Unia wycofuje kolejne pestycydy. Jak zatem chronić rośliny?
Czym chronić uprawy?
Co to wszystko oznacza w praktyce dla naszego rolnictwa? Na ten temat rozmawiano w trakcie Forum Producentów Zbóż i Kukurydzy, które zostało zorganizowane przez Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych podczas tegorocznych targów Polagra Premiery. Prof. dr hab. Marek Korbas z IOR - PIB w Poznaniu zwrócił uwagę na aktualną sytuację na rynku środków ochrony roślin. - (...) UE zaopiniowała do wycofania lub usunięcia z katalogu aż 26 substancji czynnych*. Trwają prace nad wycofaniem kolejnych substancji czynnych, w tym wielu dobrze znanych z grupy fungicydów, herbicydów i zoocytów (szczegóły w tabeli na zdjęciu poniżej - przyp.red.) - mówił.
Wskazał jednocześnie na możliwości zastąpienia substancji czynnych przewidzianych do usunięcia (patrz następna ramka na zdjęciu poniżej ).
Mówił też o szerokich możliwościach stosowania nowoczesnych substancji czynnych z grupy SDHI (grupy inhibitorów enzymu dehydrogenazy kwasu bursztynowego) w ograniczaniu wielu ważnych gospodarczo patogenów. - Jest więc nadzieja na to, że rolnictwo nie znajdzie się w beznadziejnej sytuacji (...). Rolnicy muszą (...) uczyć się aplikować nowe substancje. Trzeba mieć jednak na uwadze to, że będą one droższe - zaznaczył ekspert. - Należy też zauważyć, że te substancje (z grupy SDHI - przyp.red.) nie są dedykowane jedynie zbożom, ale dotyczą także innych upraw - ziemniaka, buraka, roślin sadowniczych. Można powiedzieć więc, że ten postęp jest widoczny, niekoniecznie jednak na takim poziomie, jaki by tego sobie rolnicy życzyli - dodał.
Prof. Korbas dużo mówił także o niechemicznych metodach ochrony roślin. Zwracał szczególną uwagę na preparaty biologiczne. - Integrowana ochrona roślin preferuje przed wszystkim (...) niechemiczne metody do zwalczania agrofagów. Jest ona dość dobrze rozwinięta w przypadku produkcji szklarniowej, w przypadku warzyw, w przypadku sadów, w uprawach ekologicznych, w uprawach grzybów jadalnych, w szkółkach leśnych, ale także w uprawach polowych, szczególnie w rzepaku - zaznaczał. Podkreślał, że do ochrony rzepaku coraz częściej wykorzystuje się preparaty biologiczne z: Coniothyrium minitans (przeznaczone do ochrony korzeni i podstawy pędu roślin przed zgnilizną twardzikową) i Pythium oligandrum (ta substancja czynna adresowana jest do ochrony rzepaku ozimego przed zgnilizną twardzikową i suchą zgnilizną kapustnych). Stosuje się też zaprawę z Bacillus amyloliquefaciens do ochrony rzepaku przed: suchą zgnilizną kapustnych, pchełką rzepakową oraz pchełką ziemną. - Tego typu środków w Polsce mamy stosunkowo dużo (prof. Korbas w swojej prezentacji podał, że w Polsce zarejestrowanych jest w sumie 2.371 środków ochrony roślin, w tym 51 środków mikrobio/biotech - tj. 2,15% - przyp.red.), natomiast ich wykorzystanie nadal jest nieduże i wymaga (...) ciągłej edukacji i informacji dla rolników, żeby rolnicy byli skłonni stosować te środki, które może nie są tak skuteczne, tak spektakularne, jak środki syntetyczne, ale zdecydowanie powinny być polecane w integrowanej ochronie roślin - zaznaczał.
Do ochrony upraw przed szkodnikami w Polsce można też wykorzystywać mikro- i makroorganizmy pożyteczne. Wśród nich są: wirusy i bakterie patogeniczne, drapieżne owady i roztocza, grzyby owadobójcze, nicienie owadobójcze oraz owady pasożytnicze.
- Z tego arsenału powinno się korzystać nie tylko w produkcji ogrodniczej, ale także w produkcji rolniczej - powiedział ekspert. Opowiedział przy tym pewną ciekawostkę. - Zawsze się narzeka, że jeżeli stosujemy środki ochrony roślin, to niszczymy pszczoły, tymczasem powstał pierwszy fungicyd, który stosowany jest przy użyciu pszczół - czyli (można tak rzec) opryskiwaczami są pszczoły - poinformował. Nazywa się on Vectorite. Jest to organiczny fungicyd, który zawiera taki mikroorganizm jak Clonostachys rosea (szczep CR-7) i został pozytywnie zaopiniowany przez EPA (Amerykańską Agencję Ochrony Środowiska) do stosowania w takich uprawach jak: truskawka, borówka, pomidory i słonecznik w ochronie przed: szarą pleśnią, zgnilizna twardzikową i zgnilizną owoców. Aplikowany jest w formie proszku przy wylocie z ula. Planowania jest jego rejestracja w uprawie rzepaku. Pilotażowe badania prowadzone są w Szwajcarii. - Mam nadzieje, że w przyszłości ten produkt pojawi się w Europie - zaznaczył profesor.