Wiceminister rolnictwa: Pomocą "COVID 19"może być objętych 180 tys. rolników
Kto może liczyć na wsparcie w związku z koronakryzysem? Jakie szykują się zmiany w obecnym PROW? Jaka kwota ma przysługiwać Polsce w nowej Wspólnej Polityce Rolnej na lata 2021 - 2027? Na te pytania odpowiada wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Ryszard Kamiński.
Wszyscy rolnicy z niecierpliwością oczekiwali informacji na temat programu wspomagającego tych, którzy ucierpieli z powodu koronawirusa.
Na poziomie UE uzyskano zgodę Komisji Europejskiej na zaproponowane warunki realizacji wsparcia. Na poziomie krajowym pan prezydent 18 sierpnia podpisał ustawę umożliwiającą realizację pomocy, a następnie minister rolnictwa i rozwoju wsi opracował i wydał stosowne rozporządzenie wykonawcze. Działania te umożliwiają Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa uruchomienie naboru wniosków o przyznanie wsparcia.
To znaczy, że przez ostatnie miesiące nad tym programem toczyły się działania w Brukseli?
Tak, to jest istotna zmiana PROW 2014-2020, która wymaga odpowiednich procedur oraz zmian także na poziomie prawodawstwa UE. W maju tego roku minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zaproponował komisarzowi UE – Januszowi Wojciechowskiemu, by w budżecie PROW 2014 - 2020 wygospodarować na walkę z koronakryzysem kwotę miliarda euro. Formalnie KE proponowała jednak znacznie niższy poziom wsparcia, które można było przeznaczyć na tego typu cel. Wyraziła jedynie wolę na przesunięcia środków w wysokości 1% PROW 2014-2020, czyli około 600 mln zł. Zabiegaliśmy dalej o zwiększenie tej kwoty. Nasze stanowisko podzielała prezydencja chorwacka, która troszkę nam pomogła przeforsować wyższą stawkę. Ostatecznie na walkę ze skutkami COVID-19 w rolnictwie zaproponowano wsparcie na poziomie - 2% PROW 2014-2020, czyli przeszło miliard zł.
Dlaczego był taki opór?
To jest proste. To jest kwestia interesów, ponieważ tylko część państw unijnych miało jeszcze na tyle środków w swoich programach rozwoju obszarów wiejskich, by móc je przeznaczyć na walkę ze skutkami COVID – 19 w rolnictwie. Niektóre państwa wskazywały, że jeśli polscy rolnicy dostaną dodatkowe wsparcie, a inni nie, to zachwieje to konkurencyjnością na rynku unijnym. Aby z kolei można było te pieniądze wypłacać, trzeba było stworzyć zupełnie nowe działanie, bo przecież COVID-u nikt w 2014 roku, gdy powstawał obecny PROW 2014-2020, nie przewidział. Procedura wprowadzenia nowego mechanizmu wypłaty unijnych środków do katalogu działań w PROW 2014-2020 zwykle trwa rok, a tutaj nie było tyle czasu. Później jest kwestia naszej legislacji, bo musimy po stronie krajowej uregulować w sposób precyzyjny zasady oraz tryb przyznawania i wypłaty wsparcia. Wiem, że rolników nie obchodzi to za bardzo, chcą mieć wsparcie, ale trzeba pamiętać, że postępowanie jest takie, iż trzeba najpierw zmienić unijną bazową regulację, a potem krajową. Równolegle, gdy toczyły się działania w Brukseli, ARiMR podjęła trud, by przygotować oprogramowanie związane z przyjmowaniem wniosków i wypłatą wsparcia.
Kto otrzyma wsparcie?
Z naszych danych wynika, że obszary najbardziej dotknięte kryzysem to sektory związane z produkcją zwierzęcą. W przypadku produkcji roślinnej nie jest źle, suszy nie było, więc plony są przyzwoite. Poza tym ceny, szczególnie zbóż, na początku pandemii były dość wysokie. Nie było przesłanek, by produkcja roślinna wymagała wsparcia. W produkcji zwierzęcej kłopotem było zatrudnienie pracowników, którzy nie mogli się przemieszczać. Pojawiały się także problemy z przemieszczaniem zwierząt czy sprzedażą mięsa, zwłaszcza w przypadku eksportu jagnięciny, wołowiny i drobiu. Uruchomiona pomoc będzie dotyczyła także producentów mleka i trzody chlewnej oraz kóz. Nie zapomnieliśmy również o producentach roślin ozdobnych uprawianych w szklarniach lub tunelach foliowych.
Czy rolnicy będą musieli w jakiś sposób udowodnić, że ponieśli realne straty z powodu koronakryzysu?
Procedurę przyznania środków chcieliśmy całkowicie uprościć, by rolnik nie musiał niczego, udowadniać, by nie trzeba było go kontrolować i po prostu jednorazowo przyznać to wsparcie. Jeżeli zwierzęta są w systemie rejestracji zwierząt IRZ, to wystarczy wgląd w ten system i już wiadomo, czy w newralgicznym okresie wiosennym były w danym gospodarstwie zwierzęta czy też nie. W taki sposób doprowadziliśmy do zautomatyzowania tej oceny wniosków. Gdy więc rolnik złoży wniosek to zadeklaruje, że chce z tej pomocy skorzystać, a system, na podstawie wcześniej zarejestrowanych przez niego zwierząt, sam wykaże, czy miał te sztuki i ile. W przypadku sektora produkcji pod osłonami trzeba będzie wykazać fakt prowadzenia odpowiedniego rodzaju produkcji na odpowiedniej powierzchni. Robiliśmy analizy, minister spotykał się z poszczególnymi branżami i słuchaliśmy tego, co mają nam do powiedzenia. Monitorowanie eksportu było na bieżąco, poza tym nasze instytuty weryfikowały to, która i w jakim stopniu branża została dotknięta negatywnymi skutkami COVID - 19. To jest swego rodzaju rekompensata za zawirowania związane z kryzysem.
O ile sygnały dotyczące sytuacji na rynku bydła wołowego były bardzo pesymistyczne, o tyle w kontekście produkcji mleka nie było to tak odczuwalne.
Początkowo i nam wydawało się, że koronakryzys ominął sektor mleka, ale później okazało się, że i on został w sposób negatywny dotknięty jego skutkami. Oczywiście nie były one tak mocne, jak w przypadku branży wołowej, w związku z tym i oferowana pomoc producentom mleka jest niższa.
Jaka jest maksymalna wysokość wsparcia dla gospodarstwa?
Aby otrzymać wsparcie, trzeba będzie spełnić warunek minimalnej skali produkcji w gospodarstwie. W przypadku większej niż minimalna wymagana skala produkcji w gospodarstwie, wsparcie będzie odpowiednio wyższe. Pomoc będzie sumą kwot przysługujących z tytułu poszczególnych sektorów, przy czym maksymalna kwota nie przekroczy równowartości 7 000 euro na rolnika, czyli około 30 tys. zł.
W przypadku bydła mięsnego jest wyszczególniony zapis, że pomoc otrzyma się do sztuk płci męskiej. A co z jałówkami opasowymi?
Mieliśmy delegacje producentów kaczek, futerkowych czy koni. Różne były argumenty, że oni też ucierpieli z powodu COVID. Musieliśmy jednak wszystko dokładnie przeanalizować i usystematyzować. (...) Natomiast co do jałówek, ustaliliśmy, że głównym problem sektora wołowego był kłopot ze sprzedażą bydła, które osiągnęło odpowiedni wiek. W przypadku byków, one rzeczywiście dorastały i wielokrotnie zdarzało się, że producenci nie mogli ich sprzedać bądź wyzbywali się ich, ale za niską cenę. Natomiast jałowice w wieku 12 - 24 miesiące mogły stać się krowami mamkami. A więc w ich przypadku można było problem załagodzić. Poza tym dla zautomatyzowania oświadczeń, uznaliśmy, że pomoc będzie przyznawana do 50 byczków, bo z reguły i tak często właściciel jałówek opasowych posiada także buhajki. A to oznacza, że i tak zakwalifikuje się do tej grupy pomocy.
Do kiedy rolnicy otrzymają te środki?
Warunkiem przyznania pomocy przez Komisję Europejską jest deklaracja, że przydzielimy rolnikom te pieniądze do końca roku. Rolników zaprosiliśmy do składania wniosków 9 września. Dajemy czas wynoszący około 3 tygodnie (do 30 września - przyp. red.) na składanie wniosków i do końca roku wypłacimy środki.
Jaki jest udział budżetu państwa w realizacji tego programu?
Około 36% pomocy będzie pochodziło ze środków krajowych, łącznie będzie to kwota blisko 1,2 mld złotych.
Ilu rolników może skorzystać ze wsparcia?
Przewidujemy, że 180 tys. rolników będzie objętych tym działaniem. Nie będzie liczyła się kolejność zgłoszeń. Pomoc otrzyma każdy, kto zakwalifikuje się do pomocy.
Jakie inne kraje będą realizować podobny program pomocowy w związku z COVID-19?
Jesteśmy w nielicznym gronie państw, które mogło tego typu wsparcie uruchomić, ponieważ mieliśmy jeszcze dostępne środki w ramach PROW 2014-2020. Oprócz Polski są to m. in. Bułgaria i Słowenia.
Jaka wysokość środków została przyznana Polsce w nowej Wspólnej Polityce Rolnej?
Na chwilę obecną mówi się o kwocie przekraczającej 32 mld euro. Oczywiście projektowanie budżetu nie jest skończone. Jesteśmy w tej chwili na etapie finalizowania prac nad analizami SWOT. Wiadomo, że między jednym a drugim okresem funkcjonowania Wspólnej Polityki Rolnej będzie tzw. okres przejściowy i on też będzie musiał być z czegoś finansowany. Teraz głównie o tym się mówi.
Jakich lat ma dotyczyć okres przejściowy?
Na ten moment bierze się pod uwagę 2021 rok, ale nie wykluczone, że ze względu na wielkie zawirowania, okres ten zostanie wydłużony. A wtedy część środków przewidzianych dla nowej perspektywy będzie wydawane w reżimie PROW 2014 - 2020, a więc będą nowe pieniądze i stare regulacje. Ale tych pieniędzy nie przybędzie proporcjonalnie, czyli środki wykorzystane w PROW 2014-2020 nie będą mogły być planowane w kolejnej perspektywie. A przecież słyszymy wszyscy, że dodatkowo dojdą wydatki na odbudowę gospodarki po koronakryzysie. I tutaj to też nam poważnie zmodyfikuje kształt unijnego budżetu rolnego. Jesteśmy dziś bardziej skupieni na programie odbudowy, a w programowaniu Wspólnej Polityki Rolnej musimy uwzględniać terminy dotyczące planowanego okresu przejściowego.
Czy COVID -19 w jaki sposób wpłynął na korzystanie z programów unijnych przez polskich rolników?
W tym roku po raz pierwszy pojawiło się ryzyko, że beneficjenci nie sięgną po dotacje z działania Modernizacja gospodarstw rolnych obszar D, które w poprzednich latach było bardzo pożądane. Ostatecznie złożyli kilkanaście tysięcy wniosków, ale to nie jest to zapotrzebowanie, jakie bywało w przeszłości. Przypomnę, że pierwotnie na ten instrument zaplanowano w obecnym PROW ogromną kwotę - 10 mld zł. I w związku z tym, że ta suma była tak pokaźna, mogliśmy sobie pozwolić na przesunięcia środków na niwelowanie negatywnych skutków związanych z koronakryzysem.
W jakim procencie wykorzystany został obecny PROW, który niebawem się zakończy?
Do końca lipca zakontraktowano 71% wszystkich środków w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014 - 2020. Nam zależy głównie na tym, by te środki wypłacić w całości, a mamy na to jeszcze trzy lata, bo działamy na zasadzie reguły finansowej N+3. Uważam, że wszystko jest pod kontrolą. Nie zakładamy, by wartością samą w sobie było wydanie tych pieniędzy. A raczej racjonalne wydatkowanie. Mam wręcz sygnały z poszczególnych departamentów, że kończą się pieniądze. A mamy jeszcze przecież 3 lata. Niektórzy mówią: „kończy się rok 2020, a wy nie wydaliście wszystkich środków”. A ja się martwię, by tych środków nie zabrakło. To płynne przejście do nowego okresu jest bardzo ważne. Oby nie okazało się, że w tym 3-letnim okresie zabraknie środków na programy unijne. We wcześniejszych programach rozwoju obszarów wiejskich termin rozpoczęcia wypłaty środków także nie rozpoczął się w roku tytularnym. Przypomnę, że w PROW 2014 - 2020 wydawanie środków rozpoczęło się w roku 2016. W nowym rozdaniu zapewne też będzie podobna zasada.
Jakie w ostatnim czasie miały zmiany i przesunięcia środków w PROW? Jakie są planowane?
Ostatnie zasadnicze zmiany dotyczyły wprowadzenia nowego instrumentu, o którym wspominałem wcześniej. W najbliższej przyszłości planujemy zwiększenie środków na dobrostan, bo jest duże zainteresowanie. Planowana zmiana obejmuje także możliwość otrzymania środków do produkcji owiec zgodnie z zasadami dobrostanu. Pewne zmiany także wprowadzamy w przypadku trzody chlewnej. Dotyczy to np. możliwości stosowania przez kilka dni jarzma w przypadku loch w okresie okołoporodowym, które bywają agresywne i mogą przygnieść prosiaki. Planujemy także zwiększenie maksymalnej powierzchni gruntu objętej wsparciem w ramach działania: Inwestycje w rozwój obszarów leśnych i poprawę żywotności lasów. Przewidujemy także zwiększenie budżetów instrumentów, które cieszą się największym zainteresowaniem i dają możliwość efektywnego wydatkowania środków publicznych. Przykładem może być m. in. wsparcie na rzecz tworzenia i rozwoju działalności pozarolniczej na obszarach wiejskich, czy też inwestycji na obszarach Natura 2000.