Prezes zrzeszenia producentów rzepaku o zbiorach

Czy z uwagi na szkodniki, wymarznięcia, zaorania plantacji z każdym rokiem jest mniej rzepaku?
Zdaniem prezesa - nie. - Dla rolników, którzy systematycznie uprawiają rzepak i on jest w strukturze zasiewów stałą pozycją, taka sytuacja się po prostu zdarzyła - wyjaśnia Juliusz Młodecki. Niebezpieczne są natomiast wszystkie plany, propozycje wycofywania kolejnych substancji aktywnych środków ochrony roślin.
- To stawia nas w gorszej sytuacji, ale moim zdaniem na razie nie przełoży się na to, że rolnicy zrezygnują z uprawy rzepaku. Nie bardzo mają bowiem alternatywę, a muszą zrealizować zasady zrównoważonego rozwoju, dywersyfikacji upraw itd. - wyjaśnia szef zrzeszenia.
Plantatorzy obawiają się kolejnych decyzji Komisji Europejskiej pozbawiających ich narzędzi do skutecznej obrony przed szkodnikami. Najpierw wycofano zaprawy z grupy neonikotynoidów. Teraz słyszy się o kolejnych substancjach aktywnych, które są m.in. w herbicydach, insektycydach również stosowanych do ochrony rzepaku. - To jest niebezpieczne, bo będziemy stosować zamienniki, mniej skuteczne. To podnosi nam koszty - zauważa jeden z plantatorów. - Szkodniki zawsze były, ale dzięki temu, że mieliśmy skutecznie zaprawione nasiona, nie myśleliśmy o tym. Teraz te zaprawy zostały wycofane, a nie ma rozsądnych zamienników. Wróciły szkodniki, o których już przez lata nie pamiętaliśmy.