Choinki sprzedają się do samej Wigilii
Nim się spostrzegli, minęły lata. Dziś gospodarstwo rolnicze Szkółkarstwo Sabat "Choinki" liczy ok.70 hektarów, głównie w gm. Wąchock (Wielka Wieś i Marcinków), ale także 5 ha w Solcu nad Wisłą. Po 18 latach działalności gospodarstwo przeszło z ojca na syna i dziś uprawą choinek zajmuje się Konrad Sabatowski z żoną Anną.
Zobacz przepis na: Pulpeciki rybne w occie
- Nie planowaliśmy tego, jakoś tak wyszło. Po maturze wyjechałem na studia do Krakowa, gdzie ukończyłem technikę i energetykę rolniczą na Uniwersytecie Krakowskim. Z dyplomem jednak nie wróciłem w rodzinne strony, tylko wyjechaliśmy z żoną do Anglii. Tam imałem się różnych zajęć, m.in. naprawiałem koparki, zgodnie z wykształceniem. W odróżnieniu od innych, na urlop wracałem do Polski w okresie przedświątecznym i pomagałem ojcu w gospodarstwie. W końcu postanowiliśmy wrócić i zająć się tym na dobre. To był 2010 rok - opowiada Konrad Sabatowski.
Nie ukrywa, że praca w szkółce wymaga wiele zaangażowania, ale też daje dużo satysfakcji.
- To praca na cały rok. Nawożenie, walka z chwastami, koszenie, opryski - to ręczna robota. Do tego formowanie drzewek, nadawanie im odpowiedniego kształtu, by były jak najbardziej atrakcyjne dla klienta. Wszystko to wymaga wielu zabiegów pielęgnacyjnych. Po wysadzeniu każde drzewko z osobna trzeba dopieścić. Zamknąć biznesu się nie da. Roboty jest na 100 lat. Nie ma takiej sytuacji, że zastanawiamy się, co dzisiaj robić, to raczej jest na zasadzie - co w pierwszej kolejności - dodaje.
Biorąc pod uwagę fakt, że na jednym hektarze wysadza się ok. 8 tysięcy sadzonek, rzeczywiście jest co robić. Nie wszystkie, co prawda mają szanse na przetrwanie - wartość handlową ostatecznie uzyskuje ok. 60-70m proc. nasadzeń.
- Dziś na pewno łatwiej się pracuje, jeśli chodzi o wysiłek ludzki, bo zaczynaliśmy z jednym ciągnikiem. Teraz mamy więcej maszyn, ale powierzchnia zasiewu jest znacznie większa. Zaczynaliśmy od 3 hektarów, które odziedziczyliśmy po dziadku Sabatowskim, dziś jest ponad 70 ha - mówi pani Jolanta.
Sprawdź przepis na: Faszerowany strudel drożdżowy
- Po 20 latach musieliśmy rekultywować ziemię, stopniowo odzyskujemy ją pod nowe nasadzenia. Po wycince usuwamy pnie i korzenie drzew, które idą na opał. To też ma praktyczne wykorzystanie - dodaje pan Konrad.
Wraz z upływem czasu pojawiła się konkurencja na rynku. Coraz więcej osób zaczęło sadzić choinki na prywatny użytek i na handel.