Sztywne terminy wysiewu nawozów oburzają rolników
- Wyznacznikiem rozpoczęcia zabiegów powinna być pogoda, a nie data - tłumaczą rolnicy. Zbyt długie czekanie z podaniem azotu może przyczynić się do obniżki plonów. Czy ten argument wpłynie na decyzję ministerstwa rolnictwa?
W imieniu rolników w sprawie terminów nawożenia azotem mineralnym do resortu rolnictwa zwrócił się w lutym zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych. We wniosku zauważono, że w niektórych regionach Polski zima miała łagodny przebieg, nie było okrywy śnieżnej oraz długotrwałych i silnych mrozów. Już w połowie lutego zaistniały dogodne warunki na intensyfikację wiosennych prac polowych (temp. przekraczała w ciągu dnia nawet 10ºC). Rośliny ozime wznowiły wegetację, dlatego idealnym rozwiązaniem było już wtedy podanie składników pokarmowych. Uniemożliwiały to jednak nałożone terminy, zgodnie z którymi azot mineralny można podać dopiero po 1 marca. Aby nie narazić się na kary rolnicy czekali z nawożeniem mimo iż wiedzieli, że mogą w ten sposób stracić na plonie.
Czytaj także: Co o sytuacji na polach w związku z wyznaczeniem sztywnych terminów nawożenia mówią rolnicy i eksperci?
Rolnicy nie rozumieją, dlaczego mają stosować się do sztywnych ram czasowych, skoro w wielu sytuacjach nie było żadnych przeciwskazań agrotechnicznych do przeprowadzenia zabiegu nawożenia (pola nie są zalane, zamarznięte i nie ma okrywy śnieżnej).
Izby rolnicze zawnioskowały o zmianę przepisów dotyczących terminów stosowania mineralnych nawozów azotowych i wprowadzenie odstępstwa, jeśli w danym roku wystąpi taka, jak w tym roku, sytuacja pogodowa.
Co na to resort rolnictwa?
Ministerstwo podało, że narzucenie sztywnych terminów nawożenia (również nawozami naturalnymi, a więc obornikiem, gnojówką czy gnojowicą) wynika z zaleceń Unii Europejskiej, a dokładnie wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Komisja Europejska uznała, że dotychczas stosowany w Polsce zakaz stosowania nawozów niezależnie od warunków klimatycznych i stanu gleby od początku grudnia do końca lutego nie jest zgodny z obowiązującym w UE prawem.
- Jej zdaniem uwzględniając warunki klimatyczne panujące w Polsce należało zakazać rolnikom użycia nawozów w okresie, gdy rośliny nie znajdują się w fazie wzrostu i nie wchłaniają azotu. Komisja Europejska, kierując się wynikami prac naukowo – badawczych wskazała, że okres wegetacji roślin w Polsce trwa od 180 do 220 dni, rozpoczynając się pod koniec marca lub na początku kwietnia i kończąc pod koniec października lub na początku listopada - informuje resort rolnictwa.
Dlatego w naszym kraju w połowie ubiegłego roku wydano nowe wytyczne dotyczące stosowania nawozów (program azotanowy). Zgodnie z nimi na gruntach ornych nawozy naturalne stosuje się w terminie od 1 marca do 20 października dla nawozów naturalnych płynnych (dla niektórych gmin do 15 lub 25 października) oraz od 1 marca do 31 października - dla nawozów naturalnych stałych. Na trwałych użytkach zielonych nawozy inne niż nawozy naturalne stałe stosuje się w terminie od 1 marca do 31 października, a nawozy naturalne stałe w terminie od 1 marca do 30 listopada. Związane jest to, jak podaje ministerstwo rolnictwa, z długością okresu wegetacyjnego roślin panującą w danym obszarze.
Mogłoby się wydawać, że wprowadzenie jakichkolwiek odstępstw będzie niemożliwe. Ministerstwo rolnictwa podało jednak, że zwróciło się do Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej z prośbą o przeprowadzenie analiz w zakresie możliwości zmiany wiosennych terminów stosowania nawozów, odpowiednio do warunków panujących w danym regionie.
Rolnicy mają nadzieję, że wygra zdrowy rozsądek, a nie bezduszne urzędnicze przepisy i terminy nawożenia będą podyktowane odpowiednimi warunkami pogodowymi.