Transpondery - nowy system znakowania zwierząt. Czy zastąpią kolczyki?
Istnieją różne sposoby identyfikacji zwierząt. Jednym z najnowszych są transpondery - zapytaliśmy ekspertów o to, jak działają i czy mogą być korzystne dla hodowców.
Kolczyki gubią się, a nawet uszkadzają uszy. Transponder może być lepszym rozwiązaniem?
Implementacja transponderów jest podskórna. Daje to gwarancję, że nie zostaną one zagubione. To bardzo cenne, jeżeli chodzi o hodowców różnych gatunków zwierząt. Hodowcy bydła często narzekają, że kolczyki - zwykłe czy elektroniczne po prostu się gubią.
Aby nadać nowy kolczyk zwierzęciu, musimy:
- wystąpić do powiatowego biura ARMiR o duplikat
- ustalić tożsamość tego zwierzęcia, jeśli nie ma żadnego identyfikatora (a przecież zgubiło) - pozostają badania genetyczne
- upewnić się na podstawie dokumentacji hodowlanej i rodowodowej co do wskazanego osobnika
Jest to długa i w wielu przypadkach droga procedura, zwłaszcza gdy dotyczy bydła zarodowego, a szczególnie cennych rozpłodników.
- Jeżeli zwierzę posiada chip, hodowca może od razu ustalić, jaki jest jego numer i wystąpić wtedy do agencji o duplikat kolczyka. Tym samym ma pewność, że nie popełni błędu przy ponownym znakowaniu osobnika - informuje dr hab. Piotr Wójcik z Instytutu Zootechniki PIB w Krakowie.
W przypadku innych grup zwierząt dochodzi jeszcze kwestia estetyki czy bezpieczeństwa wynikającego z użytkowania kolczyków.
- Największe zainteresowanie - co wynika z przyjmowanych przez nas zamówień - jest w grupie hodowców alpak czyli wielbłądowatych. To oni z nadzieją wyczekiwali naszego pojawienia się na liście dostawców ARiMR - wyjaśnia Sebastian Przeniosło, prezes zarządu Farm Innovations.
Natomiast hodowcy bydła - szczególnie mięsnego - mają swoje problemy, które polegają głównie na gubieniu kolczyków i konieczności ponownej ich implementacji. Problem w tym, że nie zawsze wiadomo, z którym osobnikiem mamy do czynienia.
- Możemy wyobrazić sobie sytuację, że bydło jest wypuszczane na wypas, wraca po kilku godzinach czy dniach i spośród wielu sztuk, kilka wraca bez kolczyków. Dodatkowo jednolite umaszczenie większości ras nie ułatwia zadania. Hodowca kompletnie nie ma jak tych zwierząt zidentyfikować. To ma swoje konsekwencje później, chociażby w kwestii kojarzenia osobników i ich właściwego rozrodu. Kolejnym problemem jest kwestia czarnego rynku, w kontekście obrotu kolczykami dochodziło do różnego rodzaju nadużyć, a beneficjentami negatywnych skutków byli wszyscy hodowcy - również ci uczciwi, których jest zdecydowana większość . Microchip/transponder, wszczepiany podskórnie, takie działania kompletnie uniemożliwia - wyjaśnia Sebastian Przeniosło.
Aplikacja transpondera. Ubojnia musi odzyskać chip
Miejsce iniekcji chipów jest ściśle określone w ustawie opublikowanej w styczniu 2023 r.
W przypadku bydła miejsce iniekcji chipa znajduje się konkretnie zaraz pod lewym uchem. Ma to duże znaczenie w kontekście uboju zwierząt, gdyż ubojnia ma obowiązek odzyskania chipów.
- Proces odzysku chipa hamuje proces w ubojni, ponieważ tam wszystko dzieje się tu i teraz. W związku z tym poszukiwanie malutkiego chipa, który jest wielkości końcówki wkładu długopisu, jest dość problematyczne. We wskazanym w ustawie miejscu iniekcji nie ma odzysku mięsa. Robiliśmy testy w ubojniach, które dowiodły, iż chip w przeważającej większości przypadków schodzi razem ze skórą po oskórowaniu zwierzęcia. Jednak to nie zmienia faktu, że ubojnia musi mieć pewność, że tak się stało - mówi Sebastian Przeniosło.
Wszczepiane chipy są dokładnie tej samej wielkości jak te, które stosuje się u małych zwierząt domowych.
- Porównajmy sobie delikatne zwierzę domowe typu pies czy kot o znikomej wadze kilku kilogramów z krową, która waży 700 kg. Jeżeli malutki pies dzielnie znosi moment iniekcji chipa, to bydło tym bardziej. Iniekcja następuje nie w mięsień, tylko zaraz podskórnie. Tutaj nic złego się nie dzieje - chip u zwierzaka się otarbia i pozostaje w tym samym miejscu. Od wielu lat testujemy ten proces, nie mając do czynienia z powikłaniami - zaznacza Sebastian Przeniosło.
Transponder - jakie informacje przekazuje hodowcy?
ARiMR działająca w oparciu o ustawę o znakowaniu zwierząt wymaga, aby chip miał nadany przez nią wcześniej konkretny numer identyfikacyjny. Chip jest urządzeniem pasywnym, które odpowiada zakodowanym numerem identyfikacyjnym przy użyciu specjalnych czytników lub transponderów opracowanych przez Farm Innovations.
Mimo swoich małych rozmiarów i pasywności chip daje nieco więcej możliwości aniżeli sama identyfikacja. W sprzedaży dostępne mamy również chipy z funkcją pomiaru temperatury.
Najszersze spektrum możliwości daje jednak dedykowany hodowcom bydła system Stado.pl SAiND, który oferuje pełną autonomię w dokonywaniu pomiarów istotnych parametrów życiowych i dobrostanowych takich jak:
- identyfikacja zwierzęcia
- pomiar temperatury ciała zwierzęcia
Ponadto dokonywane są również pomiary następujących parametrów:
- temperatura bezpośredniego otoczenia zwierzęcia
- temperatura w obiekcie lub poza nim
- wilgotność w obiekcie lub poza nim
- aktywność dobowa zwierzęcia (wykrywanie rui)
Pomiar dokonuje się całkowicie automatycznie za pomocą specjalnych transponderów, a następnie przekazywany jest z częstotliwością minimum dwa razy na dobę do hodowcy, który ma wgląd do pełnych informacji poprzez aplikację Stado.pl.
Ile kosztuje transponder i jak wygląda procedura, jeśli hodowca zdecyduje się na nowoczesny system?
Koszt transpondera jest uzależniony od ilości sztuk zakupionych przez hodowcę.
- Hodowca udaje się do agencji i informuje, że chce zaczipować jakąś liczbę zwierząt. Agencja nadaje im konkretne numery. My dostajemy zgłoszenie, na podstawie którego indywidualnie kodujemy chipy i wysyłamy do klientów. Zgodnie z wymogami ARiMR koszty wysyłki są po naszej stronie. Cena jest uzależniona od przedziałów zamówień w cenniku. Zwykły chip przy jednej sztuce to 24,90 zł brutto. Powyżej 40 sztuk kosztuje już 11,90 zł brutto. Natomiast chipy z pomiarem temperatury przy jednej sztuce - 50 zł brutto, powyżej 40 sztuk - 36,90 zł brutto - wyjaśnia Sebastian Przeniosło.
Postanowienie związane z czipowaniem zwierząt wyszło 6 stycznia 2023, czyli ponad rok temu.
- Ustawa nadaje wręcz obowiązek czipowania niektórych gatunków zwierząt, takich jak konie czy wielbłądowate. Brak chipów mocno utrudnia obrót tymi zwierzętami oraz tworzenie ich paszportów. Pojawiliśmy się na liście agencji i jesteśmy jedyną w firmą, które dystrybuuje mikroczipy. Jako przyszły dostawca musieliśmy spełnić szereg rygorystycznych wymogów, co ostatecznie ma swój szczęśliwy finał. Jednym z warunków dopuszczenia jest konieczność zagwarantowania ciągłości dostaw. Nie ma tu miejsca na tłumaczenia, że nie mamy aktualnie transponderów i trzeba czekać - mówi Sebastian Przeniosło.
Czy transpondery zastąpią kolczyki?
- Od 1 lutego 2024 r. posiadacze bydła, owiec, kóz, jeleniowatych i wielbłądowatych oraz związki hodowców koniowatych mogą zamawiać wszczepiane transpondery. W przypadku chęci oznakowania przez posiadacza zwierząt z gatunku bydło, owce i kozy wszczepianym transponderem, jedynym możliwym sposobem jest oznakowanie zwykłym kolczykiem jako pierwszym środkiem identyfikacji, a transponder może zostać wszczepiony jako drugi. Jedynie zwierzęta z gatunku jeleniowate i wielbłądowate mogą być znakowane przez posiadaczy tylko wszczepianym transponderem - wyjaśnia Agencja.
Zdjęcie czipa
Aplikator