Prezes zrzeszenia producentów rzepaku o zbiorach
Susza rzepakowi nie grozi?
Już wiosną przebieg pogody nie był taki zły. - Brakuje, oczywiście, tej wody hydrologicznej, ale wegetacyjna jest. Nie było jakichś dramatycznych oznak suszy - mówi jeden z plantatorów rzepaku. Nie wszystkie plantacje wyglądają jednak zadowalająco. Zdaniem prezesa zarządu KZPRiRB zbiory, w stosunku do ubiegłego roku, mogą być niższe nawet o 30 %. To dużo.
- Nie wszyscy podzielają mój pogląd, ale myślę, że tak może być. Po pierwsze - zaorania. Po drugie - plantacje, które mogą plonować do 2 ton góra. Poza tym nawet ten rzepak, który wygląda przyzwoicie, też nie jest w wielu miejscach jakiś rewelacyjny. Takie sygnały z różnych stron Polski się powtarzają. To oczywiście trzeba traktować z pewnym znakiem zapytania, bo to jest tylko prognoza. Mam jednak wrażenie, że jeśli zbierzemy w tym roku 2 mln ton, to będzie dobrze - dodaje Juliusz Młodecki.
Czy ta sytuacja przełoży się na cenę? Niekoniecznie. - W tej chwili notowania są zupełnie przyzwoite - stwierdza Juliusz Młodecki. Te z terminem dostawy w sierpniu, wrześniu, październiku - oscylują w granicach 1.700 zł. W stosunku do pszenicy to jest zupełnie niezła cena. Trzeba jednak pamiętać, że nie jesteśmy sami na rynku. W Niemczech i we Francji zbiory zapowiadają się dobrze, a Niemcy i Francja to jest ponad połowa produkcji europejskiej. - Mamy bezcłową umowę z Ukrainą, ale na razie nie mam prognoz, jakie tam będą zbiory. Stamtąd jednak na pewno rzepak wpłynie do Polski i do Europy - zauważa plantator.
W tej chwili jest możliwość zawarcia kontaktu na zupełnie przyzwoitych warunkach. Ale trzeba je zawierać ostrożnie, bo nigdy nie wiadomo, ile uda się zebrać.