Gospodarstwo 1400 ha, a w nim 1 kombajn i maszyna, która uratowała tony nasion

Mowa o gospodarstwie Poznańskiej Hodowli Roślin w Nagradowicach (Wielkopolska). - W oddziale posiadamy pięć ciągników marki Fendt: trzy 936 Vario o mocy 360 KM do cięższych prac polowych i dwa 716 Vario do ochrony roślin i nawożenia - mówi Bartosz Siwek z PHR. Na farmie, co ciekawe, jest tylko jeden kombajn zbożowy. - Bazujemy bowiem na usługach - wyjaśnia rozmówca. - Na naszych polach w tym roku pracowało w sumie 5 kombajnów zbożowych - dodaje.
Pszenica dała ok. 10 ton z ha
Pan Bartosz przyznaje, że żniwa 2025 nie należały do łatwych. Szczególnie trudny był początek sezonu. - Mieliśmy w Nagradowicach problem z deszczami. Przez intensywne opady zbiór był kłopotliwy, zwłaszcza rzepaku. Na szczęście w drugiej dekadzie sierpnia wypogodziło się, nastały upały, dzięki czemu znacznie podgoniliśmy robotę - w ciągu tygodnia wykonaliśmy to, co trzeba - relacjonuje nasz rozmówca. Zaznacza, że do zbioru na ten moment (20 sierpnia) została jedynie seradela. Na plony nie można narzekać. Pszenica - odmiana Essa - dała bowiem ok. 10 t z ha z powierzchni 110 ha. A co z roślinami bobowatymi? - Zbiór zaczęliśmy od grochu siewnego Ursus, następnie - w miarę możliwości i warunków polowych - zbieraliśmy łubiny: Tango i Bursztyn. Z plonów jesteśmy zadowoleni, aczkolwiek - wiadomo - zawsze mogło być lepiej - uważa mężczyzna.
W magazynach 6,5 tysiąca ton nasion
Gospodarstwo w Nagradowicach rocznie produkuje 12 tys. ton materiału siewnego. - Obecnie w magazynach mamy 6,5 tysiąca ton nasion, łącznie ze strączkami oraz jęczmieniem jarym. Na nadchodzący sezon planujemy z kolei przygotować 5 tys. ton ziarna - wskazuje bohater artykułu. Prace ruszyły już pełną parą. - Właśnie kończymy czyszczenie pszenżyta ozimego Tinos i pszenicy ozimej Essa. Jesteśmy w trakcie przyjmowania surowca z innych oddziałów, gdyż - o czym warto wspomnieć - oddział w Nagradowicach zajmuje się nie tylko przerobem surowca z własnych pól, przyjmuje również materiał z dwóch innych oddziałów nasiennych: z Wiatrowa oraz z Kobylnik - wspomina pan Bartosz.
Dobre nasiona muszą być czyste
W momencie, w którym odwiedzamy gospodarstwo, trwa czyszczenie nasion łubinu na cele poplonowe. Wykorzystywany jest to do tego separator aerodynamiczny ASM. Urządzenie w Nagradowicach służy już kilka lat. - Najpierw wzięliśmy je na testy. Akurat byliśmy w trakcie czyszczenia wyki kosmatej Rea. Mieliśmy problem z odbiorem nasion porażonych chorobą. Ta maszyna nam się wstrzeliła w cykl produkcyjny i można powiedzieć, że uratowała dobre 10 ton materiału siewnego. To m.in. przyczyniło się do jej zakupu - wspomina nasz rozmówca. Maszyna wymagała jednak pewnych przeróbek. - W przypadku tego modelu, który mamy, bo to jest najmniejszy z dostępnych modeli, zmuszeni byliśmy go trochę dostosować do naszych potrzeb. Standardowo maszyna znajduje się na kółkach jezdnych, co w przypadku małych gospodarstw może być praktyczne, ponieważ rolnik może urządzenie swobodnie przesunąć w odpowiednie miejsce na magazynie. My jednak musieliśmy podnieść maszynę o 1,5 m, żeby spokojnie napełnić 500-kilogramowe big-bagi, w których przechowujemy materiał siewny - wyjaśnia pan Bartosz. W przypadku worków 50-kilogramowych z kolei, z jakich zazwyczaj korzystają mniejsze gospodarstwa, nie ma tymczasem takiej potrzeby.
Separator aerodynamiczny służy, według danych producenta, do czyszczenia wszystkich dostępnych gatunków roślin zbożowych i bobowatych. - My jednak skupiamy się tutaj głównie na separowaniu nasion łubinu i grochu - strączków, ogólnie rzecz ujmując. Maszyna delikatnie traktuje nasiona. Z tego też względu do roślin bobowatych przydaje się fenomenalnie, gdyż właśnie one są niezwykle czułe na wybijanie zarodków. Na to w naszym gospodarowanie tymczasem nie możemy sobie absolutnie pozwolić. Gdyby do tego doszło, drastycznie spadłaby nam zdolność kiełkowania - wyjaśnia nasz rozmówca. Zapewnia jednocześnie: - Za sprawą separatora jesteśmy w stanie uzyskać materiał wysokiej jakości. W tym sezonie będzie to ok. 60 ton nasion.
Co ze zbożami? - Nie czyścimy ich na tej maszynie ze względu na jej wydajność (posiadamy najmniejszych z dostępnych modeli) oraz tego, że mamy dwie linie technologiczne typowo do czyszczenia nasion zbóż - wyjaśnia mężczyzna. Gospodartwo tym urządzeniem nie separuje także nasion facelii i seradeli, gdyż - jak tłumaczy pan Bartosz - mają one za lekkie nasiona w stosunku do swojej objętości.
Zanim w gospodarstwie pojawił się separator aerodynamiczny, nasiona roślin bobowatych czyszczone były w sposób tradycyjny, czyli: na wialniach dokładnego czyszczenia, na tryjerach oraz na stole grawitacyjnym. - Separator łączy w sobie z powodzeniem te trzy maszyny w jednej, ponieważ działa on na takiej zasadzie, że wentylator wprawia w ruch powietrze, które przewiewa nam nasiona, które wpadają od góry do urządzenia. Na podstawie ich masy i objętości jesteśmy w stanie podzielić je na odpowiednie frakcje - wyjaśnia nasz rozmówca. Do każdej z komór trafia inny typ nasion. W pierwszej gromadzone są ciężkie zanieczyszczenia, takie jak kamienie i kawałki metalu. Następnie, w drugiej i trzeciej komorze, maszyna separuje najlepiej wyrośnięte ziarna. Do czwartej trafiają ziarna mniejsze i połówki. Ostatnia komora służy do zbierania lekkich zanieczyszczeń. Cały proces czyszczenia dopełnia cyklon, który skutecznie oddziela kurz i pył.
Koszt zakupu separatora aerodynamicznego, według pana Bartosza, jest stosunkowo niewielki do tego, co ona jest w stanie swoją pracą osiągnąć - czyli dobrej jakości materiał siewny. Urządzenie z powodzeniem może funkcjonować w mniejszych gospodarstwach. - Na pewno usprawni ono w nich pracę. Za jej sprawą rolnik będzie w stanie przyjąć czysty materiał i bezpiecznie go przechować na wiele miesięcy. Wiadomo, w czasie żniw ceny są niższe, warto więc przechowywać materiał - w miarę możliwości - dłużej - uważa nasz rozmówca.