Więcej zbóż, więcej chorób, większe wydatki
Rolnicy swoją produkcję nastawiają przede wszystkim na uprawę pszenicy i kukurydzy, a rezygnują z ziemniaków. Jakie są konsekwencje takiego działania?
W Polsce gospodarstwa rolne zajmują 16,3 mln hektarów gruntów z 31,3 mln ha ogólnej powierzchni kraju. Najnowsze dane, które posiada Główny Urząd Statystyczny, dotyczą 2014 roku. W tym czasie w gospodarstwach indywidualnych znajdowało się około 14,8 mln ha gruntów, natomiast gospodarstwa rolne osób prawnych i jednostek niemających osobowości prawnej posiadały około 1,5 mln ha ogólnej powierzchni gruntów. Areał zasiewów wynosi 10.419,9 tys. ha. Gospodarstwa indywidualne użytkowały 90,4% tego terenu.
Największą grupę stanowią zboża, zajmujące 71,8% ogólnej powierzchni upraw. Z kolei po 11% zajmują rośliny pastewne i przemysłowe. Można zauważyć stały spadek procentowego udziału ziemniaków w powierzchni zasiewów. W 2014 roku te rośliny stanowiły 2,6% powierzchni.
W 2014 roku powierzchnia uprawy zbóż podstawowych z mieszankami zbożowymi wyniosła 6698,9 tys. ha. Ich areał nadal wzrasta w stosunku do udziału powierzchni zasiewów zbóż intensywnych. Obszar pszenicy w 2014 roku zwiększył się o 9,4% w porównaniu do roku ubiegłego, natomiast pszenżyta o 11%. Można też zaobserwować wzrost o 10,4% areału zasiewów kukurydzy, Z kolei powierzchnia ziemniaków w 2014 roku zmniejszyła się aż o 20,7%.
Rośliny zaliczane do grupy przemysłowych uprawiano na powierzchni 1159,8 tys. ha stanowiącej 11,1% ogólnego obszaru zasiewów. W porównaniu do 2013 roku jest to więcej o 2,5%. Wzrost upraw z grupy przemysłowych spowodowany jest głównie stałym zwiększaniem się o 3,3% powierzchni zasiewów rzepaku i rzepiku.
Powierzchnia zasiewów roślin pastewnych (łącznie z kukurydzą na zielonkę oraz mieszankami zbożowo–strączkowymi na ziarno) wyniosła 1155,0 tys. ha, co stanowiło 11,1% ogólnego areału. Więcej, bo o 17,2% jest też kukurydzy na zielonkę, a o 64,8% okopowych pastewnych. W rozpatrywanym roku powierzchnia roślin zaliczanych do grupy pozostałe zwiększyła się o 11,4%. Z kolei areał warzyw wzrósł o 23,9%.
Uprawy trwałe w gospodarstwach wyniosły 376 tys. ha i stanowił 2,6% użytków ogółem. Ten rodzaj produkcji prowadziło 175,5 tys. gospodarstw. W tej grupie powierzchnia sadów zmniejszyła się o 5,7%. Średni areał łąk trwałych przypadający na gospodarstwo rolne to 3,03 ha.
Obecna struktura zasiewów jest bardzo niekorzystna dla samych gleb. - Niestety, teraz nie ma płodozmianu. Uprawy zbożowe zajmują nieco ponad 70% powierzchni. Generalnie nie powinno to przekraczać 50%, wtedy utrzymana jest naturalna zdolność regeneracji gleby - wyjaśnia Piotr Kujawa, specjalista produkcji roślinnej Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu. Monokultura doprowadza do obniżenia materii organicznej. Ubolewa, że rolnicy zamiast rozdrobnioną słomę przyorywać, to ją sprzedają. - Jak słoma jest sprzedawana, a nie jest przestrzegany płodozmian, to ubywa tej materii organicznej. Średnio ubywa około pół tony na rok. (…) Gleba, która posiada mniej materii organicznej, to tym samym mniej próchnicy. W tym momencie polowa pojemność wodna też się obniża, czyli gleby słabe z racji swojego składu mechanicznego nigdy nie będą zasobne w próchnicę. I jeśli tej materii organicznej ubywa, to nie ma też tego akumulatora, który gromadzi wodę - wyjaśnia. Dodaje, że rozwijają się też patogeny, dlatego zwalczając należy stosować chemię. - Nie ma tej naturalnej walki. (…) Musi być płodozmian, bo w którymś momencie nagromadzi się tyle różnych patogenów chorobotwórczych, że chemia musi być zwiększona - mówi Piotr Kujawa. Twierdzi, że przy monokulturze rolnicy osiągają niższe plony zbóż. - Od kilku do kilkunastu procent - zaznacza specjalista.