Zabraknie materiału siewnego?
Czy materiału siewnego może zabraknąć? Sprawdziliśmy, jak obecnie przedstawia się sytuacja i czy istnieje realne ryzyko dla rolników.
- Nie można siać paniki wśród rolników, bo nie jest ona uzasadniona. Produkcja była w zeszłym roku całkiem spora. Mimo że popyt z zagranicy jest duży, nasion powinno mimo wszystko wystarczyć - uspokaja Marek Luty, dyrektor działu marketingu Hodowli Roślin Strzelce. Wzrosnąć może jednak cena - Zawsze jest tak, że jeśli w jakimś rejonie nasion zabraknie, to towar przerzuca się z drugiego końca Polski, gdzie są dostępne rezerwy. Oczywiście ruchy te mają konsekwencje. Dochodzą koszty związane z transportem, przez co wzrasta cena. Na pewno w tym roku będzie ona wyższa niż w roku ubiegłym, ale mam nadzieję, że nie dojdzie do szaleństw, z jakimi mieliśmy do czynienia w roku 2012 - dodaje.
Zabraknie poszczególnych odmian?
Materiału siewnego wystarczy, ale czy zabraknąć może nasion określonych odmian - Jeśli nie wydarzy się żadna sytuacja kryzysowa np. nagła fala mrozów, która spowoduje wymarznięcie ozimin, to nie będziemy mieli do czynienia z żadną sytuacją kryzysową. Na razie mamy do czynienia z bardzo łagodną zimą i poza Polską północno-wschodnią nie powinno być większych wymarznięć. Dodatkowo zawsze zabezpieczamy materiał siewny, tak aby był dostępny bez względu na koniukturę, jaka panuje na rynku. Oczywiście, możemy mieć jednak sytuację, w której zabraknie materiału siewnego poszczególnych odmian, ale nie będzie tak, że dojdzie do tego nagle. Rolnik zawsze będzie miał alternatywę, najwyżej zdecyduje się na uprawę odmiany innej niż pierwotnie planował - kontynuuje ekspert Hodowli Roślin Strzelce.
Największy problem może dotyczyć materiału siewnego pszenicy jarej, nią zainteresowanie było bardzo duże. Mniej będzie również pszenżyta. Ma to związek z utrudnionymi żniwami, z jakimi mieliśmy do czynienia w zeszłym roku - Problem z pszenżytem jarym wystąpił, ponieważ jest to gatunek późno schodzący z pola. Jest także wrażliwy na opady w trakcie żniw, których nie brakowało, dlatego jakość zebranych nasion była słabsza, a wiele badanych partii nie uzyskało kwalifikacji. Alternatywą dla rolników pozostaje jednak zawsze wybranie jęczmienia, czy też owsa - informuje Marek Luty.
ZOBACZ TAKŻE: Kiedy nawozy są najtańsze?
I czytaj dalej!
Nasiona w hurtowniach
Duża część towaru jaki był dostępny na rynku została już sprzedana. Mowa jednak o handlu hurtowym - Zainteresowanie materiałem siewnym zbóż jarych rozpoczęło się praktycznie tydzień po tym, jak zakończyła się sprzedaż ozimin w zeszłym roku. Już w październiku duże hurtownie, z którymi współpracujemy, były zainteresowane i prowadziły negocjacje cenowe i ilościowe względem wszelakich zbóż jarych. Producenci sprzedawali materiał siewny przez cały październik, listopad i grudzień. Praktycznie wszystkie zboża zostały rozdysponowane jeszcze w 2017 roku - mówi Jarosław Kuchta z Małopolskiej Hodowli Roślin. Informacje te potwierdza Marek Luty i dodaje - Część towaru wyjechała również za granicę. Rynek unijny jest otwarty, więc towary krążą. Nie ma co się dziwić niektórym dystrybutorom, że realizowali oni kontrakty zagraniczne, zakładając, że na wiosnę w Polsce nie będzie problemu, ponieważ w krajach ościennych jest spore zainteresowanie.
Jeśli chodzi o handel detaliczny, rozpoczął się on już na początku stycznia. Pierwsi w kolejce ustawili się właściciele dużych gospodarstw, którzy nabywali większe ilości nasion - W magazynach materiał siewny jest dostępny. Poza eksportem, w przypadku którego wiadomo: towar raczej do nas nie wróci, handel detaliczny jest jeszcze na ograniczonym poziomie. Dopiero, gdy ruszy detal, będziemy mogli lepiej ocenić, jak wygląda sytuacja. Na ten moment mamy do czynienia przede wszystkim z ruchami hurtowymi - tłumaczy Marek Luty, dyrektor działu marketingu Hodowli Roślin Strzelce.
ZOBACZ TAKŻE: Kwalifikowany materiał siewny - dlaczego warto siać?
Jak pojawił się problem?
Problem z ewentualnym brakiem materiału siewnego poszczególnych odmian ma podłoże w dwóch sytuacjach, z jakimi mieliśmy do czynienia w 2017 roku. Najpierw rolnicy mieli problem podczas ubiegłorocznych żniw. W związku z utrudnionym zbiorem spowodowanym dużą ilością opadów, zdarzały się sytuacje, że zboża porastały, przez co wiele partii nasion nie uzyskało kwalifikacji. Pamiętać trzeba także o rolnikach, którzy nie zdążyli ze zbiorem zbóż przed sierpniową falą nawałnic, która spowodowała ogromne straty.
Kolejny problem pojawił się jesienią i miał bardzo podobne podłoże. Duża ilość opadów w wielu przypadkach spowodowała, że rolnicy nie mieli możliwości wykonania jesiennych zasiewów w odpowiednim terminie, a wielu nie udało się tego problemu pokonać i musieli zmienić swoje plany, decydując się na zboża jare - W niektórych przypadkach problemem był nie tylko wjazd na pole związany z jesiennymi zasiewami, zdarzają się stanowiska, na których do dzisiaj stoi kukurydza - podkreśla Jarosław Kuchta, specjalista ds. sprzedaży Małopolskiej Hodowli Roślin.
ZOBACZ TAKŻE: "Rolnicy będą płacili na górników"
Rośliny strączkowe rozwiązaniem?
Problem z którym mamy do czynienia w naszym kraju, występował w całej Europie, wielu rolników, którzy mieli w planach obsianie stanowisk jesienią, będzie musiało zrobić to wiosną. Czy może to spowodować wzrost ilości upraw roślin strączkowych? Zdania ekspertów są podzielone. Wzrost jest możliwy, ale rolnicy w pierwszej kolejności będą zastępować brak danej odmiany innymi rodzajami zbóż. Na pewno będziemy mieli do czynienia ze wzrostem ilości upraw jarych. Obecnie wśród strączkowych bardzo duży popyt występuje na łubin żółty, podobnie jest w przypadku łubinu wąskolistnego. Mniejsze zainteresowanie pojawia się na grochy jadalne i pastewne. Pewne jest jednak jedno. Jeśli rolnicy chcą zasiać daną odmianę i nie zmieniać swoich planów, muszą nabyć materiał siewny jak najszybciej.
ZOBACZ TAKŻE: Bobik plonował znacznie lepiej niż w latach ubiegłych