ASF w Wielkopolsce. Trwa dramat rolników. „Nie wyobrażam sobie ciszy w chlewni”
Przypomnijmy: o dramacie rolników z pow. gnieźnieńskiego pisaliśmy już wcześniej na portalu wiescirolnicze.pl.
W gminie Kiszkowo – we wsi Ujazd - zlokalizowano ognisko ASF. Szybko wdrożono wszystkie przewidziane przepisami procedury, włącznie z wybijaniem stad. Na miejsce przybył m.in. wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak, po którego interwencji wstrzymano ubój.
ASF w Wielkopolsce. Wyznaczono strefy
Sytuacja wpływa na całą okolicę - stworzenie stref ochronnych spowodowało m.in., że kilkanaście gospodarstw z trzodą chlewną na terenie gminy Pobiedziska (pow. poznański) znalazło się w tzw. czerwonej strefie.
Oznacza to, że świnie wywożone do rzeźni muszą przebywać na terenie danego gospodarstwa nieprzerwanie minimum 30 dni, żadne inne świnie nie mogą być wprowadzane do tego stada w ciągu ostatnich 30 dni, należy ponadto przeprowadzić badanie laboratoryjne stada w ciągu 15 dni przed planowanym przemieszczeniem oraz musi być dokonane badanie kliniczne - nie wcześniej niż 24 godziny przed ubojem. Dobrze, jeśli w tym czasie nie ujawni się kolejne ognisko, bo wtedy czas 30 dni się wydłuża…
Wszystkie obostrzenia związane z występowaniem lub zagrożeniem ASF spowodowały, że na terenie gminy Pobiedziska tylko w ok. 20 gospodarstwach prowadzona jest hodowla trzody, podczas gdy w Ujeździe, w którym ujawniono ognisko ASF, takich gospodarstw jest kilkanaście.
ASF w Wielkopolsce. Rolnicy z gminy Pobiedziska spotkali się z Powiatowym Lekarzem Weterynarii
W związku z całą sytuacją w miejscowości Latalice odbyło się w tym tygodniu spotkanie hodowców trzody chlewnej - z terenu gminy Pobiedziska - z Grzegorzem Wegierą, Powiatowym Lekarzem Weterynarii z Poznania.
Dotyczyło głównie omówieniu treści Rozporządzenia 2023/594 regulującego postępowanie bioasekuracyjne w przypadku wystąpienia afrykańskiego pomoru świń (ASF).
Redakcja „Wieści Rolniczych” była na miejscu. Co mówili sami rolnicy?
Ceny żywca spadły
Łukasz Wojdanowicz, rolnik z Węglewa prowadzi 40-hektarowe, w którym ma trzodę chlewną.
– W związku z wykryciem ogniska ASF w Ujeździe zmuszeni jesteśmy sprzedać tuczniki w odległych, wyznaczonych rzeźniach, a cena za kilogram żywca jest w tym przypadku niższa o 1,5 – 2 złote, ponieważ uzyskując taką niską cenę pokrywamy koszty transportu tuczników do rzeźni np. w Puławach. Jeśli pojawią się nowe ogniska, to możemy być w takim przymusie co najmniej pół roku – opisuje rolnik.
Jak dodaje, rolnicy poważnie podchodzą do zagrożenia i stosują się do zasad bioasekuracji.
– Kłopotliwa i zajmująca sporo czasu jest wszelka „papierologia” wymuszona powstałą sytuacją – podkreśla jednak przy tym.
ASF w Wielkopolsce. "Stres i niepewne spojrzenie w przyszłość"
Ograniczenie stada trzody miało miejsce także w gospodarstwie państwa Olejniczaków z Węglewa. Damian Olejniczak powiedział „Wieściom Rolniczym”, że stado loch ograniczyli do 18 sztuk, a w cyklu zamkniętym odstawiają do rzeźni ok. 250 sztuk tuczników. Kiedyś stado loch liczyło 50 sztuk.
– Redukcja stada loch i produkcja trzody spowodowana została pojawieniem się ASF. Postawiliśmy na bukaty i nasze stado liczy teraz 250 sztuk – opowiada rolnik.
Sam jest zadowolony, że udało im się sprzedać tuczniki przed pojawieniem się ogniska w Ujeździe.
- Inaczej czekałoby nas odstawienie do rzeźni np. w Puławach po niższej cenie. Funkcjonujemy teraz w czerwonej strefie, obowiązuje nas 30-dniowy zakaz sprzedaży, mają miejsce wzmożone kontrole ze strony służb weterynaryjnych. Wszystko to powoduje stres i niepewne spojrzenie w przyszłość. Mam świadomość, że ASF wymusza na nas wszystkich szczególną dbałość o zasady bioasekuracji, ponieważ ich lekceważenie może pozbawić rolników należnych odszkodowań. Ich utrata w jakiejś części może być spowodowana przez zaniedbania innych. Powtarzam – to zadanie dla wszystkich hodowców – komentuje.
Rolnik: Konieczne szkolenia z bioasekuracji
Mniej szczęścia miał Grzegorz Jęczmionka, rolnik gospodarujący na 15 ha.
Jego 5 loch dawało materiał do produkcji 70 tuczników w cyklu zamkniętym. 4 lipca miał odstawić 15 sztuk, ale ognisko w Ujeździe ujawniono 2 lipca. Czas 30 dni nie liczy się jednak od tej daty, ale od 8 lipca, kiedy potwierdzono w badaniach wystąpienie ASF.
– Wiadomo już, że tuczniki z czerwonej strefy będą tańsze, zwierzęta przekroczą pożądaną wagę, mam maciory przed wyproszeniem się, przetrzymywanie stada powoduje zachwiania w bilansie pasz. W tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego, jak liczyć na to, że skończy się na 30 dniach – opisuje.
Rolnik uważa, że konieczne są szkolenia przypominające zasady bioasekuracji, ponieważ skutki są dla rolników dotkliwe w przypadku jakichkolwiek zaniedbań lub odstępstw.
ASF w Wielkopolsce. Rolniczka: "Nie wyobrażam sobie ciszy w chlewni"
W Latalicach spotkaliśmy również Aleksandrę Filipiak, rolniczkę z Kocanowa, której gospodarstwo opisywaliśmy już na łamach „Wieści Rolniczych” kilka lat temu.
Wtedy jej główną hodowlą były opasy, dla których wybudowała nową oborę. Ma ich obecnie 130 sztuk. Teraz dodatkowo w oddzielnym budynku ma 5 loch, 50 prosiąt od nich i 11 tuczników.
- Zdecydowałam się na trzodę chlewną, bo ona stanowi w miarę szybkie odtworzenie nakładów. W przypadku opasów trzeba czekać aż dwa lata. W związku z wykryciem w Ujeździe ogniska ASF-u nasza sytuacja zmienia się diametralnie. Od poniedziałku wszystkie miejscowości w promieniu 10 km od ogniska objęte są restrykcjami. Mamy zakaz sprzedaży świń (oprócz dwóch rzeźni w Polsce za grosze) przez 30 dni i zakaz przywożenia. A przecież Powiatowy Lekarz ma szereg narzędzi: ma podgląd na IRZ, a więc informacje o urodzeniach, o sprzedaży i upadkach, ma też wgląd do książki wychodzenia i wchodzenia na gospodarstwo, wie, jak przebiega transport sztuk dorosłych, tzn. ma informacje, jakim autem i na jakich numerach rejestracyjnych zostały zabrane świnie, czy najpierw był u Kowalskiego, a potem u Iksińskiego czy odwrotnie.. – wylicza kobieta.
Tymczasem, jak dodaje z żalem – trwają kontrole.
- Rozumiem sprawdzanie dokumentów, ale przyznam, że skoro ASF może przenieść nawet mucha, to kontrole, które się odbywają mogą przynieść efekt odwrotny do zamierzonego. Najlepszym wyjściem jest nie wpuszczać do chlewni nikogo. Przynajmniej przez okres inkubacji wirusa, czyli przez 30 dni tego bezruchu w migracji świń – twierdzi rolniczka.
Jak dodaje, w gminie Pobiedziska została garstka hodowców.
- Było nas ok. 15 osób. Większość nie ma wielkich ferm. Są to zwykłe rodzinne gospodarstwa. Działania, które są podejmowane zapobiegawczo - mam na myśli ubój w promieniu kilometra bez względu na to czy są zdrowe czy niezdrowe - niszczą rodzinne gospodarstwa i uderzają w dorobek genetyczny. Przy założeniu, że dziś w nocy wpadnie do mnie powiatowy lekarz, bo u kogoś wykryto ASF, to do utylizacji idą nie tylko sztuki. Idzie również 15 lat pracy nad genetyką stada, idzie do kosza praca Wielkopolskiego Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt w Tulcach – opisuje kobieta.
Jak mówi z goryczą, za klika lat, jeśli się nic nie zmieni, polska biała zwisłoucha będzie tylko w ZOO.
- O ile ZOO nie wpuści ASF-u. Odnoszę wrażenie, że walka z wirusem, jest jak walka z wiatrakami, ale zrobię co w mojej mocy, aby uchronić moje stado przed tą chorobą. Nie wyobrażam sobie ciszy w chlewni. I po tym wszystkim zacząć jeszcze raz... – opowiada...
ASF w Wielkopolsce, gm. Pobiedziska. Co mówi Powiatowy Lekarz Weterynarii?
Poprosiliśmy również Powiatowego Lekarza Weterynarii o kilka istotnych dla sprawy informacji.
- Na podstawie dotychczas przeprowadzonych wizytacji na gospodarstwach w gminie Pobiedziska (kontrole, perlustracje) oceniam dobrze przygotowanie hodowców świń w zakresie bioasekuracji. Są w części gospodarstw rzeczy do poprawy, ale świadomość i aktualne przygotowanie jest dobre – opisuje Grzegorz Wegiera, Powiatowy Lekarz Weterynarii.
Jak dodaje, najczęściej zadawane pytania dotyczą możliwości sprzedaży świń w obszarach zapowietrzonym i zagrożonym oraz obszarach z ograniczeniami II i III.
Przypomina też, że minimalny okres obowiązywania rozporządzenia to 30 dni. Rozporządzenie jest uchylane po spełnieniu wszystkich warunków do jego uchylenia.
- Zakazy i nakazy obowiązują do momentu uchylenia rozporządzenia. Zapisy art. 55 rozporządzenia 2020/687 brzmią: „Właściwy organ może znieść środki zwalczania chorób zastosowane na obszarze zagrożonym zgodnie z sekcją 1 i 3 wyłącznie wtedy, gdy upłynął minimalny czas określony w załączniku XI (30 dni) po dacie zakończenia wstępnego oczyszczania i dezynfekcji. Tak więc to organ wydający rozporządzenie decyduje o momencie uchylenia środków, które nie mogą być ściągnięte przed upływem wskazanych 30 dni – opisuje.
Odnosząc się do sprawy cen żywca ze stref przypomina, że cena żywca jest ceną rynkową, organy administracji państwowej nie mają na to wpływu.
- Wiadomym jest, że trzoda chlewna z obszarów zapowietrzonego i zagrożonego stanowi dla rzeźni niższą wartość, gdyż potrzebne są większe nakłady na wprowadzenie produktów z niej do obrotu, zgodnie z przepisami – co siłą rzeczy przekłada się na cenę – opisuje.
PWL zaznacza również, że „nie ma absolutnego zakazu na sprzedaż świń w okresie obowiązywania ww. obszarów”.
- Przepisy przewidują odstępstwa (możliwość sprzedaży),przy spełnieniu określonych warunków na terenie gospodarstwa oraz na terenie rzeźni, która te świnie ubije – komentuje Grzegorz Wegiera.
Powiatowy Lekarz Weterynarii podkreśla, że administracja musi działać w graniach prawa.
- Na pytanie: „Co można byłoby zrobić inaczej w takich przypadkach?” niestety odpowiem, że nic. Zapis art. 2 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej brzmi: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. Ten zapis, między innymi, wskazuje, że administracja państwowa działa na podstawie prawa oraz w zakresie określonym przepisami prawa.Wszystkie działania podejmowane w zakresie ASF, w myśl powyższego zapisu, są oparte na obowiązujących podstawach prawnych, a wszystkie wątpliwości są rozstrzygane na korzyść strony - opisuje lekarz weterynarii.
Co z kolei z przeprowadzonymi kontrolami?
- Na obszarach wyznaczonych w związku ze stwierdzeniem ogniska Powiatowy Lekarz Weterynarii przeprowadza wizytacje zgodnie z art. 26 rozporządzenia 2020/687, które muszą być przeprowadzone w jak najwcześniejszym terminie i bez nieuzasadnionej zwłoki, po urzędowym potwierdzeniu ogniska choroby – informuje Grzegorz Wegiera.
Lekarz wyjaśnia również, że czynności kontrolne muszą dotyczyć następujących czynności: kontrole dokumentacji, w tym analizę dokumentacji dotyczącej produkcji, zdrowia i identyfikowalności;weryfikację wdrożenia środków stosowanych, aby zapobiec wprowadzaniu lub rozprzestrzenianiu się danej choroby (bioasekuracja); badanie kliniczne zwierząt utrzymywanych należących do gatunków umieszczonych w wykazie (tu świnie); oraz w stosownych przypadkach, pobranie próbek zwierząt na potrzeby badań laboratoryjnych w celu stwierdzenia lub wykluczenia wystąpienia danej choroby.