Rewolucja w uprawie roślin. Materiał siewny będzie droższy, ale lepszy? [VIDEO]
Na ten temat dyskutowano podczas debaty “Wieści Rolniczych” na targach Agro-Premiery 2025 w Poznaniu 24 stycznia. Spotkanie odbyło się pod hasłem: “Postęp genetyczny gwarancją wysokich plonów”. W gronie prelegentów znaleźli się: Marcin Behnke - zastępca dyrektora Centralnego Ośrodka Badania Odmian Roślin Uprawnych ds. badawczo-doświadczalnych, Sławomir Sikorski - zastępca dyrektora ds. sprzedaży i marketingu Poznańskiej Hodowli Roślin oraz Paweł Wakor - menedżera ds. Public Affairs z wieloletnim doświadczeniem w realizacji kampanii związanych z polityką publiczną na rynkach regulowanych. W Corteva Agriscience odpowiada za działania z obszaru public affairs w krajach Europy Środkowo - Wschodniej (CEE). Debatę prowadziła dziennikarka działu “Uprawy” “Wieści Rolniczych” - Marianna Kula.
Czym są nowe techniki genomowe? Jakie korzyści dla rolników niesie NGT?
Nowe techniki genomowe” (ang. New Genomic Techniques), w skrócie NGT, opisuje różne nowoczesne techniki stosowane w hodowli roślin, które umożliwiają precyzyjną zmianę materiału genetycznego. Głównym zadaniem NGT, jak tłumaczył Marcin Behnke, jest zmiana genomu. W ten sposób tworzy się cechy, których uzyskanie metodami tradycyjnymi byłoby bardzo trudne i długotrwałe - chodzi m.in. odporność na szkodniki, choroby i niekorzystne warunki środowiskowe oraz skutki zmiany klimatu. - Jeśli chodzi o korzyści NGT dla rolników, to w pierwszej kolejności dzięki nimi rolnik będzie mógł nadążyć za tymi zmianami klimatycznymi. Po drugie - rolnik będzie miał wcześniej odmiany o cechach pożądanych. Przy użyciu metod tradycyjnych byłoby to ok. 10 lat, jeśli natomiast rozmawiamy o NGT, to ten czas skracamy o ponad połowę - mówił Paweł Wakor. - Co jeszcze może się zmienić dla rolnika za sprawą NGT? Dzięki temu na pewno zyskujemy też większy dostęp do odmian - dopowiedział prelegent z Corteva Agriscience. Swoimi spostrzeżeniami w tej materii dzielił się także Sławomir Sikorski. Zwracał uwagę na to, że mamy coraz mniej preparatów do ochrony roślin. - Coraz więcej substancji czynnych środków ochrony roślin jest wycofywanych. To już widać na polach. Rolnicy mają zagwostkę, jak stworzyć dobrą ochronę przed patogenami, m.in. przed rdzami. NGT na pewno w tym pomoże, niekoniecznie może wpłynąć na polon, jednak na takie rzeczy jak np. zaoelejnie już - tak, na odporność na choroby i stresy suszowe również - wskazywał przedstawiciel PHR-ów.
Czytaj także: Tych chwastów opryski mogą już nie zwalczyć? Coraz więcej przypadków
Paweł Wakor z kolei w tym temacie zrówniół uwagę na to, że NGT to nie GMO. - GMO tj. technika z wykorzystaniem - wprowadzeniem DNA obcego organizmu. W przypadku NGT natomiast rozmawiamy o roślinach, które są hodowane w konwencjonalny sposób, które pojawiają się też w naturze - wyjaśniał Paweł Wakor.
Marcin Behnke z kolei tłumaczył, że wyróżniamy dwie kategorie roślin NGT - NGT 1 i NGT 2. 1 NGT ma następujące cechy: różni się od rośliny biorcy/rodzicielskiej nie więcej niż 20 modyfikacjami genetycznymi; jest uważana za równoważną roślinom konwencjonalnym; przyznanie tej kategorii nie powoduje konieczności przeprowadzenia oceny ryzyka i zarządzania ryzykiem. Roślina kategorii 2 NGT ma następujące cechy: różni się od rośliny biorcy/rodzicielskiej więcej niż 20 modyfikacjami genetycznymi; jej modyfikacje genetyczne wykraczają poza ramy ustalone dla kategorii 1; nie jest równoważna z roślinami konwencjonalnymi.
Polska chce zakazu patentowania roślin NGT. Dlaczego to takie ważne?
W związku z różnicami, występującymi pomiędzy organizmami GMO, a produktami NGT, stało się oczywiste, że konieczne jest ustanowienie nowych przepisów dla NGT na szczeblu europejskim. Trwają pracę nad kształtem ostatecznego Rozporządzenia Unii Europejskiej w ten materii, a jedną z kwestii, która opóźnia jego przyjęcie jest sprawa patentowania rośliny. Polska chce zakazu patentowania roślin NGT. Obawia się bowiem monopolizacji rynku. - Uważam, że dorobek hodowlany powinien być powszechnie dostępny dla rolników, a nie pozostawać w rękach wielkich koncernów. Dlatego działania przeciwdziałające patentowaniu NGT są wyjątkowo ważne - tłumaczył w listopadzie 2024 r. podczas konferencji pt. „Nowe techniki genomowe. Propozycje dla innowacyjnego rolnictwa” - Czesław Siekierski, minister rolnictwa. Do tej sprawy odniósł się w trakcie naszej debaty Marcin Behnke. - My (polskie hodowle - przyp.red.) się dopiero do tego przygotowujemy, przyglądamy temu, natomiast globalne koncerny mają już zarejestrowane odmiany czy to w Ameryce Południowej czy to w Ameryce Północnej. Oni tylko czekają na moment, kiedy Europejskie prawo pozwoli traktować tego typu odmiany jak odmiany tradycyjne. Jeżeli będą mieć możliwość patentowania tych odmian, to właściwie stanie się monopol w hodowli, dlatego że w Europie patentowanie normalnych odmian jest praktycznie zakaz. Jest kilka przypadków odmian, które są w tej chwili opatentowane, są to jednak wyjątki, generalnie – podkreślam - jest zakaz - tłumaczył Marcin Behnke. Zaznaczył, że patenty NGT stanową zagrożenie dla przywileju hodowcy, czyli możliwości wykorzystanie zarejestrowanych odmian do tworzenia nowych. - Obecnie jest tak, że każdy hodowca w procesie hodowli nowych odmian może wziąć dowolne odmiany konkurencji, oczywiście odmiany już wpisane do rejestrów konkurencji i może z nich korzystać jakby w dalszej hodowli. Jeżeli wszedłby system patentowania, to w przypadku użycia odmiany z konkurencji, hodowca będzie zmuszony uzyskać zgodę tego pierwotnego hodowcy. Nie można oczywiście zakładać, że zawsze taka zgoda będzie, jeśli natomiast będzie, to pytanie: Za ile? Więc tutaj patentowanie jest bardzo istotne - tłumaczył prelegent COBORU. Podkreślił jednocześnie: - Ale jeżeli będzie możliwość patentowania, to no niestety ja się osobiście obawiam o małych i średnich przedsiębiorstw podawanych.
Czytaj także: Azot potrzebny oziminom. Rolnicy w blokach startowych: "Rośliny są wygłodniałe"
Do stanowiska Polski w kwestii patentowania odniósł się także Paweł Wakor. - Z perspektywy Cortevy traktujemy z optymizmem to, że polskie ministerstwo rozpoznało, że jest wartość w postaci własności intelektualnej, która ma znaczenie do ochrony konkurencyjności - to pierwsza sprawa. Druga to jest to, że przyjęliśmy do wiadomości, że jeśli jest mowa o roślinach NGT 1 już opatentowanych, to wówczas, żeby tego rodzaju produkty były dostępne na rynku europejskim, siłą rzeczy trzeba też spełnić dodatkowe wymagania przejrzystości - mówi prelegent z Corteva Agroscience. Jak temat traktuje Poznańska Hodowla Roślin, będąca polską spółką? - Cały czas przyglądamy się temu, jak to się rozwija. W ostatnich miesiąca dość dynamicznie zmiany przecież zachodzą. Ma być rozróżnienie między NGT 1 a NGT 2. Dopóki nie będzie jednak całkowicie to prawo unormowane, to my nie będziemy mogli się to tego ustosunkować. Na razie nie mamy takich budżetów jak spółki globalne, będziemy jednak robić wszystko, żeby nie zostać w tyle - zaznaczał Sławomir Sikorski. Podkreślił jednak, że merytorycznie do tematu NGT Poznańska Hodowla Roślin jest merytorycznie przygotowana.
Czy koszty NGT poniesie rolnik?
To pytanie w pierwszej kolejności zostało skierowane do przedstawiciela Corteva Agroscience, jako lidera na rynku nasion. - Po pierwsze - po stronie korzyści na pewno jest , może być ograniczona ilość, jeśli chodzi o zużywanie zarówno nawozów, jak i pestycydów. To jest pierwsza rzecz. Podobnie może być w przypadku zużycia wody, bo są też przykłady produktów odpornych na suszę, jak choćby kukurydza. To też docelowo mogłoby wpłynąć na budżet gospodarstwa rolnego - zaznaczał Paweł Wakor. Sławomir Sikorski przyznał z kolei, że NGT jest jedną z droższych technik hodowli roślin. - Wszelkie techniki genomowe, tak w ogóle, wśród nich np. badania molekularne czy in vitro, które weszły w już życie i dzieją się od kilkunastu lat, nie nie spowodowały jednak tego, że materiały siewne, jakoś szczególnie podrożały - zwracał uwagę prelegent z PHR-ów. Zgodził się jednocześnie ze zdaniem swojego przedmówcy. - Jeśli nawet materiał siewny będzie trochę droższy, to korzyści będą gdzieś indziej - w postaci np. mniejszego zużycia pestycydów czy oszczędności w nawozach. To się powinno gdzieś wyrównać i nie powinny być jakiś większych skoków cenowych - mówił Sławomir Sikorski. Swoimi spostrzeżeniami w tej materii podzielił się także Marcin Behnke. - Tak naprawdę to rolników nie będzie interesować czy to jest NGT, czy trakcyjna odmiana. Ważny jest efekt - jakie to będą odmiany i myślę, że rolnik za to będzie się płacił. Jeżeli ta odmiana będzie odporniejsza, zdrowsza, bardziej tolerancyjna na suszę, to rolnik będzie musiał się liczyć z tym, że więcej zapłaci, ale coś za coś. Tylko za to, że to jest NGT, to myślę, że nikt nie będzie płacił - podkreślał prelegent z COBORU.