Polacy nie chcą się przyznać, że po świętach wyrzucają jedzenie
Według raportu UCE RESEARCH i Grupy Offerista, ponad trzy czwarte Polaków na co dzień wciąż oszczędza na zakupach żywnościowych, np. szukając tanich produktów lub atrakcyjnych promocji. Ponad 17% rodaków tego nie praktykuje, a niewiele ponad 1% respondentów w ogóle nie interesuje się takim ograniczaniem wydatków.
- W moim przekonaniu obecnie blisko 80% Polaków oszczędza na zakupach żywnościowych głównie z powodu wysokiej inflacji. Aspekt niemarnowania żywności często jest postrzegany wyłącznie przez pryzmat finansowy. Chodzi o niewyrzucanie jedzenia, za które trzeba było wcześniej zapłacić. Jednak tę zasadę konsumenci zazwyczaj łamią w dwóch okresach - Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Wówczas trwonienie artykułów spożywczych, a przez to również pieniędzy, mocno przybiera na sile. Jest to związane z tym, że Polacy chcą mieć wszystkiego pod dostatkiem - szczególnie, gdy zapraszają gości. Często nie dostrzegają faktu, że kupują za dużo produktów, które finalnie lądują w koszu na śmieci - mówi Robert Biegaj, współautor badania i ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista.
O oszczędzaniu mówią głównie osoby uzyskujące miesięczny dochód netto na poziomie 1.000-2.999 zł, mniej niż 1.000 zł, a także 3.000-4.999 zł. - Z reguły z powodów finansowych na zakupie żywności oszczędzają konsumenci, którzy najmniej zarabiają. I to właśnie pokazuje badanie. Tych osób zwyczajnie nie stać na wyrzucanie jedzenia - komentuje ekspert z Grupy Offerista.
Duże i średnie miasta wyrzucają mniej
Oszczędną postawę reprezentują przede wszystkim mieszkańcy miast liczących 200-499 tys. ludności, a także jeszcze bardziej zaludnionych. - Osoby zamieszkujące duże i średnie miasta częściej ostrożnie wydają pieniądze na zakupach spożywczych, bo z reguły żywność jest u nich droższa niż na wsiach i w małych miasteczkach. Koszty życia też mają wyższe - zauważa Robert Biegaj.
Nawet nie co piąty konsument przyznaje się do marnowania jedzenia
Jak informują analitycy z UCE RESEARCH, tylko ok. 17% badanych przyznaje, że podczas świąt wielkanocnych w ich domach z reguły marnuje się żywność. Oznacza to, że później wyrzuca się do kosza na śmieci to, co nie zostało zjedzone. Jednak ponad 76% respondentów zajmuje przeciwne stanowisko. Z kolei ok. 5% ankietowanych jest niezdecydowanych, a nieznacznie ponad 1% nie pamięta, jak to u nich wygląda.
- Mam wrażenie, że Polacy nie bardzo chcą się przyznać, przede wszystkim - sami przed sobą, że marnują jedzenie. Starają się w ogóle tego nie zauważać, bo źle by się z tym czuli, zwłaszcza w kontekście finansowym. Oczywiście mogą faktycznie nie zwracać na to uwagi. Ale, jeżeli rzeczywiście obecnie tak niewiele osób marnuje świąteczną żywność, to z pewnością przyczyniła się do tego wysoka inflacja, która mocno przycisnęła Polaków - stwierdza Robert Biegaj.
Marnują żywność najbogatsi, ale też najbiedniejsi Polacy
Do marnowania żywności przyznają się głównie osoby uzyskujące ponad 9.000 zł netto miesięcznie, mniej niż 1.000 zł oraz 7.000-8.999 zł. - To, że najlepiej zarabiający Polacy wyrzucają nadmiar jedzenia, wcale mnie nie dziwi. Bardziej mnie zaskakuje fakt, że w tym gronie znajdują się rodacy uzyskujący najniższe dochody. W mojej opinii mogą to być konsumenci, którzy nie utrzymują się samodzielnie i z tego powodu nie mają żadnych dylematów. To jest najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie, bo z reguły najmniej zarabiające osoby dokładnie kalkulują swoje wydatki, żeby czasem nie zmarnować ani złotówki - analizuje współautor badania z Grupy Offerista.
Małe miasta i wioski mają za dużo
Do tego eksperci z UCE RESEARCH dodają, że wyrzucanie żywności po świętach dotyczy przede wszystkim mieszkańców miejscowości liczących 5-19 tys. ludności i do 5 tys. osób oraz wsi. W następnej kolejności deklarują to Polacy zamieszkali w miastach, w których żyje 100-199 tys. ludzi. - Zaskoczeniem dla mnie jest fakt, że najczęściej do marnowania żywności przyznają się osoby ze wsi i małych miast. To można jednak wyjaśnić w ten sposób, że często sami produkują żywność i nie jest im aż tak bardzo szkoda jej wyrzucać, bo nie kupują jej w sklepach. Trudno mi znaleźć inny powód takiego zachowania - podsumowuje Robert Biegaj.