Pogoda nie rozpieszczała w tym roku plantatorów zbóż i rzepaku
Sezon 2015/2016 nie należał do łatwych dla producentów rolnych.
Jesień była ciepła i długa. Pierwsze dni zimy także upłynęły pod znakiem plusowych temperatur. Sytuacja zmieniła się na przełomie roku. Nastąpiła gwałtowna zmiana pogody. Nastały mrozy przekraczający nawet - 15 stopni C, w niektórych miejscach bez okrywy śnieżnej (śnieg pojawił się kilka dni później), a ta - jak wiadomo - jest doskonałym izolatorem ciepła. Przy gruncie temperatura była jeszcze niższa. Oziminy nie miały zatem odpowiednich warunków do zahartowania się. Ich wegetacja została gwałtownie przerwana. Doprowadziło to do wymarznięcia wielu roślin.
Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa PIB w Puławach w marcu przedstawił ocenę stanu przezimowania głównych upraw polowych w Polsce. Została ona sporządzona na podstawie lustracji zasiewów w Rolniczych Zakładach i Stacjach Doświadczalnych (należących do IUNG), umiejscowionych w różnych rejonach kraju, oraz informacji uzyskanych w wywiadach telefonicznych od kierujących zakładami doświadczalnymi COBORU, regionalnych przedstawicieli spółek hodowlanych i producentów rolnych. Z raportu wynikało, że straty w zasiewach zbóż ozimych przekroczyły 10%. W przypadku planacji rzepaku było znacznie gorzej - oscylowały one w granicach 25%.
Czytaj także: Straty z wymarznięć na 162 mln zł
Kwiecień - z pól nadal znikały ozimy, uszkodzone przez styczniowe mrozy, tak było m.in. na Kujawach. W tej części Polski w dobrej kondycji były tylko żyta. Na Pomorzu z kolei zboża, które przezimowały, nadal wymagały nawożenia dolistnego mikro- i makroelementami. Na plantacjach często było widać tam, że rośliny mają problem z efektywnym pobieraniem niektórych składników pokarmowych, m.in. fosforu z gleby. W centralnej części Polski natomiast na plantacjach zbóż ozimych zaobserwowano masowe uwalnianie zarodników konidialnych Blumeria graminis, który jest sprawcą mączniaka prawdziwego zbóż i traw. Jeśli chodzi o rzepaki, to w wielu miejscach zarejestrowano intensywne naloty chowaczy.
W kolejnych miesiąca roślinom doskwierał brak wody. Farmerzy modlili się o deszcz. - Susza jest wszędobylska, że tak powiem. Właściwie trzeci rok z rzędu jest sucho, gleba jest wysuszona. Może jeszcze tego tak nie widać, bo były jakieś przekropne deszcze i one nawilżyły tą glebę na jakieś kilka centymetrów, więc te rośliny żyją, ale w głębszych warstwach jest susza i - w związku z tym - jeśli będzie upał i nie będzie deszczu, to susza dopiero da się we znaki, no chyba, że się pojawi deszcz - mówiła 30 maja Maria Sikora z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
Czytaj także: Rolnicy wypatrują deszczu
Opady pojawiły się, gdy rolnicy zaczęli przygotowania do żniw. W wielu regionach Polski w lipcu pojawiały się nawalne deszcze z wiatrami, które przybijały rośliny do ziemi. Spowolniło to pracę na polach. - Na obecną chwilę w strukturze zakupów dominują zboża importowane z południa Europy, Głownie Słowacji, Czech, Węgier oraz Rumunii. Rozpoczęcie krajowego zbioru zbóż na szerszą skalę uniemożliwia deszczowa aura, korzystna dla producentów kukurydzy mówił 19 lipca Marcin Deka z firmy AGRO-Kocięba z Czarnocina w powiecie piotrkowskim, zajmującej się produkcją mieszanek paszowych pełnoporcjowych, koncentratów oraz premiksów. W sierpniu też z pogodą nie było najlepiej. Przeciągające się opady deszczu w uniemożliwiały wjazd na pola i przyczyniły się do obniżenia jakości ziarna. - Żniwa tragedia (...). Zebrałem 50% zbóż. Wykosiłem zboża ozime, pszenżyta i żyta, trochę jęczmienia jarego udało się wymłócić, a teraz katastrofa. Od dwóch tygodni nie możemy kombajnem wjechać, tak jest mokro. Wyjechałem w poniedziałek, 8 sierpnia, to kombajn od razu się utopił, bo tyle wody u nas nalało. U nas może 20-30% jest wymłócone, więcej nie. Jakość zbóż robi się tragiczna, zagrzybione. Zboże czarne się robi. Pewnie tylko pod produkcję paszową będzie się nadawać zboże - mówił w połowie sierpnia Andrzej Macyszyn, rolnik z Sokołowa w gminie Lubasz (Wielkopolska).
Czytaj także: Opady utrudniają i opóźniają zbiory
Jeśli chodzi o zbiory rzepaku, to w 2016 r. były niższe niż w 2015 r. W Wielkopolsce np., jak wynika z danych WODR-u, w tym sezonie zebrano o 0,5-1 t/ha mniej rzepaku niż w zeszłym. A jak wyglądała sytuacja w woj. kujawsko-pomorskim? - Tam, gdzie te rośliny zostały po zimie, to najniższy plon, który mam zanotowany, to 600 kg/ha, a najwyższy (maksymalny) - 3,5 t – mówił Adam Piszczek, pracownik K-PODR-u. Specjalista z ŁODR-u również informował o zbiorach rzepaku. Zaznaczał, że są one gorsze niż w 2015 r i wynoszą one w woj. łódzkim 1,5-3 t/ha. - Najgorzej wyszły jednak rzepaki jare (…) - 1-2 t/ha - twierdził Waldemar Trupinda. - Niektórzy rolnicy pocieszają się jednak, że kukurydzą nadrobią, bo jej zbiory mają być dobre - dodał wówczas fachowiec.
Początki jesieni 2016 też nie była sprzyjająca dla ozimin. We wrześniu znów brakowało deszczu w wielu miejscach. Opóźniło to wysiew zbóż. Rośliny będą zatem wymagały większej uwagi i pracy wiosną.