Jesienią w sklepach podrożeje mięso
Eksperci przekonują, że już wkrótce do góry poszybują ceny drobiu.
Wpływ na ten stan będą miały dwa czynniki - kłopoty z dostępem do paszy oraz duży popyt na polskie mięso drobiowe na świecie.
Mariusz Szymyślik, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz jest zdania, że z powodu suszy ceny pasz już wzrosły o około 25 - 30%. To spowoduje, że koszty produkcji drobiu wzrosną.
Brazylia ma kłopoty - Polska na tym korzysta
Biorąc pod uwagę fakt, że zakup paszy stanowi 70% wszystkich kosztów w produkcji drobiu może się wydawać, iż rolnicy specjalizujący się w tym segmencie rolnictwa będą mieli poważne kłopoty. Nie będzie jednak aż tak źle. A to za sprawą sprzyjającej koniunktury cenowej dla europejskich, w tym i polskich kurczaków. Dobra passa trwa od ubiegłego roku i związana jest z niepowodzeniami Brazylijczyków (jednego z największych dostawców drobiu na świecie).
Czytaj także: Ferma drobiu Lechów - kurczęta wysyłają w świat [ZDJĘCIA]
Kłopoty tego gigantycznego eksportera rozpoczęły się w połowie ubiegłego roku od afer, które dotyczyły jakości mięsa, w tym i wykrycia salmonelli w produktach sprowadzanych do Europy. To w znaczący sposób wpłynęło na obniżenie eksportu brazylijskiego drobiu w stosunku rok do roku aż o 60%. Niszę na naszym kontynencie wypełnili producenci europejscy. I spadek koniunktury cenowej na drób, który miał miejsce się przez 6 ostatnich lat w okresie od połowy jesieni do końca grudnia, w ubiegłym roku po raz pierwszy został zahamowany.
- Ceny utrzymywały się na dość wysokim poziomie - mówi Mariusz Szymyślik.
Analitycy rynkowi prognozują, że i w tym roku tak będzie. - Tym bardziej, że unijny import mięsa z Brazylii jest jeszcze mniejszy niż w zeszłym roku. W związku z tym jest duże zapotrzebowanie na drób z takich krajów jak choćby Polska - podaje Mariusz Szymyślik. Komentuje jednak, że zainteresowanie polskimi kurczakami byłoby jeszcze większe, gdyby nie wpływ Ukrainy, która coraz częściej zajmuje miejsce polskich dostawców.
- Niemniej grzeszyłbym, gdybym narzekał, bo w tej chwili popyt jest naprawdę bardzo duży - stwierdza dyrektor KIPDiP.