Zakład Rolny Niechłód
Zakład Rolny Niechłód jest jednym z czterech prowadzących produkcję mleka w Przedsiębiorstwie Rolnym Długie Stare Sp. z o.o. Osiąga najwyższe wyniki, wykazując średnią produkcję - ponad 11 tysięcy kilogramów mleka od krowy na rok.
Przedsiębiorstwo jest jedną ze strategicznych spółek rolnych Skarbu Państwa, nad którą nadzór właścicielski sprawuje Agencja Nieruchomości Rolnych. Jako firma działa od 1992 roku, wcześniej natomiast był to jeden z licznych PGR-ów. Od 2003 roku Długie Stare otrzymało status spółki strategicznej ze względu na zakres prowadzonej hodowli, czyli doskonalenia bydła mlecznego.
Nowoczesna obora w Niechłodzie została uruchomiona w sierpniu 2012 roku, w miejscu, w którym wcześniej znajdowała się chlewnia. Jest długa na 96 metrów, a szeroka na prawie 33. Korytarze spacerowe mają szerokość 2,8 metra, a przy stole paszowym - 3,7 m. Ściany boczne są otwarte z kurtynami marki Arntjen. Natomiast w poidła, zgarniacze, mieszadła gnojowicy oborę zaopatrzyła firma GEA. Czochradła i roboty udojowe pochodzą z Lely Sp. z o.o. W nowym obiekcie jest 6 robotów udojowych, 364 stanowiska legowiskowe z matami słomiasto- wapiennymi i dwie pętle zgarniaczy obornika. Roboty ustawione są w dwóch boksach po trzy sztuki. Każdy z nich wyposażony jest w wagę, więc krowy są ważone każdorazowo, gdy wchodzą do urządzenia.
Biuro zootechnika usytuowane jest na piętrze w oborze krów produkcyjnych. Stamtąd może on monitorować zachowanie zwierząt. - Jest to bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ świetnie widać, ile krów leży, ile stoi przy stole paszowym, czy zachowują się w sposób prawidłowy i spokojny - mówi Krzysztof Idczak, prezes zarządu przedsiębiorstwa Długie Stare. Obok nowego obiektu stoi wyremontowany budynek. Znajdują się w nim kojce porodowe, dla krów zasuszonych i będących na początku laktacji.
W zeszłym roku stado w Niechłodzie uzyskało średnią wydajność 11.400 kg. - Zamierzamy poprawić ten wynik, aby dojść do pułapu 12.500 kg. Nie wiem, czy to się uda w najbliższym czasie, ale będziemy do tego dążyć - zapewnia Krzysztof Idczak. - W ubiegłym roku mieliśmy bardzo niskie koszty produkcji 1 litra mleka - wyniosły 0,996 zł dla Fermy Niechłód. Średnio dla firmy wynoszą 1,05 zł. Mleko z zakładu niezmiennie odbiera Bakoma - opowiada. Okres międzywycieleniowy wynosi około 411 dni natomiast w Polsce jest to 428 dni. Zużycie nasienia na sztukę cielną wynosi 2,1 słomki.
Stado podzielone jest na 4 grupy: krowy w wysokiej laktacji, dwie grupy zasuszone i grupa fresh - początek laktacji. Obecnie w fermie znajduje się 366 krów, w tym 14% krów suchych i 25 sztuk w grupie fresh. Początkowo stado liczyło 200 sztuk, docelowo ma być 450. Natomiast liczba pracowników cały czas pozostaje taka sama. - Zamierzamy w tym roku zwiększyć pogłowie o 70 sztuk - mówi prezes.
W budynku dla stada wysoko produkcyjnego przebywają zwierzęta powyżej 40. dnia laktacji. Tworzą jedną grupę żywieniową - Stół paszowy jest ustawiony na pokrycie produkcji 25 kg mleka, reszta jest porcjowana w robotach. Krowy otrzymują dwa rodzaje paszy treściwej - pierwsza ma 18% białka (maksymalne wydanie 5 kg/dzień), druga 24% białka (maks. wydanie 2 kg/dzień) - tu jest także tłuszcz chroniony. Dziennie sztuka może dostać 7 kg paszy treściwej. Skarmiamy kiszonym ziarnem kukurydzy - 65% suchej masy, do tego dodajemy młóto browarniane zakiszone. Żywienie prowadzi od 8 lat specjalista z firmy LNB - mówi Ewa Gierzyńska, główny hodowca w przedsiębiorstwie Długie Stare Sp. z o.o. Zużycie pasz treściwych w robotach na każde 100 kg wyprodukowanego mleka oscyluje w granicach 11 kilogramów. A średnia krajowa w Polsce wynosi 15 kg. - Dążymy do tego, aby wyprodukować jak najlepsze pasze objętościowe i tym zabezpieczyć potrzeby produkcyjne - tłumaczy Ewa Gierzyńska.
Budując nowy obiekt, podjęto decyzję o instalacji automatycznego systemu doju. W obiekcie zwierząt produkcyjnych znajduje się 6 robotów, a siódmy jest przeznaczony tylko dla krów „na rozkręcenie” laktacji. Na początku wprowadzenia stada do nowej obory podawano zwierzętom w robotach tylko pasze, dojąc tradycyjnie. Dopiero w momencie, gdy krowy przyzwyczaiły się do nowego mechanizmu, rozpoczęto remont starej obory. - Na początku słyszeliśmy, że robot jest w stanie wydoić nie więcej niż 60 sztuk bydła. Jednak ja się z tym nie zgadzam. Uważam, że robot jest w stanie wydoić daną ilość mleka. Ze względu na to, że jak sztuki dają więcej i częściej podchodzą do robota, to automatycznie ta ilość się zmienia. Każdy z robotów obciążony jest inaczej - tłumaczy główny hodowca. - Ferma funkcjonuje sprawnie, nie ma większych zastrzeżeń do urządzeń. Są stale serwisowane - dodaje.
Przy założeniu systemu automatycznego doju trzeba było dokonać selekcji stada, ponieważ część zwierząt miała takie wymiona, które nie nadawały się do robota - nie mógł ich podłączyć. Te sztuki zostały przeniesione do drugiej fermy, gdzie jest system doju tradycyjnego. Inne nie zaakceptowały maszyny w zastępstwie dojarza. - Na dzień dzisiejszy około 10% krów musimy podganiać do robota udojowego. Najczęściej pierwiastki i krowy w grupie fresh. Wiemy, że trzeba co najmniej 3 razy podgonić, aby dana sztuka nauczyła się i przyzwyczaiła do tego urządzenia. Dobrym wabikiem jest pasza, którą dostanie w robocie. Pojedyncze krowy są oporne przez całe życie i pracownicy muszą ich pilnować i podganiać - mówi prezes zakładu. Dzięki automatycznemu systemowi zwierzęta doją się według swojego rytmu. Rozkład dobowy jest rozłożony równomiernie. - Nie ma wybranych godzin, w których krowy doją się częściej lub rzadziej. Średnio 3 razy na dobę. Kilkanaście sztuk korzysta z robota powyżej 4 razy na dobę - stwierdza Ewa Gierzyńska. Uważa, że dój ćwiartkowy wyeliminował pustodoje. - Zauważyliśmy, że różnica w długości doju między poszczególnymi ćwiartkami wynosiła nawet 10 minut. Na dzień dzisiejszy te różnice się zatarły.
Jeden robot został zlokalizowany w drugiej oborze i dedykowany zwierzętom w grupie „fresh”, do której należą krowy do 30. - 40. dnia laktacji. Maszyna w tym obiekcie odpowiada za rozpędzenie krów do osiągnięcia pełnej produkcji. W budynku są dwa kojce - pierwszy, w którym utrzymywane są krowy zaraz po wycieleniu, aby przypomnieć im lub przyzwyczaić do automatycznego systemu doju - są one podganiane. Jeśli podchodzą samodzielnie, to przechodzą do drugiego kojca i doją się w robocie same. - Krowy przechodzą do grupy krów w pełnej laktacji najwcześniej po 21. dniu laktacji, ale pod warunkiem, że jest prawidłowa inwolucja macicy, krowa prawidłowo przeżuwa i jest zdrowa. Jeśli nie jest w stanie dostosować się do robota, to przerzucamy ją na inną naszą fermę z tradycyjnym systemem doju - opowiada Krzysztof Idczak. PMR w tej grupie jest zbilansowany na produkcję 20 kg mleka.
Automatyczny system doju częściowo eliminuje stres u krów, dlatego w Niechłodzie wszystkie zabiegi weterynaryjne i inseminacyjne odbywają się w boksach. Kiedy jedna krowa jest obsługiwana przez lekarza weterynarii, druga leży na macie i nie reaguje. Sukces zapewniają pracownicy, którzy są spokojni i posiadają zdolność obserwacji zwierząt. Zootechnik, mający swoje biuro w oborze, może nie tylko kontrolować zachowanie stada, ale i osób obsługujących krowy. Roboty wpływają także na obniżenie poziomu chorób metabolicznych, ponieważ na bieżąco jest monitorowany stan zdrowia i parametry mleka. Wraz z Uniwersytetem Przyrodniczym w Poznaniu, ferma prowadzi doświadczenia odnośnie emisji metanu. Nad robotami znajdują się urządzenia mierzące ilość tego związku produkowanego przez dane zwierzęta. - Chodzi o to, aby wybrać krowy, które mają jak najniższą emisję metanu. W tym kierunku będzie w najbliższym czasie zwracać się selekcja genomowa - tłumaczy prezes zarządu.
Kolejnym udogodnieniem, wpływającym na zdrowotność zwierząt są czujniki kontrolujące przeżuwanie założone zwierzętom w grupie porodowej. - Na tej podstawie jesteśmy w stanie dowiedzieć się, czy dana sztuka szykuje się do porodu (wtedy nie w głowie jej jedzenie) - przeżuwanie spada nawet o 50-60%. Taka sytuacja ma miejsce zazwyczaj około 12 godzin przed rozwiązaniem. Poza tym wykazuje ewentualne choroby metaboliczne, które mogą wystąpić po wycieleniu, dlatego krowy powinny nosić czujniki na dwa tygodnie przed porodem - mówi główny hodowca.
Zakład posiada własny bank siary, a także ją zamraża. - Nie praktykujemy przerzucanie siary między gospodarstwami, ale jeśli byłaby taka potrzeba, na pewno byśmy skorzystali - mówi prezes. Pierwsze podanie następuje do 6 godzin po urodzeniu i wynosi 4 l. Każdy cielak do 5. doby po urodzeniu ma badaną krew - sprawdzane są przeciwciała i to czy został prawidłowo napojony, czy nie. Pani Ewa uważa, że trzeba zwrócić uwagę na sztuki, które są gorzej i za dobrze odpojone. Wtedy wiadomo, że mogły zostać zalane lub wchłonęły wszystko co otrzymały. Cielęta do 14. dnia życia są utrzymywane na pełnym mleku.
W fermie zostało zastosowane zamgławianie powietrza. Natryski znajdują się nad stołem paszowym, ale mgiełka leci zarówno na grzbiet krów jak i na pasze. - Jednakże latem krowy chętniej podchodzą do stołu, a ponadto pasza, która w tym okresie bardzo szybko wysycha (mamy dużą koncentrację słomy), pozostaje wilgotna - tłumaczy główny hodowca.