“Żółta kartka” dla dyrektora KOWR od ministra Krajewskiego. Jakie są powody?
Za nami kolejna konferencja prasowa w sprawie tzw. “afery w Zabłotni”.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
“Nie ma świętych krów”
Minister rolnictwa już na wstępie spotkania podkreślił:
- Spotykamy się dziś, choć na oficjalny raport końcowy z kontroli musimy jeszcze poczekać ze względów proceduralnych. Jednak znam już wnioski z tych działań i - tak jak obiecałem - chcę je państwu oficjalnie przekazać - powiedział Krajewski.
Zaznaczył jednocześnie: - Jak już wcześniej podkreślałem, dla mnie nie ma „świętych krów”, ale nie ma też miejsca na „polowanie na czarownice”.
Minister rolnictwa podkreślił, że „nie lubi polowań” i zaznaczył, że jego celem było wyłącznie wyjaśnienie okoliczności sprawy, a nie poszukiwanie haków na kogokolwiek. Jak dodał, w tym właśnie - jego zdaniem - obecna ekipa różni się od poprzedników z Prawa i Sprawiedliwości.
Szef resortu zastrzegł również, że musi rozczarować tych, którzy bardziej niż samym pozytywnym finałem sprawy, czyli odzyskaniem działki, interesują się dziś tym, „czyja głowa spadnie” i kto zostanie odwołany ze stanowiska.
Są trzy grupy winnych
Minister rolnictwa poinformował, że kontrola dotycząca tzw. „afery zabłockiej” potwierdziła wystąpienie licznych nieprawidłowości. Przypomniał, że - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami - 12 listopada skierował do prokuratury dwa odrębne zawiadomienia w tej sprawie. Jak podkreślił, zależało mu na tym, aby wszystkie wątki afery zostały właściwie uporządkowane i dokładnie wyjaśnione.
- Mamy do czynienia z trzema grupami winnych - wskazał Krajewski.
- W pierwszej grupie znajdują się osoby, wobec których istnieją przesłanki mogące wskazywać na złamanie prawa - mówił minister. - Chodzi między innymi o ówczesnego wiceministra rolnictwa Rafała Romanowskiego, który miał przekroczyć swoje uprawnienia lub nie dopełnić obowiązków, ingerując w działania urzędników i poszczególnych departamentów. W tej grupie były też władze KOWR, które - jak ustalono – świadomie i konsekwentnie blokowały przekazanie działek na rzecz Centralnego Portu Komunikacyjnego - relacjonował szef MRiRW.
Minister w tym temacie zwrócił również uwagę na sprawę nadużyć w obrocie działkami rolnymi. - Mamy przypadek zastępcy dyrektora oddziału terenowego w Rzeszowie, który nabył działki za 256 tysięcy złotych, a po roku sprzedał je za 1,7 miliona. Kupujący nie skorzystał z prawa pierwokupu Wielkopolskiego. Sprawą zajmowały się centralne biura koordynacyjne, które początkowo nie dopatrzyły się nieprawidłowości, ale po ponownym przeanalizowaniu temat trafił do organów wymiaru sprawiedliwości. Trzeba wyjaśnić, dlaczego doszło do takich sytuacji i czy na tych działkach powstały dziś sklepy wielkopowierzchniowe z kapitałem zagranicznym, które wcześniej były gruntami rolnymi - mówił Krajewski.
Drugą grupę osób minister określił jako tych, którzy „celowo przetrzymywali dokumenty i wydłużali procedury w ramach KOWR, opóźniając tym samym przekazanie gruntów i realizację inwestycji”.
Kto znalazł się w trzeciej grupie? - Trzecią grupę stanowią osoby, które działały już w ramach obecnej administracji rządowej, w tym nowocześni urzędnicy, którzy zastali szkodę po swoich poprzednikach (...) - mówimy o osobach, które zastały szkodę po swoich poprzednikach i podjęli działania mające na celu jej naprawienie, (...) jednak, jak wykazała kontrola, mogli działać szybciej, sprawniej oraz bardziej skrupulatnie i sumiennie. Trzeba jednak podkreślić, że ich niedbałość w zestawieniu z faktyczną szkodą i stratą dla Skarbu Państwa spowodowaną działaniami poprzedników to dwie zupełnie różne rzeczywistości - wskazał Stefan Krajewski.
"Żółta kartka" dla dyrektora generalnego KOWR
Minister rolnictwa podkreślił, że zrównanie wszystkich trzech grup przy wyciąganiu konsekwencji byłoby jednak wyraźną niesprawiedliwością.
- Zatem, jeśli zapytacie mnie, czy zdymisjonuję dyrektora Smolarza, odpowiem: nie, dzisiaj nie. Dziś prowadzona jest poważna, męska rozmowa i wręczona została żółta karta dla dyrektora, a w ogóle dla całego kierownictwa, ponieważ nie będę tolerować opieszałości ani braku reakcji na pisma wpływające do urzędu, w sprawach niezwykle ważnych, w których doszło do nieprawidłowości, co potwierdziły wyniki kontroli - zaznaczył Krajewski
Afera w CPK - o co chodzi? Przypominamy
Przypomnijmy, że KOWR sprzedał pod koniec 2023 r. działkę w Zabłotni na Mazowszu Piotrowi Wielgomasowi, wiceprezesowi firmy Dawtona, w okresie, gdy resortem rolnictwa kierował Robert Telus z PiS. Zarówno obecny poseł, jak i jego ówczesny zastępca Rafał Romanowski zostali - zgodnie z decyzją Jarosława Kaczyńskiego - zawieszeni w prawach członków partii. Taka sama decyzja objęła również Waldemara Humięckiego, ówczesnego dyrektora KOWR.
Zgodnie z założeniami teren w Zabłotni miał zostać przeznaczony pod budowę odcinka kolei dużych prędkości z Warszawy do Centralnego Portu Komunikacyjnego oraz pod rozwój kompleksu przemysłowo-magazynowo-usługowego. Mimo tych planów, zdecydowano się na sprzedaż ziemi. Jak ustaliła Wirtualna Polska, Piotr Wielgomas korzystał z tego gruntu już od 2008 roku i zależało mu na jego nabyciu. Początkowo wydawało się, że transakcja nie będzie możliwa ze względu na obowiązujące ograniczenia. Jednak od 2021 roku - jak podaje WP - regulacje te zaczęto stopniowo łagodzić, co ostatecznie umożliwiło podpisanie umowy 1 grudnia 2023 r., zaledwie 12 dni przed utratą władzy przez PiS. Wiceprezes Dawtony nabył wówczas nieruchomości za 22,8 mln zł, choć według obecnych realiów rynkowych, ich wartość może sięgać nawet 400 mln zł.
Te kroki w sprawie działki w Zabłotni dotychczas podjęło MRiRW? [CHRONOLOGIA]
5 listopada resort rolnictwa przekazał, że wspomniane grunty wrócą do Skarbu Państwa.
W związku ze sprzedażą działki pod budowę CPK, o czym poinformował Stefan Krajewski podczas konferencji prasowej 7 listopada w MRiRW, 2 osoby zostały 30 października odwołanie z zajmowanych funkcji. Chodziło o: dyrektora Departamentu Gospodarowania Zasobem i kierownika Wydziału Organizacyjnego w OT KOWR w Warszawie.
W sprawie gruntów w Zabłotni, o czym także powiadomił minister rolnictwa 7 listopada, wpłynęły dwa zawiadomienia do prokuratury w sprawie działki pod budowę CPK. Według ministra Krajewskiego bowiem, Romanowski miał ingerować w działania urzędników i departamentów merytorycznych, wpływając na decyzje, dotyczące przekazania działki. Drugie zawiadomienie dotyczyło natomiast działań byłych władz KOWR, które miały „świadomie i konsekwentnie” blokować przekazanie gruntów pod CPK.
Jakie deklaracje padły jeszcze 7 listopada? Krajewski zapewnił, że podtrzymuje wcześniejszą swoją wypowiedź: „W sprawie CPK nie ma świętych krów”. Minister zadeklarował, że nie wycofuje się z tej wypowiedzi. - Trzeba wyciągać konsekwencje wobec osób, które nadzorują, prowadzą działania, niezależnie od tego, kiedy zostały zatrudnione, niezależnie od tego, jakie mają poglądy polityczne czy też przynależność - podkreślił szef resortu rolnictwa.
- Tagi:
- KOWR
- CPK
- afera gruntowa




























