Jak zmniejszyć koszty w chlewni?
Produkcją trzody chlewnej Janusz Wojtczak zajmuje się od pół wieku. O tych zwierzętach wie naprawdę sporo. Prowadzi imponującą fermę w Zaworach w Wielkopolsce, na której w ubiegłym roku pojawiły się piętrowa chlewnia oraz biogazownia.
Ferma w Zaworach ukierunkowana jest na produkcję prosiąt. W tym celu od wielu lat Janusz Wojtczak wykorzystuje materiał genetyczny należący do firmy PIC (w ostatnim czasie przejętej przez koncern Genus).
- Obecnie bazujemy na hybrydzie Camborough 22, która ma wiele zalet. Jest to locha niewielkich rozmiarów. Średnia masa lochy wybrakowanej wynosi około 158 kg. I w związku z tym, że locha jest mała, potrzebuje bardzo mało paszy bytowej. Pasza bytowa przyporządkowana jest do masy ciała, więc ta locha jest bardzo oszczędna - stwierdza Janusz Wojtczak.
Na jedną sztukę na fermie w Zaworach zużywa się średnio poniżej jednej tony paszy rocznie. A rekord wynosi 946 kg.
- Jeśli przeliczymy to przez 365 dni w roku, zobaczymy, jak małe zużycie paszy jest w stosunku do innych genetyk. Pasza jest głównym kosztem produkcji. To absolutnie nie podlega dyskusji. W cyklu zamkniętym pasza stanowi od 60% do 70% ponoszonych kosztów, w produkcji warchlaka - około 50%, natomiast u nas - 54%. Pasza zawsze będzie największym kosztem. Jeżeli więc ktoś nie liczy paszy, to nie liczy kosztów - komentuje Janusz Wojtczak.
Współczynnik konwersji paszy (FCR) na fermie w Zaworach wynosi około 2,98.
- Trzeba jednak zaznaczyć, że średnia masa sprzedanych zwierząt wynosi 38 kg. Gdybyśmy tuczyli w pełnym cyklu i sprzedawali tuczniki ponad 120 kg, ta konwersja spadłaby nam jeszcze poniżej 2,9 - tłumaczy Janusz Wojtczak.
Sektor porodowy i mioty o liczebności 13 prosiąt
W komorze porodowej nowej chlewni należącej do Janusza Wojtczaka w Zaworach znajdują się 24 kojce porodowe. Średnio jedna locha wydaje na świat rocznie 29 prosiąt, średnia liczebność miotu wynosi 13 prosiąt.
- To nie są parametry rekordowe, w genetyce duńskiej pozyskuje się parametry nawet o 6-7 sztuk większe, ale to jest zupełnie inna genetyka. Z tego względu jednak, że stosujemy cykl wielotygodniowy, nie robimy mieszania miotu, nie stosujemy mamek, dla nas jest to optymalna ilość, bo tak naprawdę locha jest w stanie odchować od 12 do 14 swoich prosiąt. Gdy młodych jest więcej, robi się problem natury logistycznej, wtedy trzeba korzystać z tzw. baby room albo mamek - mówi prezes InterAgri.
Furtki z refleksem cieplnym w strefach komfortu dla osesków
Według Janusza Wojtczaka kluczem do sukcesu w produkcji świń jest nie tylko odpowiednie żywienie i genetyka, ale także stworzenie prawidłowych warunków bytowych. Istotne jest zapewnienie dostępu do świeżego powietrza oraz optymalnej temperatury otoczenia.
- Świnia jest bardzo wrażliwa na stres termiczny, zarówno na zbyt wysokie, jak i zbyt niskie temperatury. Szczególnie jest to istotne w kontekście dobrostanu. Trudno mówić o dobrostanie, kiedy nie zapewnia się odpowiedniej temperatury zwierzętom. Nie znam choroby, oprócz tych epidemicznych jak ASF czy klasyczny pomór świń, które powodują więcej upadków niż stres cieplny w okresie upałów. Z reguły padają lochy w ostatnim trymestrze ciąży, przy bardzo dużym obciążeniu fizjologicznym (katabolicznym) w tym okresie. Stres cieplny u lochy rozpoczyna się 8 stopni Celsjusza powyżej optimum, czyli 8 stopni powyżej 24 stopni, to jest przy 32°C. Stres cieplny to powszechnie występująca najbardziej śmiertelna choroba loch - przekonuje Janusz Wojtczak.
Dlatego też hodowca skupia dużą uwagę na utrzymywaniu w sektorach temperatury odpowiedniej dla poszczególnych grup hodowlanych.
- Podnieść temperaturę może jest trochę łatwiej. My w tym celu korzystamy z dobrodziejstwa podgrzanej wody z ciepła odpadowego z biogazowni. Budynki służące do hodowli ogrzewane są bardzo ekologicznie, bo nie używamy do tego prądu czy innych źródeł - mówi Janusz Wojtczak.
Co jednak zrobić w sektorze, w którym przebywają lochy z oseskami? Dla każdej z tych grup optymalna temperatura jest przecież inna.
- Ogólnie w tym pomieszczeniu są 24°C, natomiast prosięta po urodzeniu wymagają wyższej temperatury, oscylującej w granicach 30°C (bezpośrednio po urodzeniu 32-34°C). Dlatego stworzyliśmy strefy komfortu cieplnego dla osesków, które są podgrzewane systemem podłogowym. Zastosowaliśmy specjalne daszki z tzw. refleksem cieplnym, które odbijają ciepło i w ten sposób pod daszkiem mamy obieg zamknięty - opowiada Janusz Wojtczak.
Dostęp do świeżego powietrza zapewnia podłogowy kanał wentylacyjny
Co ważne, w chlewni funkcjonuje także zabezpieczenie przeciw wysokim temperaturom.
- W okresie upałów nie było nigdy tutaj więcej niż 29°C, mimo że na dworze bywało 36°C. Udaje nam się uchronić przed falami upałów dzięki kanałom nawiewnym, przez które, od zewnątrz, ziemią dochodzi do sektora świeże powietrze. Kanał wentylacyjny umiejscowiony jest w taki sposób, że tylko w szerokości 10 cm wchodzi do kojca porodowego. Dzięki temu locha może bez ograniczeń korzystać z tego chłodnego powietrza, natomiast nie przeszkadza ono oseskom - mówi Janusz Wojtczak.
W jego opinii stworzenie odpowiednich warunków dobrostanowych to właśnie dbanie o prawidłowy mikroklimat.
- Moim zdaniem żadna z grup wiekowych trzody chlewnej nie potrzebuje większej powierzchni, niż wynika to z obecnie obowiązujących norm dobrostanowych. Świnie są zwierzętami stadnymi. Jeśli żyją w homeostazie, mają zapewnione wszystkie warunki bytowe, układają się tak, że stykają się ze sobą w 1/3 powierzchni ciała. I to jest dla nich optimum. One nie rozchodzą się po kątach, chcą być w grupie - tłumaczy Janusz Wojtczak.
Przygotowanie prosiąt do pobierania paszy stałej
Lochy na fermie w Zaworach żywione są w systemie na mokro. Każda z nich ma swoją indywidualną krzywą żywieniową. W ramach jej potrzeb bytowych i stanu fizjologicznego pasza jest normalizowana oraz precyzyjnie ustalana. Natomiast prosiętom podawana jest pasza sucha. W każdym kojcu ustawione są dwa karmniki.
- Zasada jest taka, że podajemy dwie różne pasze. Ludzie mają upodobania kulinarne. U prosiaków jest podobne. Są sztuki, które wolą jedną, a kolejne – drugą paszę, stąd to zróżnicowanie. Tak naprawdę zależy nam na tym, by te prosięta zapoznały się z z paszą stałą w okresie odchowu. To jest niezwykle istotne po okresie odsadzenia - tłumaczy Janusz Wojtczak.
Skarmianie paszą prosiąt, będących przy matce, przy normalnej mleczności lochy, zdaniem hodowcy, nie daje praktycznie dużego przełożenia, jeśli chodzi o masę. Natomiast ważne jest przygotowanie układu trawiennego do trawienia paszy stałej oraz przyspieszenie zaznajomienia się w ogóle z pokarmem innym niż mleko matki przed odsadzeniem, ponieważ u prosiąt występuje często tzw. neofobia żywieniowa. Zjawisko, o którym wspomina ekspert w zakresie hodowli trzody chlewnej, jest obserwowane także m.in. u szczurów. Zwierzę próbuje pokarm i zjada jego większą ilość dopiero po upływie kilku godzin. Sprawdza w ten sposób, czy to, co skonsumował, jest pozytywne dla jego organizmu.
- Dlatego bardzo ważne jest to, by prosięta dostały paszę stałą jeszcze na odchowalni. Dzięki temu przeskakujemy pewien etap - komentuje Janusz Wojtczak.
Hodowca zaobserwował jeszcze inne ciekawe zjawisko w chlewni.
- Zauważamy, że liderzy w grupach prosiąt, którzy „opanowali” najlepsze sutki z reguły z gruczołu piersiowego, piją mleka najwięcej i w związku z tym są największe, nie mają ochoty na pasze stałą. I to one mają poważny problem z przyjmowaniem paszy w późniejszym czasie, po odsadzeniu. Ale, jeśli je odsadzimy razem z „kumplami” z tego samego kojca, to świnia jest takim zwierzęciem, że ma zaufanie do współtowarzyszy, których zna. Jeśli ten prosiak widzi, że znane mu prosię je, to on potem też tę paszę spożywa. Wiedzę na ten temat wykorzystujemy później w działaniach operacyjnych - opowiada Janusz Wojtczak.
Hodowca dodaje, że hodowcy powinni zwracać uwagę na tego typu elementy i wykorzystywać je przy zarządzaniu stadem.
- Wiedza plus doświadczenie, jak w hodowli: genetyka plus środowisko, tutaj zawsze jest interakcja. Bez głębokiej wiedzy nie ma dziś powodzenia żadna produkcja w żadnej dziedzinie życia - dodaje pan Janusz.
Warchlaki w sektorze: odchowania przebywają do wagi 28 kg
W kojcach, które mieszczą się w sektorze odchowalnia, znajduje się od 25 do 30 warchlaków.
- Uważam, że taka grupa jest optymalna dla świń. Co ciekawe, jeśli w grupie jest ponad 50 sztuk, prosięta przestają się rozpoznawać. Wtedy często dochodzi do walk hierarchicznych. Natomiast w normalnym układzie są one zhierarchizowane po kolei, każda sztuka dokładnie wie, gdzie jest jej miejsce w szeregu. Natomiast, jeżeli jest powyżej 50 sztuk, to wtedy o tym zapominają i walczą - opowiada Janusz Wojtczak.
Na fermie w Zaworach, w związku ze ścisłym przestrzeganiem zasad bioasekuracji wewnętrznej, stosuje się system: całe pomieszczenie pełne – całe pomieszczenie puste.
- Zwierzę przebywa tutaj od momentu odsadzenia do 70 dnia życia. Osiąga wówczas wagę 27 - 28 kg. I to jest nasz flagowy produkt - opowiada właściciel firmy Inter-Agri. - W 80% zwierzęta sprzedajemy praktycznie do tych samych odbiorców, z tym że niewielu z nich jest z Wielkopolski - dodaje Janusz Wojtczak.
Żywienie restrykcyjne - według potrzeb bytowych i fizjologicznych
Sektor loch prośnych podzielony jest na przestrzenne kojce, w których przebywa maksymalnie 12 sztuk.
- Te zwierzęta leżą blisko siebie, łączą się swoimi ciałami więc tak naprawdę ten kojec zajęty jest w ¼ powierzchni. Lochy przebywają tutaj praktycznie od 30 dnia ciąży aż do przejścia na kojec porodowy, a więc do 110 dnia ciąży – tłumaczy Janusz Wojtczak.
Tutaj także lochy są skarmiane na mokro. Poza tym zastosowane jest żywienie dawkowane.
- Każda locha ma swój przedział paszowy. W momencie, gdy podawana jest pasza, każda locha zajmuje swoje stanowisko, tak, żeby jedna drugiej nie wyjadała. Tutaj żywienie jest restrykcyjne, czyli według potrzeb bytowych i fizjologicznych - tłumaczy pan Wojtczak.
Doradztwo żywieniowe ze strony firmy Lira
Od 6 lat spółka Inter-Agri współpracuje z firmą paszową Lira.
- Zajmujemy się żywieniem najmłodszych zwierząt, czyli począwszy od porodówek i w zasadzie do końca odchowu zwierząt czyli wagi około 28 kg masy ciała. Monitorujemy na bieżąco wszystkie parametry. Mamy wagi wyjściowe wszystkich zwierząt wchodzących na odchowalnię i wagę sprzedażową w 70 dobie życia. Wtedy porównujemy, czy jest progres, constans, czy musimy nad czymś jeszcze popracować - mówi Grażyna Rakowska, doradca żywieniowy z firmy Lira.
Stosowane są pasze z linii PORCUS, z jednej z najnowszych mieszalni tej wytwórni, która została uruchomiona w 2016 roku.
- Na tej mieszalnii wykorzystywane są najnowocześniejsze rozwiązania, jeśli chodzi o dobór surowców białkowych, włóknistych i skrobiowych, są to mikronizacja i ekstruzja. Do niedawna wykorzystywaliśmy tylko proces ekstruzji, od niedawna mamy także możliwość mikronizacji. Pasza jest robiona w formie kruszonki. Wcześniej sprawdzano upodobania prosiąt i one między innymi wybierały sobie kruszonkę. Ta pasza chłonie mniej zapachów, dlatego jest bardziej atrakcyjna. Jest podawana od kilku dni po urodzeniu do odsadzenia prosiąt od loch, a więc do momentu, gdy przechodzą na odchowalnię - wyjaśnia Grażyna Rakowska.
Żywienie świń bez dawek tlenku cynku
Pasza podawana zwierzętom w sektorze odchowalni cechuje się dobrą strawnością i przyswajalnością.
- Oprócz tego jest tam szereg dodatków biologicznie czynnych, które zabezpieczają prosięta przed biegunkami. I co ważne, dzięki temu nie ponosimy strat na utracie przyrostów zwierzęcia. To, że podajemy paszę bez dawek tlenku cynku, wpływa pozytywnie w późniejszym okresie odchowu. Przede wszystkim wiele doświadczeń pokazuje, że rezygnacja z podawania tlenku cynku w trakcie odchowu, skraca okres tuczu i to czasem nawet o około 10 - 12 dni - przekonuje specjalista z firmy Lira.