Bracia Łakomi - specjaliści od gryki
Adam Mickiewicz potrafił zawładnąć naszą wyobraźnia, gdy pisał o polach wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem, bursztynowym świerzopie i gryce jak śnieg białej. Nie był jednak rolnikiem i nie mógł wiedzieć, że zbiór tej ostatniej potrafi być bardzo mozolny. Gdyby jej pozwolić, gryka kwitłaby do przymrozków. Jest na nią sposób: zbiór na pokosie. W dziedzinie tej wyspecjalizowali się Mariusz i Ryszard Łakomi z Lipian koło Bolesławca.
Rodzinna grupa producencka
Wioska Lipiany liczy sobie ok. 120 mieszkańców i znajduje się na północny-wschód od Bolesławca na Dolnym Śląsku. Jadąc krętymi dróżkami do braci Łakomych zauważam, że przed niemalże każdym domem na wiosce widnieją drewniane tabliczki, a na nich powiedzenia typu: „Lepszy w domu groch kapusta, niż na wojnie kura tłusta”, „Dobra gospodyni dom wesołym czyni”, „Bez mąki chleba nie upieczesz”. Wszystko to z inicjatywy prężnie działającego stowarzyszenia „Wioska Smaków”. Przed ładnym domem Mariusza Łakomego umieszczono przysłowie: „Bez pracy nie ma kołaczy”. Teraz wiem, że pasuje on do gospodarzy jak ulał. Mariusz Łakomy (39) mieszka tutaj z żoną Elżbietą i trzema córkami: Magdaleną, Agatą i Mają. Z zawodu jest mechanikiem samochodowym, a do rolnictwa doszedł dzięki 22-letniej praktyce. Jeszcze 7 lat temu pracował dodatkowo poza gospodarstwem, ale obecnie postawił wyłącznie na uprawę roli. Jego brat Ryszard (33), z zawodu technik-elektronik, mieszka po sąsiedzku z żoną Agnieszką oraz dwoma córkami: Wiktorią i Laurą.
Siedzimy na zacienionym tarasie, pijemy kawę, a pod stołem bawią się kilkutygodniowe szczenięta owczarków. 110 hektarów oraz gospodarstwo, które odziedziczyli po rodzicach, podzielili między siebie, przekształcili na tryb ekologiczny i powiększyli do 134 hektarów ornego. Postawili na produkcję roślinną i sieją w płodozmianie grykę, żyto, owies oraz wsiewają koniczynę, jako źródło azotu. To właśnie gryka stała się ich specjalnością i to do niej mają największy sentyment.
Powiedzenie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, ich nie dotyczy. Gospodarzy im się dobrze. Dzielą się nie tylko sukcesami, ale i obowiązkami oraz odpowiedzialnością za to, co wspólnie robią. - Co cztery ręce, to nie dwie, również wtedy, gdy coś się popsuje - podpowiada Mariusz Łakomy. - A i zastąpić jeden drugiego może np. gdy chce się wyjechać na urlop, - dodaje Ryszard Łakomy. Można powiedzieć, że prowadzą rodzinną grupę producencką. Jako ekolodzy: Ryszard od dziecięciu, a Mariusz od piętnastu lat.
Gryczana specyfika
Gryka jest w uprawie specyficzna: niby oczyszcza glebę z chwastów ale jej zbiór stanowi niemały problem. Nie dość, że nie może przestać kwitnąć, to jeszcze jest po skoszeniu bardzo wrażliwa. Niewysuszona do ok. 13,5% wilgotności potrafi zbutwieć, czy zaparzyć się w ciągu 24-48 godzin i pokryć specyficznym, białym nalotem. Ziarna gryki zawsze muszą zostać poddane czyszczeniu i suszeniu, o czym bracia Łakomi przekonali się wiele lat wcześniej, zaczynając rolniczą przygodę z uprawą tej rośliny. Na szczęście 10 lat temu Ryszard wybrał się na szkolenie zorganizowane przez ODR w Chojnowie. To tam właśnie po raz pierwszy usłyszał o maszynie zwanej pokosówką, której np. w Kłodzku używa się od wielu lat nagminnie. Zafascynowany tematem, przyjechał do domu i przekonał brata, aby następnym zakupem był właśnie ten sprzęt. Nie stać ich było na nowy, więc zaczęli, jak mówi Mariusz Łakomy: - Od zakupu złomu, a do tego jeszcze w ciemno. Wyremontowali go, użytkowali kilka lat i sprzedali po sąsiedzku do pokosowania rzepaku. Maszyna kosi do dzisiaj. Za każdym razem sprzedają poprzedniczkę i kupują coraz nowszy sprzęt. Obecna jest niedawno kupiona i czwarta z kolei.
8 powodów, dla których warto pokosować
Ziarna gryki nie dojrzewają równomiernie. Aby zasuszyć roślinę na pniu, w konwencji stosuje się chętnie środek z glifosatem. Podejrzenie o rakotwórczy charakter tej aktywnej substancji chemicznej nie daje spać naukowcom, politykom, producentom, rolnikom i konsumentom. Zdania na temat stopnia szkodliwości i zakazu używania tego pestycydu w rolnictwie są podzielone, choć zwolenników jego zakazu jest coraz więcej, a ich głosy są coraz donośniejsze.
Wśród zalet pokosowania należy wymienić tę, że pokosowanie gryki jest wyśmienitą alternatywą do stosowania pestycydów, które zatruwają organizmy i środowisko ludzkie. Po drugie: nie ponosi się kosztów związanych z opryskiem, które nie należą do niskich. Po trzecie: spokosowane rośliny nie są niszczone przez zwierzęta, ponieważ te lubują się wyłącznie w nieskoszonych uprawach. Po czwarte: fakt, że grykę zbiera się późno, powoduje, iż na polach nie ma już innych roślin i zwierzęta namiętnie wyjadają gryczane pola – wcześniejszy zbiór temu zapobiega. Po piąte: pokosowanie chroni przed wybijaniem ziarna przez grad i deszcz. Po szóste: pokosując rośliny przyspieszamy ich dojrzewanie, a zarazem przerywamy ich niekończący się proces kwitnienia. Po siódme: spokosowane rośliny dają się we wcześniejszym terminie zebrać, czyli w czasie, gdy dni są jeszcze ciepłe, co uniezależnia rolników od jesiennej pogody. Po ósme: zebrane z pokosu zboże jest bardziej czyste i suche, niż to zebrane bezpośrednio kombajnem.
Pokosówka nowa czy używana?
Zdaniem braci Łakomych, dla kogoś kto ma ok 100 hektarów ziemi w zupełności wystarczy pokosówka używana. Ze względu na swoje dobre doświadczenie, polecają używany sprzęt firmy Fortschritt i to najlepiej 302, 303, gdyż 300 może być za słaba. Koszty zakupu takiego sprzętu określają na ok. 20.000 zł. Radzą również na początek, jeżeli ktoś nie ma doświadczenia lub przekonania do tego sprzętu, aby zastanowić się nad możliwością spokosowania przez kogoś innego, czyli usługowo.
Pokosówka nadaje się do zbioru praktycznie wszystkich zbóż. Oprócz gryki bardzo dobrze sprawdza się przy rzepaku, czy zbożach mieszanych. Ryszard Łakomy wspomina doświadczenie znajomego: - Sąsiad, również ekolog, zebrał w ten sposób owies ze wsianym w niego grochem. Obie rośliny mają różny okres dojrzewania a przez spokosowanie dojrzały obie w tym samym czasie. Czuję, że za pokosówkę oboje wskoczyli by do ognia.
Plany, marzenia
Ryszard Łakomy chce przede wszystkim skończyć budowę domu i dodaje ze śmiechem: - Aby nie robić tego jak brat przez 10 lat. Fajnie byłoby mieć udanego zięcia lub może jeszcze syna, aby to wszystko oddać w dobre ręce. Poza tym marzy mu się mniej pracy na gospodarstwie, gdyż chętnie oddaje się swojemu hobby, którym jest drift samochodowy. Stąd marzenie i plany ulepszenia parku maszynowego na gospodarstwie.
Mariusz Łakomy wzbrania się przed jeżdżeniem z bratem na drift ale jeździ za to na nartach. Dom ma skończony i wszystkie trzy córki fajne ale życzenie brata związane z udanym zięciem podtrzymuje.
-
Pokosujemy w momencie, gdy nasiona gryki są dojrzałe w 60%. Najdorodniejsze są ziarna w dolnej połowie łodygi i te są dojrzałe. Te z górnej połowy, nawet jeśli są po części niedojrzałe, dojrzeją po ścięciu ciągnąc wodę z łodygi.
-
Pokos zostawiamy na ok. dwa tygodnie, w zależności od pogody.
-
Nie należy pokosować gryki w dzień upalny, lecz po rosie, gdy rośliny są wilgotne. Zapobiegamy w ten sposób jej osypywaniu się podczas pokosowania. (Bracia Łakomi kosili już nocą, podczas występowania rosy, w czasie gdy w dzień panowały upały).
-
Wysokość ścięcia określa się na ok. 20 cm. Może być to wyżej, jeżeli mamy do czynienia w dużą masą lub niżej, jeżeli rośliny gryki nie stanowią grubej warstwy. Przy dużej masie potrzebujemy większą przestrzeń przewiewu od spodu. W przypadku gryki, która się „położyła”, kosimy ją nisko, aby ją w ogóle zebrać.
-
ziarna gryki na pokosie muszą być wszystkie dojrzałe, czyli czarne.
-
Zbieramy grykę w suchy dzień.
-
Ziarna gryki muszą być suche. Możemy zmierzyć jej wilgotność jeszcze na polu.
-
Kosimy zawsze w przeciwnym kierunku do pokosu, czyli pod tzw. „prąd”.
-
Jeżeli pogoda nie dopisuje, aby zebrać pokos po dwóch tygodniach, możemy odczekać dłużej. (Braciom Łakomym zdarzyło się już zbierać grykę po miesiącu!).
-
Grykę zbiera się kombajnem na tzw. podbieraczach łanu lub przy pomocy specjalnego hedera.