Ten rolnik ma świnie na wybiegu - w sadzie

Gospodarujący na ponad 300 hektarach - Tomasz Majda kojarzony jest przede wszystkim z ekologicznym drobiem pastwiskowym, który utrzymuje w Nowolesiu koło Strzelina na Dolnym Śląsku. Od roku jego gospodarstwo „Manufaktura Dobra” zasiliły też świnie rasy puławskiej. Również one hodowane są na winie pastwisku, a dokładniej w starym sadzie.
Drób ekologiczny na 42- hektarowym pastwisku
Gdy rok temu spotkaliśmy się Tomaszem Majdą na jego 42-hektarowym pastwisku w Nowolesiu, kurczaki, kaczki, perliczki i gęsi układały się niczym biały dywan na soczysto zielonych łąkach. Tym razem trafiliśmy do tej części gospodarstwa, która zajmuje powierzchnię 8 hektarów i znajduje się 10 km od Nowolesia - w Mikoszowie.
Tutaj przebywają pisklęta, wypraszają się maciory oraz dorastają prosięta. Jest jeszcze bydło oraz króliki. Podczas kwietniowego pobytu, bydło przywiezione zostało na zieloną trawę.
- To ich pierwszy pobyt na łąkach i poza bazą. Proszę zobaczyć, co się dzieje - mówi Tomasz Majda, gdy razem obserwujemy wychodzące z przyczepy zwierzęta.
Zatrzymują się na krótką chwilę, a potem skaczą jak szalone i biegną przed siebie jakby bez celu, ale bardzo szczęśliwe. Zwierzęta znikają nam z pola widzenia i pracownicy zaczynają się stresować, Tomasz Majda reaguje ze stoickim spokojem: - Spokojnie, przyzwyczają się… Na pewno wrócą, mają przecież ogrodzony teren…
Różnorodność hodowlana w tym gospodarstwie przypomina mi trochę arkę Noego, tyle że Noe ratował zwierzęta przed potopem, a Tomasz Majda stwarza im wyjątkowe warunki do życia.
Puławskie świnie
Tomasz Majda zdecydował się na hodowlę świni puławskiej - najstarszej polskiej rasy, która od 1997 roku jako zachowawcza objęta została Programem Ochrony Zasobów Genetycznych.
- Świnie tej rasy bardzo dobrze odnajdują się w hodowli ekstensywnej, a ich mięso jest wyborne w smaku, przy czym ogromne znaczenie mają warunki hodowlane zwierząt, czyli ich żywienie i utrzymanie. Zainteresowanie klientów naszą wieprzowiną jest ogromne, a i nam smakuje ona wyśmienicie – mówi nasz gospodarz.
Obecnie hoduje 18 macior, które zapładniane są w sposób naturalny przez 2-letniego knura Maćka. Już niebawem, w ramach współpracy z Instytutem Zootechniki Państwowego Instytutu Badawczego w Balicach, przywieziony zostanie jeszcze jeden knur, który będzie krył potomstwo Maćka.
Hartowanie prosiąt
Mikoszowska chlewnia daje przebywającym w niej zwierzętom możliwość stałego wybiegu na zewnątrz. Maciory trzymane są na słomie, najpierw w grupach, w okresie rui zapładniane przez knura Maćka. Pod koniec ciąży otrzymują indywidualne stanowisko.
- Loszki wypraszają się u nas dwa razy w roku, czyli nie są eksploatowane. Po koniec ciąży budują sobie gniazda ze słomy i wypraszają się w nich. Ze swoim potomstwem pozostają razem ok. dwóch miesięcy, podczas których nie tylko karmią prosięta, ale i uczą je, jak pobierać suchą karmę – mówi Tomasz Majda.
Każde stanowisko maciory ma wyjście na zewnątrz: dla matki odpowiednio duże, a dla prosiaków mniejsze: - Tygodniowy prosiak potrafi wyjść na zewnątrz przy 10 stopniach mrozu! Pobędzie kilka minut na zewnątrz i wraca do środka. Dzięki temu prosięta są zdrowe i zahartowane. One robią to, co uważają za stosowne, a my im w tym nie przeszkadzamy – opowiada Tomasz Majda, który dodaje, że do przyduszeń i upadków dochodzi wyjątkowo sporadycznie.
- Jeśli chodzi o prosięta, to dziewczyny zostawiane są na powiększenie stada, a chłopaki po ok. 8 miesiącach osiągają wagę 115-120 kilogramów i jadą do certyfikowanej ubojni – wyjaśnia pan Tomasz.
To, co widać w pojemnikach na paszę, wygląda jak gotowy granulat, ale nim nie jest. Pasza przygotowywana jest w gospodarstwie z certyfikowanych zbóż ekologicznych, które poddawane zostają badaniu w akredytowanym laboratorium pod kątem ewentualnej zawartości pestycydów, herbicydów i ponad 550 substancji niedozwolonych do stosowania w ekologii. Badanie trwa 4 dni i dopiero po otrzymaniu zielonego światła z laboratorium, przygotowywany jest wzbogacony o minerały granulat.
Świnie przebywają w sadzie - między drzewami
Po dwóch miesiącach odchowu w Mikoszowie przychodzi czas dla prosiąt obu płci na przeprowadzkę do sadu w Nowolesiu. Tutaj mają nie tylko ogrodzoną podwójnym płotem powierzchnię 1,2 hektara, ale również witaminy w postaci owoców, błoto do kąpieli, cień, słońce, przestrzeń do wybiegania się. - Tyle wolności i ruchu powoduje, że zwierzęta przybierają wolniej na wadze, ale smak ich mięsa jest niepowtarzalny – zapewnia ekologiczny rolnik.
- Tuczniki trafiają najpierw do pobliskiej, certyfikowanej ubojni, a następnie - już jako półtusze, do naszej również certyfikowanej masarni. W sprzedaży mamy świeże mięsa wieprzowe i drobiowe oraz przetwory pakowane w słoiki - parówki, pasztety, buliony i wiele innych. Wszystkie wyroby powstają bez dodatku jakiejkolwiek chemii, nie stosujemy nawet peklosoli. Najbardziej jestem dumny z parówek. Parówki powstają z pełnowartościowego mięsa z dodatkiem ekologicznych przypraw. Mamy parówki z kurczaka, z kurczaka z gęsią, z kurczaka z kaczką i z kurczaka z wieprzowiną. Po całym procesie, wsadzane są do słoików, zalewane 2% solanką z soli kłodawskiej i pasteryzowane – dodaje hodowca.
Termin przydatności do spożycia wynosi tylko 30 dni, a to ze względu na fakt, że jedynym używanym konserwantem jest korzeń seler i acerola. Sprzedaż odbywa się przez sklep internetowy. Oferowane produkty nie są tanie, ale ze względu na swoją jakość zostają wykupione niemal natychmiast. Wirtualne kolejki ustawiają się jeszcze przed „otwarciem” sklepu i „wstawieniem” towaru.
Warchlaki na świeżym powietrzu
Żonę Tomasza - Agnieszkę spotykam w Nowolesiu. Stoimy przed ogrodzeniem starego sadu i przyglądamy się baraszkującym warchlakom. Mówię, że ten widok jest lepszy od telewizora, a pani Agnieszka nie tylko się z tym zgadza, ale i dodaje: - Jestem szczęśliwa, że te zwierzęta mają u nas tyle miejsca, a do tego jeszcze na świeżym powietrzu... Pamiętam, jak to było na początku, gdy jeszcze nie mieliśmy mobilnych kurników i pomocy pracowników. Pomagaliśmy wtedy wszyscy, łącznie z dziećmi. Antoś miał wtedy 9 lat i obierał czosnek. Był dumny, że nasz drób nie dostaje antybiotyków tylko czosnek i pokrzywy. Ja karmiłam kurczaki, 13-letni Nikodem i 16-letni Kuba byli odpowiedzialni za odchowalnie i codzienne przestawianie kurników. Tylko 4-letnia Zosia była jeszcze za mała, aby pomagać. Tomek robił resztę. Dzisiaj nie chce mi się wierzyć, że temu wszystkiemu podołaliśmy... ale było warto!
Dzisiaj, po dwóch latach, pojawiły się nowe wyzwania dla Agnieszki, a to za sprawą jej kulinarnego talentu. Można powiedzieć, że to ona wykreowała słynne parówki drobiowe.
- Wyzwanie było niemałe, bo przecież nie stosujemy sztucznych konserwantów. Brałam pod uwagę wiele aspektów, łącznie z tym, że parówki są bardzo lubiane przez dzieci. Szczególnie dla nich ten produkt musi być nie tylko zdrowy i smaczny ale także dobrze „leżeć” w rączce, bo parówka smakuje dziecku przecież najlepiej na zimno i nie z talerza – słucham pani Agnieszki i jak na zawołanie powraca wspomnienie z dzieciństwa: długa kolejka u rzeźnika, a mama i ja na jej końcu. Po wyjściu ze sklepu dostaję do ręki parówkę… Tak pachnie dzieciństwo!
Już za kilka tygodni w internetowym sklepie można będzie zamówić parówki wieprzowe. Czy również one będą według przepisu pani Agnieszki? - Na pewno! Już teraz chodzą mi po głowie różne pomysły. Wyszykuję chłopaków do szkoły, odwiozę Zosię do przedszkola i zniknę w naszej masarni. Tam nie tylko coś wyczaruję, ale i odpocznę od domowych obowiązków… - deklaruje ze śmiechem Agnieszka Majda.
ASF i pryszczyca
A jak to jest mieć w dobie ASF-u i pryszczycy zwierzęta na zewnątrz? - Robimy to co możemy. Jest pełna bioasekuracja: maty, spryskiwacze, podwójne ogrodzenie. Więcej się nie da. Na razie jest dobrze, ale tutaj nie mamy w sąsiedztwie innych gospodarstw, które hodowałyby świnie. Tutaj mamy na wzniesieniu dwie duże polany o łącznej powierzchni 42 hektarów. Dookoła są lasy, a w sadzie mamy źródło wody – mówi z tak charakterystycznym dla siebie spokojem Tomasz Majda.
- Tagi:
- pryszczyca
- ASF
- świnie