Mikrobiogazownie rolnicze - będzie ich w Polsce przybywać
Własne prąd i ciepło oraz pełnowartościowy nawóz. Te korzyści wynikające z posiadania biogazowni rolniczych przekonują coraz większą liczbę rolników do inwestowania w instalacje OZE. I nie dotyczy to tylko największych przedsiębiorstw rolnych. Mikrobiogazownie stawiają nawet ci hodowcy, którzy posiadają około 100 sztuk bydła mlecznego.
Wzrastające ceny prądu zmuszają rolników do zmiany myślenia na temat pozyskiwania energii elektrycznej. Coraz chętniej spoglądają w kierunku odnawialnych źródeł energii, w tym także biogazowni. Dotychczas rynek biogazu rolniczego był skupiony wokół dużych podmiotów. Inwestowano w instalacje o naprawdę dużej mocy, na które trzeba było wydać spore środki, rzędu kilku a nawet kilkunastu milionów złotych. Obecnie w naszym kraju funkcjonują 134 biogazownie o mocy powyżej 50 kWe.
Wiejski krajobraz coraz częściej będą zapełniać także obiekty mniejsze, dostępne dla szerszego grona rolników. W kierunku mikroinstalacji biogazu rolniczego (do 50 kWe) spoglądają z zainteresowaniem hodowcy bydła i trzody chlewnej, którzy nie tylko zyskują na produkcji własnego prądu i ciepła, ale także pofermentu - cennego nawozu. Kto powinien wziąć pod uwagę inwestycję w taki obiekt?
Zobacz także: 490 ha, 100 krów, sady i biogazownia za 11 milionów [VIDEO]
Biogazownie rolnicze na gnojowicę i obornik
Jak wynika z danych Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, do końca 2021 roku w Polsce funkcjonowały 32 mikrobiogazownie rolnicze. Inwestorami są przede wszystkim producenci mleka, hodowcy bydła opasowego oraz trzody chlewnej. Do zasilania instalacji wykorzystują głównie odpady rolnicze - gnojowicę i obornik. Na mikrobiogazownię rolniczą decydują się nawet gospodarstwa o obsadzie minimalnej około 100 sztuk krów mlecznych, bądź - w przypadku hodowli świń - 300 sztuk.
Inwestycja w biogazownię zwróci się nawet w ciągu 5 lat
W sierpniu ubiegłego roku mikrobiogazownię uruchomił Wojciech Dąbrowski z Żuromina w woj. mazowieckim.
- Do realizacji tej inwestycji przekonały mnie galopujące ceny prądu i nawożenie ziemi. Przefermentowana gnojowica to idealny nawóz, bo w 100 procentach przyswajalny przez rośliny. Oczywiście ostateczny rezultat działania pofermentu poznam po żniwach. Wtedy okaże się, jak on wpłynął na plony. Ale już widzę, że to zboże jest inne niż w poprzednich latach - tłumaczy Wojciech Dąbrowski.
Pan Wojciech wspólnie z synem prowadzą tuczarnię o wielkości 8 tys. sztuk. Część wytworzonego w mikrobiogazowni prądu wykorzystują na obsługę chlewni, a resztę sprzedają do sieci.
- Dodatkowa rzecz to ogrzewanie chlewni. Nie mieszkam przy fermie, dlatego w moim przypadku nie było uzasadnione ekonomicznie podłączenie domu. W innym wypadku podłączyłbym do sieci także budynek mieszkalny - przekonuje Wojciech Dąbrowski.
Jego zdaniem mikroinstalacje biogazu rolniczego będą coraz częstszym widokiem na wsiach.
- Rolnicy, którzy będą przyszłościowo myśleć o swoich biznesach, na pewno będą iść w tym kierunku - mówi pan Wojciech.
Jeszcze w ubiegłym roku zakładał, że inwestycja zwróci się w ciągu 7 lat. Teraz uważa, że ten okres może się skrócić nawet do 5 lat.
Po poferment z biogazu ustawiają się kolejki
Kolejna korzyść, którą wymienia Wojciech Dąbrowski, to pozbycie się problemu związanego z wywozem gnojowicy na pola. Stosując poferment, unika kosztów i ograniczeń związanych z przestrzeganiem obowiązującej dyrektywy azotanowej. Zgodnie bowiem z nią, rolnicy mogą stosować na polach nawóz naturalny tylko w określonych ramach czasowych. Ograniczenie to nie dotyczy pofermentu. Może on być aplikowany na grunty rolne przez większą część roku, czyli w okresie, gdy gleba nie jest zamarznięta do głębokości 30 cm i pokryta okrywą śnieżną lub zalana. - Po poferment ustawiają się do mnie kolejki zainteresowanych - mówi pan Wojciech. Rozwiewa obawy dotyczące przykrych zapachów.
- Mogę uspokoić, że biogazownia nie śmierdzi. Czasem unosi się wokół niej zapach kiszonych ogórków, ale nie jest w żaden sposób uciążliwy - mówi rolnik Wojciech Dąbrowski.
Na przedsięwzięcia można zdobyć dofinansowanie w programie Agroenergia w NFOŚIGW
Ciepło pozyskane z biogazowni wykorzystuje do ogrzewania domu i wody do mycia robotów udojowych
W mikroinstalację biogazu zainwestował także Ryszard Tomaszewski z Bombalic w woj. mazowieckim, który wspólnie z dwoma synami gospodaruje na 288 hektarach. Rolnicy ci specjalizują się w produkcji mleka. W tej chwili posiadają 300 krów dojnych. Z biogazu korzystają od 2,5 roku.
- Jestem bardzo zadowolony. Lubię nowości. Najpierw zamontowałem w oborze roboty udojowe, potem przyszedł czas na biogazownie. Przy aktualnych cenach prądu to był strzał w dziesiątkę - opowiada Ryszard Tomaszewski.
Pozyskane w instalacji ciepło wykorzystuje do ogrzewania domu oraz wody do mycia 5 robotów udojowych. Poferment aplikuje zarówno na polach uprawnych, jak i łąkach.
Czytaj także: Gdzie po dofinansowanie na OZE dla rolnika?
Na biogazownię rolniczą nie jest wymagane pozwolenie na budowę
Rolnik z Bombalic przekonuje, że cały proces inwestycji od momentu podjęcia decyzji do rozruchu trwał bardzo krótko, a to za sprawą chociażby braku konieczności ubiegania się o pozwolenie na budowę. Nie jest potrzebny także projekt budowlany. Wymagane jest jedynie tzw. zgłoszenie zamiaru budowy w starostwie powiatowym. Poza tym w stosunku do instalacji do 50 kWe nie są wymagane analizy i raporty oddziaływania na środowisko. A jakie formalności należy dopełnić w przypadku prawa energetycznego?
- Mikrobiogazownie przyłączane są do sieci elektroenergetycznej podobnie jak przydomowa fotowoltaika, czyli na zgłoszenie, o ile moc przyłączeniowa gospodarstwa jest równa lub większa niż moc mikrobiogazowni, a to najczęściej występujący przypadek. Wówczas lokalny operator sieci ma obowiązek przyłączyć takie źródło OZE. Ponadto, mikrobiogazownia rolnicza może skorzystać przy sprzedaży nadwyżek energetycznych z tzw. Taryfy FIT, co jest o wiele korzystniejsze niż status prosumenta - radzi jeden z ekspertów w branży biogazu rolniczego.
Czytaj także: Mój Prąd 4.0 – rozliczanie w net-bilingu. Na czym to polega?
Na mikroinstalację biogazu zdobył dofinansowanie
Ryszard Tomaszewski przyznaje, że mikrobiogazownia, którą posiada w swoim gospodarstwie, kosztowała ponad milion złotych. Liczy, że inwestycja zwróci się w ciągu 6 lat. Dodaje, że udało mu się zdobyć na nią dofinansowanie w wysokości 40% w postaci dotacji.
Rolnik skorzystał z programu Agroenergia dostępnego w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Program uruchomiony został 20 lipca 2021 roku i potrwa do 30 września tego roku lub wyczerpania pieniędzy. Można w nim ubiegać się o bezzwrotne dotacje (do 50% kosztów kwalifikowanych) i pożyczkę (dofinansowanie nawet do 100% kosztów kwalifikowanych).
Mikobiogazownia rolnicza - przykład gospodarki obiegu zamkniętego
Gospodarstwo rolne, na terenie którego funkcjonuje mikrobiogazownia rolnicza to idealny przykład gospodarki obiegu zamkniętego - wytwarzanie energii i ciepła na potrzeby gospodarstwa przy wykorzystaniu odpadów w nim powstających jest dobrym rozwiązaniem dla hodowców bydła i trzody chlewnej. Dodatkową korzyścią jest możliwość wykorzystania powstającej masy pofermentacyjnej, która pozwala znacznie zredukować nakłady na nawożenie mineralne, przyczynia się do polepszenia jakości gleby, co z kolei przekłada się na wyższe plony.
Zobaczcie także: