Choinki sprzedają się do samej Wigilii
Sabatowscy obsadzili drzewkami iglastymi 70 hektarów.
„Zaorał chleb, zasadził las. Tylko, z czego będzie żył?" - początkowo takie pytania cisnęły się na usta wszystkim, którzy patrzyli na poczynania Waldemara Sabatowskiego z Wielkiej Wsi (gm. Wąchock). Dziś nasadzona przez niego plantacja choinek stała się sposobem na życie dla całej rodziny.
Przed świętami markety pękają w szwach, oferując różne gatunki choinek. W gospodarstwie Sabatowskich także ich nie brakuje, od wyboru do koloru. Największym powodzeniem cieszy się świerk srebrzysty i jodła kaukaska. Dostępna jest również jodła koreańska, kalifornijska, tuje czy szmaragd. Sabat Choinki mają głównie odbiorców hurtowych w Polsce, ale są też klienci detaliczni w różnych zakątkach świata. Świąteczne drzewka tu wyprodukowane wprowadzają niepowtarzalny klimat nawet w odległym Kazachstanie, Libii, Holandii czy we Włoszech.
Czytaj także: Jak sprawdzić choinkę? Jaka będzie żywotna?
- Natężenie pracy jest w okresie przed świątecznym - mówi pani Anna. - Najwięcej osób przyjeżdża po choinkę przed samą Wigilią. Dla nas to ciężki czas, ale musimy się z tym liczyć, bo święta rządzą się swoimi prawami. To magiczny czas, który również nam się udziela. Nie wyobrażamy sobie świąt bez żywej choinki. Ja osobiście wolę jodłę niż świerka. Jodła nie sypie się, nie kłuje, jest przyjazna dzieciom, jak przekładają bombki z gałązki na gałązkę czy podbierają cukierki. A na choince koniecznie gwiazda - mówi pani Anna. - A u mnie czubek - dodaje pani Jolanta.
Pierwsze choinki w Wielkiej Wsi pojawiły się na początku lat 90. ubiegłego stulecia. Świąteczne drzewka nasadził wówczas senior rodu, Waldemar Sabatowski, który nauczył się je uprawiać na tzw. saksach. Przez wiele lat pracował na plantacji w Niemczech przy choinkach.
Czytaj także: Policjanci i straż leśna pilnują choinek
- Zaorał chleb i posadził las, tylko z czego będzie żył? - pytali się ludzie dookoła i stukali w głowę - opowiada Jolanta Sabatowska, żona pan Waldemara. - Faktycznie początkowo nie wyglądało to różowo, tym bardziej, że od nasadzenia do momentu aż choinka nadaje się do sprzedaży potrzeba ok. siedmiu lat. Kiedy mąż zaczął się tym zajmować, sadzonki sprowadzaliśmy z Niemiec. Z czasem zaczęliśmy mieć swoje sadzonki, które dziś my sprzedajemy.
Na wiosnę wysiewane są nasiona. Dwa lata leżą w ziemi, aż przychodzi czas tzw. szkółkowania - to kolejne dwa lata. Po czterech latach 20-30 centymetrowe drzewka przechodzą na plantację, gdzie mijają kolejne lata. Ścina się je za zależności od zapotrzebowania i oczekiwań klienta. Ok. 1,5-metrową choinkę w doniczce można już mieć po ok. czterech latach.
- Mieliśmy na pewno obawy, że tak długo trzeba czekać i co z tego będzie. Czy się przyjmą, czy będzie zbyt? Ale nie zabrakło nam cierpliwości i determinacji. Po trzech latach działalności zaczęliśmy sprzedawać już pierwsze choinki takie ok. 0,5-1 metr wysokości. Odbiorców mieliśmy głównie detalicznych. Po okresie transformacji ludzie zaczęli się budować na własnych działkach i sadzić choinki wokół domów - opowiada pani Jolanta.