Przepisy obniżą plony?
Rolnicy tylko ze względu na przepisy czekali z wysiewem nawozów azotowych. Wegetacja roślin rozpoczęła się znacznie wcześniej. Czy spowoduje to straty?
W związku z przepisami, wysiew azotu na pola był możliwy dopiero 1 marca. Wśród rolników widać było nerwowe wyczekiwanie na ten termin, ponieważ rośliny rozpoczęły wegetację wcześniej i ewidentnie już czekały na wiosenne zasilenie. - Potencjał plonów będzie nieco obniżony z uwagi na zbyt późne wysianie pierwszej dawki azotu - podaje Piotr Kujawa z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. - Wegetacja zbóż i rzepaków ruszyła pod koniec lutego. Już wtedy rośliny potrzebowały azotu pod korzeń. Zabiegi były opóźnione o tydzień, a miejscami nawet więcej - uzupełnia ekspert. - Dużo plantacji ma symptomy wygłodzenia. Zboża i rzepaki czekały na makroelementy i widać było "przyżółcenia", spowodowane przede wszystkim brakami azotu. Jeśli jednak rolnicy dokarmili dobrze rośliny, to nie powinno się to mocno odbić na plonach - uspokaja Daniel Dąbrowski z Pomorskiego ODR-u. Według niego plantacje powinny obecnie być uważnie lustrowane pod względem występowania chwastów. - Okres jesienno-zimowy był bardzo delikatny. Sprawiło to, że część chwastów zimujących m.in. fiołek czy też miotła zbożowa bardzo mocno się rozwinęła. Jeśli rolnicy nie wykonali skutecznego zabiegu herbicydowego jesienią, powinni się już do niego powoli przygotowywać - informuje Dąbrowski. Wtóruje mu Andrzej Obst z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Według jego informacji, w Wielkopolsce niektórzy rolnicy już wykonywali wiosenne opryski. - Odbyło się to w momencie, kiedy pogoda była nieco lepsza. Nie wszyscy przeprowadzili zabieg zwalczania chwastów jesienią, ale były także przypadki wtórnego zwalczania zachwaszczenia. Sporadycznie docierają do mnie również informacje o wykonywaniu zabiegów fungicydowych. Na to jest jednak jeszcze trochę czasu - podaje ekspert. Jest to związane przede wszystkim z obecną temperaturą. - Substancje czynne środków zwalczających choroby wymagają minimalnej temperatury w przedziale 5-10 stopni C, więc na razie jest jeszcze zbyt zimno. Rolnicy czekają na ocieplenie. Myślę, że apogeum prac przypadnie na kwiecień - dodaje specjalizujący się w ochronie roślin pracownik Wielkopolskiego ODR-u. Według jego informacji, choroby występują na zbożach dość często, a sprzyja temu pogoda. - Na pszenżytach i żytach widoczna jest rdza brunatna. Pszenice są miejscami zaatakowane przez septoriozę, na pszenżytach występują także mączniak i brunatna plamistość. Jęczmień z kolei atakowany jest przez siatkową plamistość. Dodatkowo w mojej okolicy pojawił się problem z pałecznicą traw. Występuje ona na wielu plantacjach dosyć licznie, a na dzisiaj jest to jeszcze patogen, który nie jest rolnikom dobrze znany. Może jednak spowodować znaczne straty... Reasumując, mamy więc całą gamę chorób do zwalczania - tłumaczy Obst.
ZOBACZ TAKŻE: Chwasty w kukurydzy. Jak się ich pozbyć?
Jakie są przyczyny tak dużej ilości patogenów?
Przede wszystkim wpłynęły na to warunki pogodowe - ciepła jesień i zima, a co za tym idzie, wegetacja trwająca przez praktycznie cały czas. Były jednak także przypadki występowania chorób, będące efektem błędnej normy wysiewu ustalonej przez rolników. Opowiada o tym Daniel Dąbrowski. - Niektórzy rolnicy wysiewając zboża nie uwzględnili masy tysiąca ziaren i po prostu skopiowali normę wysiewu z poprzedniego sezonu. Niestety, materiał siewny wielu odmian był dużo drobniejszy w związku z ekstremalną zeszłoroczną suszą. Masa tys. ziaren w niektórych przypadkach była nawet o 30% mniejsza, co przy skopiowanej normie wysiewu spowodowało nadmierne zagęszczenie roślin. Mączniak pojawiał się tam na plantacjach już jesienią – podaje ekspert zaznaczając, że rolnicy będą musieli bardzo mocno skupić się na zabiegu T1 zabezpieczającym przed chorobami. Piotr Kujawa z Wielkopolskiego ODR-u zauważa jednak, że warto z nim poczekać. - Na najbliższe dni zapowiadane są jeszcze przymrozki. To stres dla rośliny, tak samo jak każdy zabieg fungicydowy czy też herbicydowy, nie warto więc dokładać roślinom stresu i poczekać na lepsze warunki – podaje.
Na polach trwają już również siewy zbóż jarych.
- W moim rejonie Wielkopolski jest to już praktycznie na ukończeniu. Słyszałem także o rozpoczęciu siewów buraków. Rolnicy przygotowują się już również do siewów cebuli – podaje Andrzej Obst. Informację tę uzupełnia Piotr Kujawa, który wspomina, że niebawem wysiewane będą także łubiny. - Rozpoczyna się także powoli uprawa stanowisk, na których siana będzie kukurydza – dodaje. Trochę mniej dynamiczna sytuacja jest w województwie pomorskim. Daniel Dąbrowski wskazuje, że siewy owsa dopiero się rozpoczęły. - Trwa już cała akcja przygotowywania stanowisk, wysiew makroskładników, preparatów wieloelementowych, ale jeśli chodzi o siewy, to według mnie, rozpoczną się one intensywnie mniej więcej za półtora tygodnia, chociaż rolnicy już robią jakieś przymiarki. W przypadku owsa wcześniejszy wysiew jest jak najbardziej na plus, natomiast jeśli chodzi o jęczmień, to trzeba pamiętać, że lubi on być siany w ciepłą glebę i termin kwietniowy będzie wręcz lepszy niż ten marcowy – podaje specjalista.
Informacje ekspertów Ośrodków Doradztwa Rolniczego potwierdza rolnik Michał Nowacki z woj. kujawsko-pomorskiego. - Bardzo łagodna zima w naszym regionie spowodowała powolną wegetację zbóż, przez co w okres wiosenny weszły one bardzo dobrze rozkrzewione. Niektóre z pszenżyt wysiewanych na zasobnych w azot stanowiskach bardzo szybko przeszło do fazy strzelania w źdźbło. Jest to problematyczne ze względu na strategię nawożenia azotem, ochronę fungicydową czy też regulację. Rolnik opowiada także o sytuacji w rzepaku ozimym. - Rośliny na jesień osiągnęły fazę 10-12 liści właściwych, a w najlepszej kondycji są te, które nie głodowały pod względem braku azotu. Łagodna zima spowodowała, że większość plantacji nie straciła liści, przez co rzepak nie musiał pobierać dodatkowych ilości składników na odbudowę rozety liściowej. Odmiany o wczesnym wigorze jesiennym wymagają już regulacji pokroju roślin, ponieważ wierzchołek wyniesiony jest na 5-10 cm – tłumaczy Nowacki. Dodatkowo przestrzega on, że po zimie w glebie są bardzo małe zapasy wody. - Ubiegłoroczna susza, a także brak opadów śniegu i deszczu zimą, przyczyniły się do tego, że magazyn wody glebowej jest bardzo ograniczony. Rośliny, mimo dobrej kondycji, będą bardzo wrażliwe na niedobory wody wiosną – kończy.