To nowa era oprysków? Te urządzenia mogą być alternatywą dla maszyn rolniczych

Czy drony rolnicze to przyszłość? Dziś tak postawione pytanie wydaje się być już retoryczne - zaawansowane technologie rolnictwa 4.0 coraz śmielej wkraczają bowiem nie tylko na polskie pola, ale także „nad” polskie pola.
Drony rolnicze. Debata „Wieści Rolniczych”
O tym, jak ogromny potencjał drzemie w dronach – choćby w zakresie oszczędności czy precyzji prac – rozmawialiśmy szeroko podczas debaty, którą zorganizowaliśmy na stoisku „Wieści Rolniczych” na tegorocznej edycji Agro Show w Bednarach.
Do rozmowy zaprosiliśmy przedstawicieli firm z branży, czyli praktyków, którzy o wdrażaniu tych technologii wiedzą w końcu najwięcej. Naszymi prelegentami byli: Sławomir Wojnowski z Vector AGR, Wojciech Kwiecień z Complex Dron i Andrzej Dziedzic z Farm Drone.
ZOBACZ WIDEO:
Drony rolnicze. Przyszłość, która dzieje się już dziś
- Zastosowanie dronów jest bardzo szerokie, co widać po całym rozwoju tej tzw. „małej awioniki. Stąd naturalnym było to, że drony pojawią się też w rolnictwie. Dziś, myślę, jest to bardzo duże wsparcie i tak naprawdę kierunek w przyszłości rozwoju rolnictwa – mówił wprost Sławomir Wojnowski z Vector AGR.
Wojciech Kwiecień z Complex Dron podkreślał ponadto, że wszystko de facto dzieje się już tu i teraz. - To już działa. Już latamy, pomagamy rolnikom robić opryski czy rozsiewy, gdy np. warunki są niekorzystne, by wjechać ciężkim sprzętem - komentował Wojciech Kwiecień.
Co warte podkreślenia – spektrum zastosowań dronów jest naprawdę szerokie, pozwalają one m.in. na precyzyjne opryski, siew, tworzenie map aplikacyjnych. To kluczowe dla każdego, kto myśli szeroko o rolnictwie precyzyjnym.
- Drony to zdecydowana przyszłość rolnictwa, która pozwoli zastąpić konwencjonalne metody. Im szybciej rolnicy zaczną to stosować, tym lepiej - mówił ponadto wprost Andrzej Dziedzic z Farm Drone.
Drony rolnicze. Regulacje, które hamują rozwój
Mimo technologicznej gotowości, Polska jednak – niestety - wciąż znajduje się na bardzo wczesnym etapie wdrażania bezzałogowych statków powietrznych w rolnictwie.
Dlaczego tak się dzieje? Nasi paneliści zgodnie przyznali, że główną barierą w masowym wdrażaniu dronów rolniczych w Polsce są niejasne i restrykcyjne przepisy, zwłaszcza dotyczące stosowania środków ochrony roślin.
– Chodzi m.in. o kwestie nieuregulowanych etykiet do środków ochrony roślin, które są nieprzystosowane, niezalegalizowane do agrolotnictwa – komentował wprost Wojciech Kwiecień.
Tymczasem jak dodawał, drony są całkiem innym typem agrolotnictwa, niż to, które mamy w ogólne świadomości.
- To agrolotnictwo jest na poziomie trzech metrów wysokości i inne jest w ogóle dawkowanie tej cieczy. Cała ciecz jest wdmuchiwana w łan, więc regulacja w środkach ochrony roślin by dużo pomogła w rolnictwie – podkreślał.
Co niepokojące, to fakt, że problemy regulacyjne są w Polsce dziś bardziej restrykcyjne niż w innych krajach – także unijnych.
- Dużo bardziej luźne regulacje występują w krajach sąsiednich np. w Niemczech, Słowacji czy Czechach - zauważał Andrzej Dziedzic, podkreślając, że polskie firmy są przez to poniekąd "stopowane".
Sławomir Wojnowski zaznaczał tymczasem, że liberalizacja przepisów może oznaczać realne zmiany dla polskich gospodarstw.
- Jeżeli uda się sprawić, by dostępność czy przepisy w zakresie środków, z których drony mogą korzystać, uległa liberalizacji, to myślę, że stoimy naprawdę w przededniu, może nie rewolucji bo to za duże słowo, ale naprawdę potężnej zmiany w sposobie pracy na gospodarstwie – komentował wprost ekspert z Vector AGR.
A Andrzej Dziedzic dodawał bez ogródek, że obecne ustawodawstwo jest po prostu dużym hamulcem rozwoju „dronowych” technologii w naszym kraju.
- Bardzo mocno liczymy, że to się niedługo, i to bardzo niedługo, zmieni – mówił wprost przedstawiciel Farm Drone.
Oszczędności dzięki dronom rolniczym
Podczas dyskusji nie brakowało oczywiście także konkretnych przykładów – obrazujących choćby konkretne oszczędności dla rolników.
Redukcja zużycia wody, brak ugniatania gleby, możliwość pracy w trudnych warunkach i generalnie dotarcia tam, gdzie konwencjonalna maszyna może mieć problem - to główne z zalet.
Kluczowe są jednak oszczędności finansowe. Dzięki precyzyjnemu mapowaniu i zmiennemu dawkowaniu, możliwe jest m.in. znaczące ograniczenie zużycia środków ochrony roślin.
- Szukanie chwastów, detekcja, mapowanie pól… Niesamowita jest jednak oszczędność na środkach ochrony roślin – sięgająca, tak standardowo, mniej więcej około 30-35 proc. – wyliczał wprost Andrzej Dziedzic podczas naszej debaty.
Jak przy tym dodawali prelegenci, teza ta możliwa jest do sprawdzenia choćby podczas testów porównawczych. Skąd więc tak duże różnice?
- Przy oprysku z drona (...) można dużo więcej zaoszczędzić w związku z tym, że zmniejszamy dawkę środka ochrony roślin. To jest ta oszczędność i w tym kierunku powinniśmy pójść - bo to jest tak naprawdę ekologia i ten cały „Zielony Ład" – argumentował wprost Wojciech Kwiecień.
To nie wszystko, nasi prelegenci zwracali też uwagę na aspekt ekologiczny.
- Korzystając z drona, obniżamy ślad węglowy, co staje się dosyć istotne dla większych producentów żywności - zauważał m.in. Sławomir Wojnowski.
Dron rolniczy w każdym gospodarstwie?
Nasi eksperci byli zgodni, że drony są uniwersalnym narzędziem, które sprawdzi się w każdym gospodarstwie – niezależnie od jego wielkości. Co zaskakujące, inwestycja w tę technologię może zwrócić się zaskakująco szybko.
- Według mnie dron na gospodarstwie 150-hektarowym jest w stanie zwrócić się po roku. Żaden sprzęt rolniczy, żaden opryskiwacz, żaden rozsiewacz nie jest w stanie przynieść zwrotu sprzętu w rok – ocenił wprost Wojciech Kwiecień.
Tymczasem jeden nowoczesny dron jest w stanie obsłużyć areał nawet 250-300 hektarów.
- Nawet przy zmiennym płodozmianie i zmiennej ilości upraw: czy to jest kukurydza, czy to jest rzepak, czy to jest pszenica - około 250-300 hektarów jeden dron jest stanie obsłużyć - mówił Andrzej Dziedzic.
Koszt zakupu „bezzałogowców”? Standardowy zestaw do oprysku i do mapowania pola może być dziś wydatkiem rzędu ok. 100 tysięcy złotych. Większe, całe zestawy do tego typu usług mogą sięgać już jednak nawet 300-400 tysięcy. Ceny wciąż niemałe – jednak trzeba dodać, że drony mają przewagę nad konwencjonalnymi maszynami, gdy spojrzymy na eksploatację - nie trzeba w nich wymieniać żadnych olejów, filtrów, części zamienne są relatywnie tanie.
Drony rolnicze i obawy rolników
Co z kolei z obawami niektórych rolników? Np. w kontekście bezpieczeństwa?
- Te drony są kierowane przez GPS, są to drony zadaniowe, do których jest wprowadzana mapa i w taki sposób są kontrolowane – uspokaja Wojciech Kwiecień.
– Dron nie „ucieknie”, ponieważ lata po wyznaczonej wcześniej mapie – stąd de facto nie ma żadnego zagrożenia dla pola, siedlisk ludzi czy zwierząt. Każdy z nich jest wyposażony też w radar, który powstrzymuje go przed uderzeniem w jakąkolwiek przeszkodę – dodaje ponadto Andrzej Dziedzic.
Przyszłość dronów rolniczych
Patrząc dalej w przyszłość, nasi eksperci przewidują jeszcze większy rozwój – choćby w kierunku autonomiczności.
– Zakładam, że jednym z elementów dalszego rozwoju będzie jeszcze większa autonomiczność tego sprzętu, także to, by na większych gospodarstwach mogło jednocześnie pracować kilka jednostek - prognozował podczas naszej debaty Sławomir Wojnowski.
Warto na koniec zaznaczyć, że wszyscy nasi paneliści wyrazili głębokie przekonanie, że drony – choć dziś wciąż są pewną nowością dla polskich rolników - staną się wkrótce powszechnym narzędziem w naszych gospodarstwach.
- Gdybyśmy nie wierzyli w ten produkt, to pewnie byśmy tutaj nie siedzieli, więc jak najbardziej jesteśmy przekonani, że to jest właściwy kierunek – żartował Sławomir Wojnowski.
- Małą cegiełkę do rozwoju tej branży myślę, że już dołożyliśmy. A chcemy jeszcze większą dołożyć – podkreślał także Andrzej Dziedzic.
Czytaj też:
Kiedy można używać drona do oprysków? Co mówią przepisy?
- Tagi:
- dron rolniczy
- dron