Rolnik z Dobrzycy magazynuje zboże. Ma 230 hektarów i 2.000 tuczników [WIDEO]
- Pracując w gospodarstwie trzeba cały czas inwestować - żeby nie zostać w miejscu – mówi nam z uśmiechem pan Mirosław, gdy przechadzamy się po wspólnie wokół jego domu i pól.
ZOBACZ WIDEO:
Rolnik od 20 lat, wspólnie z żoną, prowadzi gospodarstwo rolne w Dobrzycy.
- Zostało nam przekazane przez rodziców żony. Zaczynaliśmy od 170 hektarów i ok. 500 sztuk tucznika, i później co jakiś czas, powiększaliśmy areał i produkcję zwierzęcą – opowiada nam pan Mirosław.
Areał gospodarstwa z Dobrzycy
Obecnie posiadają 230 ha, z czego 30 w dzierżawie oraz 2.000 tuczników.
- Na 50 hektarach uprawiamy buraka cukrowego, na kolejnych 50 mamy rzepak. Reszta produkcji to głównie zboża przeznaczone pod hodowlę – opowiada nam rolnik.
Klasy ziemi są tutaj różne. - Od trzeciej aż do szóstej – dodaje.
Jak z kolei wyglądały tegoroczne plony?
- Trochę susza dała się nam w tym roku we znaki. Generalnie jednak pszenica wyszła ok. 7 ton, pszenżyto podobnie. Trochę gorzej było z jęczmieniem, który przemarzł – opowiada nam pan Mirosław.
ASF budzi strach w Wielkopolsce
Jak z kolei w Wielkopolsce, według rolnika, wygląda sytuacja na rynku trzody chlewnej?
- Cenowo sytuacja nie jest może najgorsza, jednak brakuje cały czas takiej stabilności. Nigdy nie jest się bowiem pewnym – po ile świnie zostaną kupione – opowiada nam rolnik z Dobrzycy.
Jak dodaje, kolejną bolączką w regionie jest oczywiście ASF – zwłaszcza po niedawnych głośnych przypadkach, o których także pisaliśmy na naszych łamach.
- W przypadku trzody chlewnej mamy spore zagrożenie w regionie w związku z ASF, chodzi m.in. o przypadki w rejonie Gniezna, Gostynia, o strefy. Generalnie pod tym względem jesteśmy cały czas pełni obaw – mówi nam wprost pan Mirosław.
Jak przy tym dodaje, bardzo sumiennie stawia więc w swoim gospodarstwie na bioasekurację.
W gospodarstwie w Dobrzycy uprawa uproszczona jest już od lat
Gospodarz z Dobrzycy od początku swojej działalności stawiał na uprawę bezorkową.
- U nas praktykujemy ją praktycznie od 20 lat. Przede wszystkim chodzi o koszty – jest dzięki temu taniej, ponadto mówimy również o zaoszczędzonym czasie – dodaje.
Oczywiście taki styl uprawy wiąże się także z koniecznością posiadania odpowiednich maszyn i ciągników.
- Do uprawy bezorkowej potrzebne są rzeczywiście ciągniki większej mocy, także mocniejsze maszyny. Dlatego zerkamy też na nowości jakie wchodzą na rynek i – w miarę możliwości – staramy się je wdrażać – opowiada pan Mirosław.
W swoim parku maszynowym ma więc m.in. trzy ciągniki marki Fendt.
- Dwa mocniejsze – o mocy 400 i 360 KM, ponadto jeden mniejszy – taki do przyczep czy przywożenia zboża – opowiada rolnik.
W gospodarstwie znaleźć też jednak można „klasyki” - są bowiem dwa Ursusy, choć już praktycznie niewiele używane.
Rolnik posiada także swój kombajn CLAAS oraz opryskiwacz samojezdny – używany głównie do rzepaku.
Ponadto jakiś czas temu zainwestował w nowy beczkowóz z aplikatorem.
- Kupiliśmy go z dofinansowania w tym roku. Niweluje on nieco zapachy podczas pracy, chodzi też o azot – mówi nam pan Mirosław.
Rolnik z Dobrzycy: „Inwestycje są niezbędne”
Rolnik z Wielkopolski podkreśla, że inwestycje w każdym gospodarstwie są niezbędne.
- Jeśli się ich nie robi, to później trudno nadgonić ten stracony czas. Lepiej robić coś mniejszego, ale cały czas, systematycznie, niż coś wielkiego przez dłuższy czasu. Jak to w Wielkopolsce – nie chochlą, ale małą łyżką – żartuje pan Mirosław.
Hala dwuspadowa na zboże według własnej koncepcji
Idąc wspomnianym tropem, nie mogło zabraknąć więc także inwestycji w tym roku. Gospodarz wybudował halę dwuspadową, która służy mu obecnie jako magazyn na zboże.
- Mieliśmy już swoje magazyny, ale nie były one tak wysokie, a zależało nam m.in. na tym, by móc swobodnie wjeżdżać ciężarówkami. Chodziło o prosty i szybki rozładunek, bez konieczności rozszczepiania przyczep. Tak, by mogły wysypać zboże swobodnie i jechać szybko dalej na pole. Wymyśliłem sobie taką koncepcję, a później porozmawiałem już na targach z firmą Skavska – i tak się dogadaliśmy – opowiada nam pan Mirosław.
45 metrów długości i kilka tysięcy ton pod dachem
Wspomniana hala ma 45 metrów długości oraz 20 metrów szerokości. Wysokość to z kolei 5 m 20 cm wewnątrz.
Całość opiera się na bardzo solidnej betonowej podstawie – wcześniej powstała tu płyta fundamentowa.
- Prace rozpoczęły się mniej więcej w połowie lutego, a pod koniec czerwca wszystko było zrobione, łącznie z montażem samej hali. Udało nam się zrealizować całość jeszcze przed żniwami – opowiada rolnik.
Jak dodaje, obiekt pozwala mu teraz na bezpieczne przechowywanie zboża.
- W takim szczytowym momencie żniw mieliśmy tu 2 tys. ton zboża, ale pomieści więcej – zaznacza mężczyzna.
I jak dodaje nam na koniec – ma już w głowie plany na kolejny rok.
- Myślę już powoli o budowie hali, ale tym razem już łukowej, dla maszyn – zaznacza.