Zniesienie wymogów bioasekuracji dla małych chlewni stało się faktem
Oznacza to, że rolnicy posiadający małe stada będą zwolnieni ze spełnienia wymogów bioasekuracji, które do tej pory stanowiły clou walki z afrykańskim pomorem świń. Przynajmniej taką narrację przez wiele lat utrzymywał polski rząd oraz służby weterynaryjne. To też, jak doskonale wszyscy wiedzą, spowodowało, że z rynku wypadły tysiące małych gospodarstw trzodziarskich. Znamy bardzo wielu rolników, którzy postanowili zamknąć produkcję trzody chlewnej, ponieważ spełnienie nakazów związanych z bioasekuracją było zbyt kosztowne.
Teraz, nagle, okazuje się, że te narastające z roku na rok od 2014 roku restrykcje nakładane na "małych" trzodziarzy wcale nie są aż tak istotne w walce z ASF, a więc też i w dążeniach do utrzymania produkcji świń w Polsce. Jak do rozporządzenia, podpisanego przez ministra rolnictwa 10 maja 2023 roku, ma się powielana wielokrotnie narracja służb weterynaryjnych, które wbijały do głowy rolnikom, że tylko zachowanie pełnej bioasekuracji we wszystkich gospodarstwach trzodziarskich może uchronić nasz kraj przed ASF-em? A ci, którzy tych warunków nie mogą spełnić, powinni działalność zawiesić po to, by nie narażać gospodarki kraju na wielomilionowe koszty?
Teraz już jest inaczej. Teraz rolnik może już mieć świnkę, co do której nie musi prowadzić spisu. Nie musi już odkażać butów, nie musi zwalczać gryzoni czy stosować mat dezynfekcyjnych.
- Nie będzie konieczności sporządzenia przez posiadaczy zwierząt spisu posiadanych świń z podziałem na prosięta, warchlaki, tuczniki, lochy, loszki, knury i knurki ani bieżącego aktualizowania tego spisu.
- Odstąpiono od obowiązku prowadzenia rejestru wjeżdżających na teren gospodarstwa środków transportu do przewozu świń, paszy lub produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego oraz rejestru wejść osób do pomieszczeń, w których są utrzymywane świnie.
- Nie będzie konieczności stosowania się do nakazu wykonywania w danym gospodarstwie czynności związanych z obsługą świń wyłącznie przez osoby, które wykonują te czynności tylko w danym gospodarstwie.
- Odstąpiono od obowiązku stosowania przed obsługą świń środków higieny niezbędnych do ograniczenia ryzyka szerzenia się afrykańskiego pomoru świń (ASF), w tym: mycia i odkażania rąk, oczyszczania i odkażania obuwia, bieżącego oczyszczania i odkażania narzędzi oraz sprzętów wykorzystywanych do obsługi świń.
- Nie będzie wymagane uniemożliwienie osobom postronnym wchodzenia do budynków, w których są utrzymywane świnie.
- Nie będzie obowiązkowe monitorowanie i zwalczanie gryzoni.
- W przypadku gospodarstw zlokalizowanych na obszarach objętych ograniczeniami w związku z występowaniem ASF i utrzymujących świnie wyłącznie w celu produkcji mięsa na użytek własny nie będzie obowiązku wykładania mat dezynfekcyjnych przed wejściami i wyjściami do gospodarstwa, a także przed wjazdami i wyjazdami z takich gospodarstw.
- Wprowadzono również zmiany w kwestii wykonywania badania laboratoryjnego w kierunku ASF w gospodarstwach zlokalizowanych na ww. obszarach objętych ograniczeniami, wykonywanych przy uboju świń na użytek własny. Badanie to dla wszystkich obszarów objętych ograniczeniami będzie wykonywane tylko w przypadku podejrzenia ASF. Decyzja dotycząca konieczności wykonania takiego badania pozostanie w gestii organów Inspekcji Weterynaryjnej.
Pomysł wprowadzenia uproszczeń dla gospodarstw produkujących na użytek własny był negatywnie komentowany już wcześniej.
- To jest największa patologia o jakiej mogłem usłyszeć kiedykolwiek, jeśli chodzi o Polskę i ASF. Opinie wszystkich hodowców i branżowych związków są takie same. Tego oburzenia nie da się nawet opisać - powiedział Bogumił Prałat, prezes Polskiego Związku Niezależnych Producentów Świń.
Cały wywiad z Bogumiłem Prałatem TUTAJ
Do nowego rozporządzenia odniosła się także Wielkopolska Izba Rolnicza. Andrzej Przepióra z WIR nie pozostawia suchej nitki na rządzących. Stwierdził, że tym działaniem minister rolnictwa Robert Telus zaprasza do Polski afrykański pomór świń. Dziwne jest to, że rozporządzenie nie było konsultowane z samorządem rolniczym.
- Mamy wrażenie, że nie było również konsultowane ze służbami weterynaryjnymi. Producenci trzody chlewnej, którzy zmagają się z wymogami bioasekuracji, budują płoty, kupują środki dezynfekcyjne, zgłaszają zwierzęta, dbają o higienę, czują się potraktowani w bardzo niesprawiedliwy sposób, cytując „jakby ktoś im napluł w twarz” - stwierdził Andrzej Przepióra.
Przedstawiciel WIR dalej informuje, że walka z epidemią dzięki wysiłkom rolników, weterynarzy oraz myśliwych zaczęła wreszcie przynosić efekty.
- W tym roku mamy tylko jedno ognisko w województwie dolnośląskim. Nie rozumiemy zatem intencji wprowadzenia tego rozporządzenia i uważamy, że naraża ono los tych producentów, którzy jeszcze w tym sektorze próbują trwać na porażkę i utratę źródła przychodów. Uważamy, że w sytuacji uchwalenia tak złego prawa, Komisja Europejska, bardzo restrykcyjnie podjedzie do znoszenia stref z obostrzeniami, które ciągle w Polsce obowiązują - dodał Andrzej Przepióra.
Epidemia ASF jest jednym z głównych powodów zapaści na rynku trzodowym. Tylko na przestrzeni pierwszego kwartału 2023 roku liczba stad świń w Polsce skurczyła się o 4,2 proc. W przeciągu trzech miesięcy pogłowie trzody zmalało o 432 tysięcy sztuk. Liczba zarejestrowanych stad trzody chlewnej w Polsce wyniosła na dzień 13 kwietnia 53,8 tys. sztuk. Oznacza to, że na przestrzeni nieco ponad 3 miesięcy liczba stad świń spadła w Polsce o 2,4 tys. Cały sektor jest w sytuacji kryzysowej. Niepokojące jest to, że jesteśmy importerem netto mięsa wieprzowego a ujemny bilans handlowy ma tendencję rosnącą.
Jest jednak grupa osob, która popiera wprowadzenie nowego rozporządzenia. Zapewne znajdą się chętni, którzy posiadają pusty budynek, który mogliby zaadaptować pod hodowlę świń na własny użytek.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Napiszcie!
…………………………………………………………………………………………………….
Masz pytania lub wątpliwości dotyczące tego artykułu?
Napisz wiadomość: [email protected]
Czekamy na kontakt z Tobą, Twój głos jest dla nas ważny.