystkich ciągach komunikacyjnych, posiadamy maty dezynfekcyjne, gdzie płyny są na bieżąco uzupełniane - dodaje Justyna Szymor z firmy Agro-Kocięba. Ile kosztuje firmę przestrzeganie tych wszystkich zasad? Według szacunkowych wyliczeń szefa wytwórni pasz - około 10 - 12 tys. zł w skali miesiąca.
Jak prawidłowo spełnić zasady bioasekuracji podczas transportu? Przejdź na kolejną stronę:
- 1/8
- następne zdjęcie