ASF doprowadził ich do zlikwidowania hodowli świń. Czym teraz się zajmują?
Pan Henryk Nowak, który wraz z bratem prowadził hodowlę świń, opowiedział, jak ASF doprowadził do zlikwidowania ich stada.
Musieli zlikwidować całe stado świń
Pan Henryk Nowak podzielił się swoimi doświadczeniami związanymi z ASF, który przyspożył mu wielu zmartwień i zmusił do zlikwidowania całego stada świń.
- Przez lata hodowla świń była fundamentem naszej rodziny. Zaczęliśmy w latach 70. Już jako dziecko byłem nauczony pracy przy tych zwierzętach - wspomina pan Henryk.
Niestety w 2020 roku hodowlę dotknął ASF.
- Zamknięto nam hodowlę i dopiero można było ją odtworzyć po około 9 miesiącach. Zlikwidowaliśmy więc całe stado świń, a było ich aż 850 sztuk, a i tak wcześniej zeszliśmy, bo mieliśmy tak około 1000-1200. To był dla nas cios, zarówno finansowy, jak i emocjonalny - wyjaśnia pan Henryk.
Co z odszkodowaniem?
Pan Henryk wyjaśnił, że nie otrzymali rekompensaty.
- Nie otrzymaliśmy żadnego odszkodowania, bo do nas się przyczepili pod względem paru uchybień, np. że czysto nie było, ale to przecież środek żniw był. My świnie chowaliśmy, żeby one same odporność łapały. U nas od 6 do 7 miesięcy świna rosła do tucznika. Nie dawaliśmy im antybiotyków, chyba, że leki, ale to w ostateczności. Moim zdaniem brudu u nas nie było. To było dla nas szokujące i dotkliwe. Straty były ogromne, a brak wsparcia tylko pogłębił nasze zmartwienie - wyjaśnia pan Nowak.
Rolnik do dziś jest rozczarowany ówczesnym działaniem rządu i Agencji.
- Brak skutecznych działań rządu i wsparcia dla małych hodowców był bardzo dotkliwy - podkreśla pan Henryk.
Przenieśli się na hodowlę kur niosek
Pan Henryk i jego brat po likwidacji hodowli, postanowili skupić się na hodowli kur niosek.
- To był dla nas krok w nowym kierunku. Mniej ryzykowny, ale i wymagający inwestycji i pracy. Przez myśl nam przechodziło, żeby odbudować hodowlę świń. Jednak nie chcieliśmy ryzykować, że się okaże po roku czasu, że przyjdzie to samo. Poza tym nie otrzymaliśmy odszkodowania. Dodatkowo wtedy u nas był ten problem, że w Olsztynie dużo dzików chodziło - wyjaśnia.