Pokaniewo Złote Jabłko. Podlaskie gospodarstwo Cieślików
Tomasz Cieślik wraz z żoną Moniką gospodaruje na areale około 400 ha i utrzymuje stado 150 krów mlecznych. Jałówki i krowy z Pokaniewa od lat zdobywają nagrody na pokazach, a całe gospodarstwo zostało wyróżnione przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Znane jest również z telewizyjnego hitu i... zamiłowania do marki John Deere.
- Czasem kusi takie myślenie, że wydałem 15 tys. zł na turbinę, a może ona by jeszcze popracowała. Tylko że wymiana elementu w trakcie pracy na polu jest o wiele droższa niż te 15 tys. To: z dwa dni przerwy, konieczność wynajęcia ciągnika zastępczego, a i sam rolnik jest gotowy zapłacić właściwie każdą cenę za element do sprzętu, który musi mieć „na już”
- tłumaczy Tomasz Cieślik, właściciel 3 ciągników marki John Deere wyposażonych m.in. w program Expert Alerts. Dzięki niemu użytkownik otrzymuje informację, że np. za 100 godzin możliwa jest awaria danej części sprzętu. Usterki prognozowane są na podstawie populacji setek tysięcy monitorowanych maszyn, które posiadają system JD Link.
- Działanie Expert Alerts przypomina trochę zachowanie doświadczonego kombajnisty w Bizonie, który słyszał, że piszczy łożysko, ale wiedział, że przy takim pisku jeszcze spokojnie zdąży dokończyć pracę, a element wymieni rano. System podobnie - na podstawie prześledzonych milionów przypadków przewiduje, ile wytrzyma maszyna - opowiada rolnik.
W Pokaniewie Złote Jabłko nowinki technologiczne są bardzo mile widziane. I chociaż czasem pole Cieślików przemierza jeszcze bezkabinowy Ursus C-360 (pozostawiony z sentymentu przez dziadka pana Tomasza), to gospodarze z zainteresowaniem śledzą i testują najnowsze modele maszyn oraz systemy.
Podlaskie gospodarstwo Cieślików. Trzon stanowią John Deere'y
Kiedy w 2008 r. pan Tomasz zadecydował o powiększeniu stada, potrzebował sprzętu, który sprosta nowym wymaganiom.
- W 2010 r. kupiliśmy drugiego Johna Deere’a, model 6930. Pierwszy - 5820 - jest z nami do dzisiaj (ma za sobą przepracowanych ok. 18 000 godzin) Kolejnym zakupem był 6130 R z turem. Z czasem przejął pałeczkę po 5820. W ciągu 3 lat zrobił 5 500 motogodzin - wylicza Tomasz Cieślik.
Model 6130 R to ciągnik średniej mocy, ale zwrotny, lekki i silny, więc sprawdza się w pracy z turem. Ma kilka ważnych udogodnień, takich jak ergonomiczna kabina z drzwiami panoramicznymi czy w pełni zautomatyzowana przekładnia Auto Powr. Przekładnię reguluje się bezstopniowo, a kiedy zostanie osiągnięta maksymalna prędkość jazdy, obroty silnika spadają do najniższego poziomu, jaki pozwala tę prędkość utrzymać. Dzięki temu zmniejszają się zużycie paliwa i poziom hałasu.
- Nigdy wcześniej nie jeździłem na żadnym ciągniku z automatyczną skrzynią, więc byłem na początku trochę sceptyczny. Ale moim zdaniem sprawdza się rewelacyjnie. Tym bardziej, że przy hodowli krów ciągnik z turem praktycznie chodzi na okrągło - mówi rolnik.
Dzisiaj park maszynowy w Pokaniewie Złote Jabłko to przede wszystkim te trzy ciągniki John Deere’a - 6930, 5820 i 6130R z ładowaczem czołowym. Po standardowym researchu, państwo Cieślikowie postanowili powiększyć rodzinę John Deere’a o czwarty ciągnik. Zamówili model 7R 330, także z Auto Powr i z pełnym dodatkowym wyposażeniem. Jakie zadania na niego czekają?
- Same najcięższe roboty. Posłuży przy systemie bezorkowym, który wprowadzamy, do transportu zielonki czy obornika, do koszenia. Nasz 6930 już kiepsko radzi sobie na przykład z wysoką, ciężką trawą, bo prędkość spada mu do 6-7 km/h, a to trochę za mało - komentuje Cieślik.
7R będzie pierwszym poważnym krokiem w stronę rolnictwa precyzyjnego w gospodarstwie Cieślików. Można powiedzieć, że pan Tomasz idealnie wyczuł moment, ponieważ od stycznia 2022 r. woj. podlaskie ma jeszcze prostszy dostęp do nowoczesnych technologii. Firma Fricke - autoryzowany dealer John Deere’a - w efekcie wdrożenia strategii Dealer Jutra 3.0 poszerzył niedawno obszar swojej odpowiedzialności na całe woj. warmińsko-mazurskie i właśnie podlaskie.
Podlaskie gospodarstwo Cieślików. Najważniejsze: obrać azymut
Pokaniewo Złote Jabłko znalazło się w punkcie przesilenia. Stoi w pół drogi między małymi gospodarstwami a dużymi, których struktura przypomina już bardziej korporację.
- W gospodarstwach posiadających 400-600 krów, gospodarz jest już prezesem. Zatrudnia zootechnika, weterynarza, agronoma, ludzi od dojenia, od obrządków, od pola. My jeszcze nie działamy na taką skalę, więc nie będziemy w stanie zatrudnić tylu specjalistów. Każda sprawa póki co przechodzi przeze mnie, wszystkiego muszę dopilnować osobiście - tłumaczy Tomasz Cieślik.
- A jednocześnie jesteśmy już na tyle rozwinięci, że pociąganie w pojedynkę za wszystkie sznurki staje się powoli zbyt czasochłonne. Stajemy więc przed pytaniem: rozwijamy się czy zaczynamy delikatnie zwalniać? - zastanawia się jego żona Monika.
Państwo Cieślikowie, którzy oprócz własnych terenów, część ziem dzierżawią, nastawiają się jednak na wzrost. Aby dotrzymać kroku dynamicznemu rozwojowi, czujnie obserwują agro rynek i stawiają na wydają, nowoczesną technologię. Nic nie zastąpi praktycznego doświadczenia rolnika, ale niektóre narzędzia są dla niego nieocenionym wsparciem w rozsądnej optymalizacji funkcjonowania całego gospodarstwa.
ZOBACZ TAKŻE: Rodzina daje radę z uprawą 300 ha i hodowlą 400 sztuk bydła [VIDEO]
- Tagi:
- sylwetka
- bydło mleczne
- John Deere