Uprawia ogórki. Z Maliną podbija internet
- 1/7
- następne zdjęcie
Działa na kilku płaszczyznach. Prowadzi z rodzicami pieczarkarnię i nowoczesną szklarnię. Zajmuje się też uprawą kukurydzy. Występuje również w kabarecie, którego klipy zyskują coraz większą popularność w internecie. Mowa o Karolu Dominiaku, młodym rolniku z miejscowości Lipe w powiecie kaliskim.
Karol ma 23 lata. Z wykształcenia jest technikiem rolnikiem. Ukończył Zespół Szkół Przyrodniczo-Politechnicznych CKU w Marszewie. Wspólnie z rodzicami prowadzi gospodarstwo. Znajduje też czas na bawienie ludzi i kręcenie teledysków, parodiujących hity muzyki rozrywkowej.
Pomysł postawienia szklarni u Dominiaków zrodził się kilka lat temu. - To był czas, gdy zbliżałem się do końca szkoły ponadgimnazjalnej. Wiedziałem, że chce tu zostać, tu pracować. Szukaliśmy więc działki, w której moglibyśmy się rozwijać. Zdecydowaliśmy się na ogórki pod osłonami, choć nie mieliśmy w tej dziedzinie doświadczenia. Widzieliśmy jednak, jak to funkcjonuje u naszych znajomych, którzy służyli fachową poradą - opowiada Karol. Dominiakowie zdecydowali się na budowę obiektu o powierzchni 40.000 m2. Wykonawcą inwestycji została firma z rodzinnych stron.
Szklarnia zaczęła funkcjonować w 2012 roku. Ogórki uprawiane są na matach szklanych. W obiekcie funkcjonuje kropelkowy system nawadniania. Dopływ światła regulowany jest za pośrednictwem kurtyn. - Mamy ogórki krótkie - kiszeniaki. Zostały posadzone 15 lutego, a trzy tygodnie później zebraliśmy już pierwsze owoce. Ich zbiór odbywa się co drugi dzień. Na jesień planujemy uprawiać ogórki długie, zobaczymy jednak, jak rynek będzie się kształtował - mówi młody rolnik.
Jakie jest zainteresowanie ogórkami krótkimi? - Mają zejście. Towar kupują kiszeniarze. Cena jest różna, jak to ze wszystkim - opowiada nasz rozmówca. Produkt bywa również sprzedawany na Giełdzie Kaliskiej.
- Głównie opieramy się jednak na stałych odbiorcach. Jedna z firm, która przyjeżdża do nas po towar, zajmuje się eksportem do Niemiec czy Holandii, inny sprzedają nasze ogórki w Poznaniu albo w Warszawie. Sami na razie nie wozimy warzyw, myślę jednak, żeby postawić na własny transport. Im więcej pośredników, tym mniejsze zyski dla nas - tłumaczy Karol. - Zamierzamy być samowystarczalni. Rozmawiałem już z kolegą o sprzedaży swoich zbiorów na giełdzie w Berlinie. Zastanawiamy się więc nad zakupem większego samochodu. Chcemy nim przewozić, oprócz naszych produktów, towar od lokalnych producentów - dodaje młody farmer.
Ile ogórków Dominakowie sprzedają w ciągu tygodnia? - Średnio jest to około 8 t. Wszystko zależy jednak od pogody. Początek tego sezonu był pochmurny i wtedy zerwaliśmy tylko 3 t - wylicza gospodarz.
- 1/7
- następne zdjęcie