Zwierzęta robią szkody. Kto pokryje straty?
Rolnik zawsze poszkodowany, rolnik zawsze ma pod górę - nie ma co do tego wątpliwości Szymon Płusa, rolnik z gm. Skarżysko Kościelne w powiecie skarżyskim, którego plantacja topinamburu ucierpiała na skutek zwierzyny leśnej. Kto naprawi wyrządzone szkody?
Kapryśna aura powoduje, że uprawy cierpią, a zbiory nie są takie, jakby plantatorzy tego oczekiwali. Na pogodę niestety nie mamy wpływu i jest to czynnik zupełnie od nas niezależny. Rolnicy mają tego świadomość. Poirytowanie wzmaga jednak fakt, że pracę ludzkich rąk niweczy zwierzyna, nad którą przynajmniej w jakimś stopniu można zapanować. Niestety rolnicy mają wrażenie, że to walka z wiatrakami i są pozostawieni z problemem sami sobie.
Przykładem są rolnicy z gm. Skarżysko Kościelne (powiat skarżyski), których uprawy notorycznie niszczy zwierzyna leśna. Jak nie dziki, to łosie i sarny... przychodzą na pole sąsiadujące z lasem.
- Zaczęło się wiosną. W maju ub. roku pojechałem na plantację topinamburu, by zawiesić laski hukowe służące od odstraszania dzików. Na środku moje plantacji grasowało siedem dużych i kilkanaście małych dzików. Całe pole na długości około kilometra zostało dokładnie zryte. Miejscami dziki wykopały doły głębokie na 40 centymetrów. Sadzonki, które pięknie się przyjęły, zostały zjedzone - ubolewa rolnik.
Powtórka z rozrywki
W tym roku historia powtórzyła się. Pan Szymon, jak również inni rolnicy z gm. Skarżysko Kościelne, nie mają już sił i cierpliwości...
- Po wsadzeniu 400 kg topinambura na działkach przy ul. Południowej znowu wszystko zostało wykopane. U kolegi Włodka pszenżyto prawie doszczętnie zjedzone przez łosie i inne zwierzęta - dodaje Szymon Płusa, który wyrządzone szkody zgłosił do Koła Łowieckiego.
- Wysłaliśmy pisma, aby przyjechali i stwierdzili, jakie rolnicy ponieśli straty. Mieli przyjechać, do tej pory nikt nie przybył - to jest państwo w państwie - ocenia rolnik. - W tamtym roku zgłaszałem szkody łowieckie w maju, lipcu, we wrześniu i w październiku. Było tak, że ok 22 dzików było na mojej plantacji. Gdy zgłosiłem szkodę w październiku, koło zobowiązało się jedną z działek ogrodzić, bo straty były ogromne. Miałem zamówienia na topinambur z restauracji w Krakowie, Warszawie i innych miast po 100 kg tygodniowo. Ogrodzili dopiero w styczniu, jak dziki wszystko zjadły. Tak wygląda ciężka dola rolnika.
Rolnik zawsze poszkodowany
W kwietniu br. pan Szymon dosadził ok. 900 kg topinamburu na swojej działce, by jesienią mieć plony.
- Dokładnie 5 maja wraz z kolegami, którzy pomagali mi sadzić, poszliśmy obejrzeć plantację. Było wtedy po deszczu, więc ziemia była miękka. Plantacja była cała zniszczona, a nasza ciężka praca poszła na marne. Bardzo dobrze widoczne były ślady zwierzyny. Ponownie zgłosiłem ten fakt do koła łowieckiego. Następnego dnia przyjechali przedstawiciele koła, aby szacować szkody. Poprosiłem kolegów-rolników, by byli obecni przy oględzinach. Dokonali szczegółowych oględzin całych zniszczonych upraw, napisali protokół, zrobiono dokumentację fotograficzną. Stwierdzono ślady łosia, a szkody są wyrządzone przez grasujące tu łosie. Usłyszałem, że oni za łosie nie odpowiadają, tylko Urząd Marszałkowski. Zgłosiłem więc w szkodę do Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach. Dokupiłem kolejne 500 kg topinamburu, drut, izolatory, kołki i nająłem pracowników, ogrodziłem część pola i ponownie zasadziłem topinambur, znów ponosząc spore koszty - wylicza rolnik określając wysokość straty na powierzchni ok. 0,4 ha na w wysokości 3000 zł.
21 maja roku przyjechała komisja z Urzędu Marszałkowskiego z Kielc, aby oszacować szkody.
- Przedstawiłem więc całą dokumentację wraz ze zdjęciami. Obeszliśmy wszystkie działki i te ogrodzone, jak i te, które są nieogrodzone. Komisja stwierdziła, że na moich plantacjach są widoczne ślady łosia, ale są również ślady jelenia, saren, dzika. Usłyszałem radę, że dla mnie najlepiej byłoby, jakbym wszystkie działki ogrodził czyli około 5000 metrów, wtedy nie będę miał problemów ze zwierzyną i będę mógł liczyć na plony i nie będę upominał się o odszkodowanie. Tak urzędnik pomógł rolnikowi - mówi przewodniczący Związku Rolnictwa Samoobrona Województwa Świętokrzyskiego.
Po oględzinach
Przedstawiciele Zarządu Województwa Świętokrzyskiego ds. dokonywania oględzin i szacowania szkód łowieckich, przeprowadzili wizję lokalną na terenie upraw prowadzonych przez rolnika. Jak poinformowała Agnieszka Kołacz-Sarnowska, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach, oględziny miały na celu określenie obszaru uszkodzonych upraw i rozmiaru szkód oraz ustalenie gatunku zwierzyny łownej, która je wyrządziła.
- Oględziny przeprowadzono na trzech polach uprawianych przez poszkodowanego. Podczas wizji nie udało się ustalić rozmiarów szkody ani gatunków zwierząt, które ją wyrządziły, gdyż ślady w uprawie zostały zatarte przez poszkodowanego. Kilka dni wcześniej, ponownie wysadził on topinambur na jednym z pól, uwałował uprawę i ogrodził ją, natomiast na pozostałych polach wyrównał i uwałował. Tym samym zatarł wszelkie ślady, które wskazywałyby poniesione szkody - odpowiada rzeczniczka dodając, że w tym przypadku poszkodowany rolnik nie może liczyć na odszkodowanie.
Warto wiedzieć
Zgodnie z art. 50 ustawy z dnia 13 października 1995 r. Prawo łowieckie Zarząd Województwa, w imieniu Skarbu Państwa odpowiada za szkody łowieckie, czyli szkody w uprawach i płodach rolnych, powodowane przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny na terenach niewchodzących w skład obwodów łowieckich oraz szkody łowieckie wyrządzone przez łosie na terenie polnych obwodów łowieckich. Za szkody łowieckie wyrządzone przez łosie na terenie leśnych obwodów łowieckich odszkodowanie wypłaca Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe. W przypadku szkód łowieckich, za które odpowiada Skarb Państwa, Zarząd Województwa Świętokrzyskiego po przeprowadzeniu procedury szacowania szkody przekazuje komplet dokumentów do Wojewody. Wojewoda Świętokrzyski na tej podstawie przyznaje środki na wypłatę odszkodowania.
Szkody łowieckie w uprawach i płodach rolnych należy pisemnie zgłaszać do dzierżawców lub zarządców obwodów łowieckich, a w przypadku szkód łowieckich, za które odpowiada Skarb Państwa, do właściwych terytorialne zarządów województw lub Lasów Państwowych.
Czy dzików jest więcej? Rolnicy skarżą się na szkody łowieckie [VIDEO]