Pieniądze zarobione w Londynie zainwestowali w ziemię. Mają 280 hektarów [VIDEO]

Joanna Dudek wraz z mężem Sławkiem zaczynali od zera. - W gospodarstwie rolnym w Pasterzowicach, w którym się spotkałyśmy, jeszcze w 2001 roku stał stary, niezamieszkały dom ze stodołą, które dostaliśmy od teściów. Wszystko zburzyliśmy a potem zbudowaliśmy na nowo - mówi rolniczka.
Zaczynali od zera
Pani Joanna poznała swojego męża - Sławka, pasjonata i miłośnika rolnictwa, na studiach we Wrocławiu. On studiował na Akademii Rolniczej, a ona na Wydziale Prawa i Administracji. Po ukończeniu nauki wyjechali do Anglii.
- Kiedy wróciliśmy z Londynu, mąż szukał takiego miejsca, gdzie mógłby swoją pasję przekuć w coś prawdziwego. I zaczęliśmy kupować pierwsze pola - wspomina pani Joanna.
Na początku, jak podkreśla nasza rozmówczyni, była bardzo sceptycznie do tego pomysłu nastawiona.
- Kiedy w 2001 roku kupiliśmy pierwsze 16 hektarów, byłam przerażona. To, że jest to takie trudne, że tyle przeciwności losu, że jest to tak naprawdę działalność „pod chmurką”- mówi.
Z czasem jednak panu Sławkowi udało się „zarazić” żonę pasją do rolnictwa. Zaczynali praktycznie od zera. - Wszystko tutaj zbudowaliśmy sami - wyjaśnia rolniczka.
Przez te 24 lata udało się postawić nie tylko dom, ale również silosy i hale do przechowywania maszyn i plonów. Gospodarstwo rozrosło się do około 280 hektarów z niewielką ilością dzierżaw. Pani Joanna, po śmierci męża, od dwóch lat prowadzi je przy wsparciu córek, 21-letniej Julii i 16-letniej Zosi.
- Mam nadzieję, że przejmą to nasze dziedzictwo. Chociaż budując gospodarstwo, nigdy nie myśleliśmy, że córki będą miały taki obowiązek. Raczej wspieraliśmy je w podejmowaniu własnych decyzji. Życie napisało jednak inny scenariusz - mówi rolniczka.
Oprócz córek, pani Joanna może liczyć również na pomoc pracowników, bo poza prowadzeniem gospodarstwa, rolniczka szefuje w firmie rolniczej Agro Dudek.
- Jedno z drugim jest mocno powiązane, jedno z drugim koreluje. Mój mąż, tworząc firmę, chciał, by powstała firma relacyjna, rodzinna, która ma szczególnego rodzaju kontakty z rolnikami, oparte na wiedzy i doświadczeniu zdobytym we własnym gospodarstwie. I to chyba nam się udało - podkreśla rozmówczyni.
Pozostała część tekstu, pod filmem
Gospodaruje na słabych glebach
Gospodarstwo Joanny Dudek znajduje się w Pasterzowicach, w woj. lubuskim. Teren ten charakteryzuje się słabymi glebami. Ziemie, które uprawia rolniczka, to głównie IV, V a nawet VI klasa bonitacyjna.
- Kupowaliśmy ziemie, które wcześniej należały PGR-u, który kiedyś istniał w Pasterzowicach. Zresztą PHR nadal funkcjonuje w naszym sąsiedztwie, na znacznie lepszych glebach niż nasze - wyjaśnia rozmówczyni.
Jest też trochę gleby klasy III, jednak tej jest niewiele. Na ziemiach liczących około 280 hektarów uprawiane są przede wszystkim zboża i rzepaki.
- Dominują różne odmiany pszenic: wczesna Avenue, nasze „wyłącznościówki”, czyli reprodukowane w Agro Dudku francuskie odmiany Celebrity i Complice oraz odmiany z firmy Ragt, m.in. Ponticus, bo one się naprawdę u mnie sprawdzają - wymienia.
Oprócz tego, zasianych jest kilka odmian rzepaku (Trezzor, Blackmoon, Blackmillion, Humboldt), groch i pszenżyto. Pani Joanna może też pochwalić się prowadzeniem poletek demonstracyjnych. W tym roku lokalni rolnicy mogą sprawdzić, jak wygląda uprawa 10 odmian rzepaku z hodowli Ragt, które celowo posiano na 10 hektarach słabszych gleb.
„Nie mam super maszyn”
Inwestycje, które państwo Dudek poczynili, przez lata skupione były w głównej mierze na kupnie ziem, budowie całego zaplecza gospodarskiego, czyli postawieniu hal i silosów, ale również na budowie domu. W związku z tym myśl o zakupie nowych maszyn schodziła na dalszy plan. W gospodarstwie zatem dominują maszyny używane.
- Mój mąż zawsze mówił, że nie musimy mieć wszystkich maszyn nowych, bo one pochłaniają te środki, które możemy przeznaczyć na co innego - wspomina słowa męża pani Joanna.
Aktualnie więc zdecydowana większość sprzętu w gospodarstwie nie jest nowa, jednak i takie też są. To dwa ciągniki i kombajn, które użytkowane są głównie przez pracowników.
- Wsiadłam kiedyś do nowego traktora, ale przeraziła mnie ta, liczba przycisków i drążków. Chciałabym umieć jeździć, jak autem, ale chyba boję się. Moją domeną jest raczej część finansowo-organizacyjna. Dobrze, że starsza córka, która właśnie kończy kurs Młodego Rolnika, ale również studiuje biotechnologię, powoli uczy się jeździć traktorem. Myślę, że niedługo będzie mogła pod okiem naszych pracowników wyjechać w pole - mówi z dumą.
W prowadzeniu gospodarstwa, ale też firmy - jak podkreśla, ważne jest to, by nie przeinwestować.
- Rozważałam w zeszłym roku zakup dużego ciągnika, ale stwierdziłam, że właśnie ze względu na koszty długofalowe, to mi się w tej chwili nie opłaca. Jeśli potrzebuję super mocnego ciągnika, wtedy go po prostu wynajmuję na półtora miesiąca do cięższych prac. Zgodnie bowiem z zasadą mojego męża, na lepszych glebach i tam gdzie planujemy siew rzepaków, tam stosujemy głębszą uprawę gleby. Tracę na tym przy dopłatach, ale i koszty są mniejsze, bo zmniejszamy ilość chemii do zwalczania chwastów - wyjaśnia rozmówczyni.
Z pokorą do gospodarowania
Przy prowadzeniu „przedsiębiorstwa pod chmurką”, nikt nie jest się w stanie pewnych kwestii przewidzieć. Czy jest się rolnikiem przez 30 lat, czy dwa lata, nadal pozostaje wiele niewiadomych.
- Gospodarstwo funkcjonuje od 2001 roku i każdy rok był inny. Nikt nie przewidział COVID-u oraz gwałtownych zmian cen plonów, kiedy jednego roku rzepak i nawozy były po 5000 zł/t, a następnego roku nagle wszystko runęło i rzepaki spadły do 1700 - 1800 zł/t. A ceny nawozów i środków nadal były wysokie. Dlatego myślę, że do rolnictwa trzeba podchodzić z ogromną pokorą i patrzeć na wszystko w kontekście długofalowym - podsumowuje rolniczka.
Agro Dudek i gospodarstwo to jedność
Mimo przeciwności losu pani Joanna jest uśmiechniętą i bardzo pozytywną osobą. Swoją zaradnością wykazuje się nie tylko przy uprawie pól, ale również w prowadzeniu firmy. Obie te działalności ze sobą współdziałają. Agro Dudek specjalizuje się m.in. w mobilnym oczyszczaniu i zaprawianiu zbóż.
- Jesteśmy liderem w tym zakresie w Polsce. To jest też taki kolejny nasz konik. W czasie studiów mąż był wielokrotnie na praktykach we Francji. Tam dowiedział się o firmie, z którą nawiązaliśmy współpracę i dzięki temu w tej chwili mamy wyłączność na sprzedaż tych maszyn w Polsce - podkreśla z dumą.
Póki co, firma działa na terenach województw: lubuskiego, dolnośląskiego i od niedawna również wielkopolskiego. Rozwój przedsiębiorstwa to marzenie pani Joanny, ale też i świadomość ciężkiej pracy. W firmie i gospodarstwie przeprowadzane są różnego rodzaju doświadczenia, a efektami pani Dudek dzieli się z rolnikami.
- Jak jadę do rolnika i mówię, że u mnie jest też to posiane, że zastosowaliśmy nasze produkty, czy nasze „wyłącznościówki”, to rolnik inaczej do tego podchodzi. Polecam im produkty, które stworzyliśmy, bazując na własnej wiedzy i doświadczeniu, w oparciu o współpracę z firmą Adob czy SMP, jak wieloma innymi. I muszę podkreślić - dopiero dwa, trzy lata po Sławku, co niektórzy zaczęli podpatrywać od nas formuły i je stosować, zwłaszcza nasz flagowy AD Mikro, czyli mix mikroelementowy o unikalnym składzie - wyjaśnia Joanna Dudek.
- Tagi:
- Joanna Dudek
- RAGT
- uprawy
- zboża
- rolniczka