Gospodarują na 100 ha. Prowadzą plantacje nasienne zbóż [VIDEO]
Jerzy i Wiktor Molenda gospodarują na 100 ha w miejscowości Padniewko nieopodal Mogilna (woj. kujawsko-pomorskie). Panowie prowadzą przede wszystkim plantacje nasienne zbóż, m.in. pszenżyta ozimego. Współpracują na co dzień z Centralą Nasienną w Mogilnie i Hodowlą Roślin Strzelce.
Wiktor Molenda to młody rolnik. Ma dopiero 21 lat. Niedawno ukończył technikum rolnicze w Bielicach. Rolnictwem interesował się jednak właściwe "od zawsze". - Nasze gospodarstwo jest gospodarstwem wielopokoleniowym. W Padniewku działa już trzecie pokolenie Molendów. Zaczęło się od dziadka, potem przeszło na ojca (pana Jerzego - przyp.red.). Powoli wkraczam w to ja - opowiada młody farmer.
Gospodarstwo Molendów nastawione jest zarówno na produkcję zwierzęcą, jak i roślinną - zboża ozime i jare (głównie do celów nasiennych; niewielki areał stanowią zboża z przeznaczeniem na cele konsumpcyjne i paszowe) oraz rzepaki. - Aktualnie mamy 14 krów mlecznych, ale ogółu bydła jest 30 sztuk, w tym są bowiem też byki. W ciągu najbliższym lat jednak z tego zejdziemy - mówi Wiktor Molenda. Dlaczego? - Z bydłem mlecznym jest za dużo pracy, zwłaszcza w okresie żniw, tym bardziej, że z tatą pracujemy tylko we dwóch. Trudno jest to wszystko upilnować - zaznacza młody gospodarz. Dodaje jednocześnie, że zamierza rozwinąć produkcję zbóż z przeznaczeniem na reprodukcję - do celów nasiennych, która wymaga pracy, czasu i zaangażowania (trwa dłużej niż sezon wegetacyjny). Jest jednak, zdaniem Wiktora Molendy, bardziej opłacana od tej "klasycznej" - na cele paszowe bądź konsumpcyjne.
Aby otrzymać wysokiej jakości materiał siewny zbóż, na co uwagę zwracają zarówno rolnicy, jak i nasiennicy, powinno się m.in. dokonać starannego wyboru stanowiska - najbardziej nadają się do tego pola, na których wcześniej (min. rok/dwa lata) nie uprawiano gatunków zbożowych, najlepiej po przedplonach, które nie przenoszą patogenów na zboże. - Na tym polu, na którym się teraz znajdujemy rósł (w plonie głównym przyp.red.) wcześniej rzepak - mówi Jerzy Molenda.
Ważnym momentem procesu reprodukcji jest też wybór odmiany i - co się w tym wiąże - pozyskanie bardzo dobrej jakości materiału bazowego od hodowcy. Panowie Molenda w tym roku zdecydowali się, między innymi, na siew odmiany pszenżyta Octavio z HR Strzelce. - Cechuje ją przede wszystkim zimotrwałość. Jej odporność na choroby jest też dość wysoka - wylicza Jerzy Molenda. - Octavio jest to odmiana o nie za wysokim źdźble - pomiędzy słomą długą a krótką. Także niewylegająca. Co do chorób, to bardzo ważnym aspektem jest odporność na rdzę żółtą, która potrafi nam "zjeść" ponad połowę plonu. Jeśli chodzi o przydatności na stanowiska, to nie ma wysokich wymagań glebowych z tego względu, że jest odmianą odporną na zakwaszone stanowiska - dopowiada Jakub Ziarniak z HR Strzelce.
Molendowie uprawiają zboża w systemie bezorkowym. - Zdecydowaliśmy się na to, żeby chronić zasoby wody, której w ostatnich latach, niestety, brakuje. Przy orce ta woda wyparowywała - mówi starszy z gospodarzy.
Ochrona i nawożenie? Tu wszystko, zdaniem Wiktora Molendy, przebiega tak, jak w przypadku "klasycznych" plantacji prowadzonych w wysokiej agrotechnice - nawożenie dostosowane jest do gatunku i stanowiska, a ochrona przed agrofagami zależna jest od potrzeb odmiany. Rolnicy muszą jednak ściśle współpracować z Państwową Inspekcją Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Jej pracownicy pojawiają się na plantacji m.in. przed żniwami i sprawdzają jakość materiału. Ziarno zebrane z pól Molendów, jeśli spełnia odpowiednie parametry, trafia do Centrali Nasiennej w Mogilnie. - Materiał rozmnożeniowy produkujemy głównie u swoich udziałowców, chyba, że jest go za mało, wówczas posiłkujemy się rolnikami z zewnątrz - mówi Paweł Molenda, prezes CN w Mogilnie. - Materiał, który wyczyścimy, wysyłamy do laboratorium Inspekcji (PIORiN - przyp.red.), gdzie jest on kwalifikowany - poddawany procesom kiełkowania, czystości. W ten sposób wypracowujemy odpowiednie świadectwa i możemy go sprzedawać - opisuje Paweł Molenda. Marek Luty z HR Strzelce z kolei dopowiada: - Kwalifikowany materiał siewny to nie jest zwykłe ziarno. Ono musi spełnić określone wymagania, ponieważ jest to chyba najważniejszy środek produkcji, który rolnik wkłada do ziemi. Trzeba pamiętać o tym, że kwalifikowany materiał siewny to jest nośnik postępu biologicznego, a o tym wszyscy nie do końca pamiętamy - my, tak naprawdę, nie kupujemy nasion odpowiedniego gatunku, tylko kupujemy odpowiednią odmianę, a z tym wiąże się wiele rzeczy, m.in.: cechy odmianowe, potencjał plonowania, wrażliwość na patogeny czy też wymagania glebowe. W związku z tym, jeśli rolnicy chcą korzystać z nowych, coraz to lepszych odmian, to jedynym sposobem dotarcia do nich i wykorzystania we własnym gospodarstwie jest zakup kwalifikowanego materiału siewnego. Marek Luty zwraca też uwagę na to, że nowe odmiany zbóż są dostępne jedynie w formie kwalifikowanych nasion, zwłaszcza w pierwszych latach ich występowania na rynku.
Dlaczego przy doborze nasion zbóż powinniśmy stawiać na nowe odmiany? - Jeszcze w latach 70-tych/80-tych za zwyżkę plonowania w 70% odpowiadała agrotechnika - nawożenie, sprzęt, uprawa, ochrona. Te możliwości zwiększania plonu za pomocą agrotechniki się już jednak wyczerpały. Już o 2000 r. wzrasta znaczenie postępu biologicznego. W chwili obecnej za ponad 70% zwyżki plonowania roślin zbożowych odpowiada postęp biologiczny (...). Widzimy, że w tej kwestii następuje coraz większe przyspieszenie - coraz większy nacisk kładziony jest na ulepszanie odmian w obrębie, oczywiście, tego samego gatunku - zaznacza Marek Luty.