Zlecił podpalenie stodoły i pobicie gospodarzy?
Najpierw spłonęła stodoła, potem próbowano podpalić dom rolnika - budynek obrzucono butelkami z łatwopalną cieczą. Kto za tym stoi?
Na pół miliona złotych wyceniono straty spowodowane pożarem, jaki miał miejsce w jednej z wiosek w kamienieckiej gminie w powiecie ząbkowickim (woj. dolnośląskie). Spłonęło doszczętnie wszystko, co znajdowało się w stodole. To nie wszystko. Kilka tygodni później (w połowie marca) na terenie tego samego gospodarstwa mogło dojść do tragedii.
Budynek mieszkalny został obrzucony butelkami z łatwopalną cieczą. Na szczęście pożar ograniczył się do zewnętrznej części budynku.
Zarówno w pierwszym, jak drugim przypadku policjanci nie mieli złudzeń. W gminie Kamieniec grasują podpalacze. Funkcjonariusze ustalili, że podpalaczami byli trzej mężczyźni. Cała trójka została zatrzymana przez funkcjonariuszy
- Wobec jednego z nich sąd zastosował tymczasowy areszt, wobec drugiego - dozór policyjny, a trzecim zajmie się sąd rodzinny, gdyż jest on nieletni. Dorosłym podejrzanym grozi teraz kara do 10 lat pozbawienia wolności - wyjaśnia asp. szt. Paweł Petrykowski, oficer prasowy KWP we Wrocławiu..
Jak się okazało mężczyźni działali na zlecenie. Policjanci z Ząbkowic Śląskich, prowadząc dalsze czynności, zatrzymali jeszcze kolejne cztery osoby - trzech mieszkańców powiatu kłodzkiego i 47 - letniego mieszkańca powiatu ząbkowickiego - byłego konkubenta właścicielki podpalanej posesji i spalonej stodoły. To właśnie on był pomysłodawcą działań.
Czytaj także: sprzedawali skradzione ciągniki KLIK
To nie wszystko. 47 - letni mieszkaniec powiatu ząbkowickiego zlecił pobicie kobiety i jej rodziny. Do pobicia jednak nie doszło, choć, jak ustalili policjanci, mężczyźni za wykonanie zlecenia otrzymali już wcześniej pieniądze od byłego konkubenta. Funkcjonariusze nadal wyjaśniają wszystkie okoliczności zdarzeń.
47 - letni zleceniodawca, decyzją sądu, na wniosek prokuratury, został tymczasowo aresztowany. Sąd zamienił później tymczasowy areszt na poręczenie majątkowe. Podejrzanemu grozi teraz kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności.