Dobrostan loch w praktyce
Dobrostan zwierząt to dziś nie tylko modne hasło, ale realny kierunek rozwoju produkcji świń. Odpowiednio zaprojektowane kojce, systemy ogrzewania, wyposażenie oraz świadoma praca ludzi pozwalają poprawić komfort loch i prosiąt, a jednocześnie osiągać bardzo dobre wyniki produkcyjne. O tym, jak poprawić dobrostan w chlewni mówili profesjonaliści i praktycy podczas I Kongresu Produkcji Świń organizowanego przez firmę K2 Agro.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Więcej przestrzeni, mniej stresu
Obecnie za najbardziej komfortowe i zbliżone do naturalnych uznawane są bezjarzmowe kojce porodowe, w których locha pozbawiona jest możliwości swobodnego ruchu jedynie w krótkim okresie okołoporodowym. Jedną z firm, która od kilku lat promuje ten sposób utrzymania stada podstawowego, jest Goodvalley. O doświadczeniach wynikających z tego systemu produkcji mówił Szymon Sygit, kierownik fermy Bara.
– Podstawową różnicą, jeśli chodzi o ten system utrzymania w stosunku do konwencjonalnego, jest powierzchnia kojca porodowego. W konwencjonalnej fermie jest to 3,5 m² na lochę, w naszej kojec ma 5,5 m². Oznacza to, że w sektorze porodowym o powierzchni 462 m² moglibyśmy zmieścić 132 kojce, tymczasem na naszej fermie jest ich 84. W skali całej fermy mamy o 747 kojców mniej, niż zmieściłoby się w systemie konwencjonalnym.
Przez wiele lat pracy w chlewni Szymon Sygit testował różne rozwiązania technologiczne, a jego doświadczenia mogą być wskazówką dla innych hodowców planujących modernizację lub budowę chlewni dla loch, nie tylko w standardzie podwyższonego dobrostanu.
– Jeśli chodzi o podłogi w porodówkach, najgorszym rozwiązaniem okazał się beton, ponieważ szybko przejmuje temperaturę od maciory i silnie się nagrzewa. W rezultacie prosięta opuszczają gniazdo i kładą się na ciepłej powierzchni pod matką, co często kończy się przygnieceniami. Z tego typu podłogi zrezygnowaliśmy bardzo szybko. Najlepszym rozwiązaniem okazały się ruszta żeliwne w strefie maciory, natomiast w pozostałych częściach – ruszta plastikowe – mówił o swoich obserwacjach Sygit.
Ochrona prosiąt
W porodówkach, w których lochy są pozbawione możliwości swobodnego ruchu tylko w krótkim okresie okołoporodowym, istotna jest jakość elementów konstrukcyjnych jarzma, które są wielokrotnie otwierane i zamykane, a ich wymiar dopasowywany jest każdorazowo do wielkości maciory.
– Jeśli konstrukcja wymaga dużej siły lub precyzji przy rozpinaniu czy zapinaniu, lub gdy locha łatwo sama ją otwiera, szybko będziemy zmuszeni do wymiany takiego jarzma, bo przestanie spełniać swoje zadanie – podkreślał Sygit.
W takim systemie utrzymania konieczny jest montaż odbojników na przegrodach kojców, które umożliwiają prosiętom szybkie schronienie się, gdy maciora się kładzie. Ułatwieniem dla obsługi jest sytuacja, gdy gniazdo dla prosiąt znajduje się po stronie korytarza inspekcyjnego i wyposażone jest w zasuwę oddzielającą młode od matki. Sygit podzielił się też doświadczeniami związanymi z ogrzewaniem prosiąt.
– Przy maciorach utrzymywanych luzem promienniki się nie sprawdzają – lochy przesuwają lampy, ciągną je za sobą, co prowadzi do uszkodzeń. Dlatego zrezygnowaliśmy z promienników i przeszliśmy na maty grzewcze. Maty gwarantują równomierne ogrzewanie wszystkich stanowisk. Cztery czujniki temperatury przesyłają dane do komputera, który steruje krzywą temperatury – osobno dla zimy i dla lata – opisywał kierownik fermy.
Dzięki takim rozwiązaniom, szczególnie zimą, łatwo utrzymać 30–37°C w gnieździe prosiąt, jednocześnie zachowując komfortową temperaturę dla macior, która wynosi ok. 18°C. Lochy wówczas chętnie pobierają paszę, a prosięta chowają się w budkach, co zapobiega przygnieceniom.
– Latem sytuacja jest trudniejsza – przy temperaturze powyżej 30°C prosięta niechętnie wchodzą do budek, mimo wyłączonego ogrzewania. Używamy więc urządzeń chłodzących, ale ich skuteczność jest ograniczona – mówił o trudnościach Sygit.
Przyzwyczajanie zwierząt do człowieka
Dobrostanowe fermy sprzyjają zwierzętom, niekoniecznie jednak chronią ludzi przed agresją zwierząt. Dlatego w budynkach będących pod opieką Sygita wprowadzono zasadę oswajania loch.
– Raz w tygodniu wchodzimy do zwierząt, które są po raz pierwszy w porodówce. Pokazujemy im, że człowiek nie zawsze oznacza zastrzyk czy przegon – chcemy, by oswoiły się z naszą obecnością.
Dzięki tej praktyce lochy są spokojniejsze, lepiej opiekują się prosiętami, a obsługa nie jest narażona na ataki matek, choć w 100% agresji wyeliminować się nie da. Na fermach dobrostanowych zachowania agresywne u loch są jednym z podstawowych czynników eliminujących zwierzę ze stada. Sygit przyznaje, że nauka obsługi zwierząt w nowych warunkach wymaga czasu i doświadczenia, a dojście do topowych wyników produkcyjnych zajęło 10 lat. Obecnie są one nawet wyższe niż wydajności osiąganych w konwencjonalnych fermach należących do Goodvalley. Liczba prosiąt odsadzonych od lochy w roku to 37,6 przy 18,69 prosiętach żywo urodzonych w miocie i średniej masie odsadzeniowej na poziomie 6,24 kg. Zdaniem praktyka, sukces ten to wynik dobroczynnego ruchu macior i ich lepsza kondycja, które zwiększają pobór paszy, a tym samym zapewniają lepsze ukrwienie wymienia i jego wyższą funkcjonalność.
- Tagi:
- produkcja świń
- świnie




























