Nie dajmy się zaorać, nawet, jeśli wracamy do pługa [KOMENTARZ]

Zdecydowana większość opowiedziała się za pługiem. Pługów tymczasem na wystawie było jak na lekarstwo. Co nie zmienia faktu, że pług ważną maszyną w polskim gospodarstwie nadal jest, nawet tym dużym, prężnie działającym, będącym z integrowaną produkcją za pan brat. Dobrym przykładem jest Wojciech Pater ze Ścinawy Małej na Opolszczyźnie. Po kilku latach bezorki wrócił do pługa. Kupił nowy sprzęt i używa go głównie przy rzepaku. Powód? Chwasty. Szczególnie dokuczał mu wyczyniec polny i stokłosa. Pług sobie z nimi radzi, a plony rzepaku wyglądają dobrze, co daje gospodarzowi satysfakcję. Co ważne - pan Wojciech nie odrzucił całkowicie uprawy uproszczonej, ona nadal jest u niego stosowana. Po prostu znalazł złoty środek.
I to jest właśnie clou całej sprawy. W rolnictwie nie ma jednej świętej metody. W jednym gospodarstwie sprawdza się bezorka, w innym trzeba sięgnąć po pług, a w jeszcze innym korzystnie z dobrodziejstw: i orki, i bezorki. To chyba ani krok wstecz, ani porażka uproszczeń - raczej dowód na to, że nowoczesne (choć to może nie jest najlpesze słowo) gospodarstwo korzysta z różnych narzędzi i wybiera to, co najlepiej działa w jego przypadku, bazując, co ważne, na swoim doświadczeniu i obserwacjach.
Dlatego nie ma sensu się nawzajem krytykować, a tym bardziej hejtować w sieci (na Yutubach i Fejsbukach często przecież, delikatnie rzecz ujmując, dochodzi do ostrej wymiany zdań między teamem oraka a team bezorka). Każdy przecież gospodaruje w innych warunkach, ma inne gleby, ma inne problemy (np. z chwastami) i inną strategię. Zamiast kłócić się więc o to, kto ma rację, lepiej wymieniać doświadczenia i uczyć się od siebie nawzajem.
Podsumowując: nie dajmy się zaorać - nawet jeśli wracamy do pługa!
A tu, jakby co, wspomniana sonda: