Ładowacz czołowy vs ładowarka
W Polsce coraz popularniejsze stają się bele czy duże kostki. W ślad za nimi podąża sprzęt do załadunku takich towarów. Dziś rolnicy coraz bardziej stawiają na wygodę i większość prac ręcznych zastępują maszynami. Wielu z nich zastanawia się, czy korzystniejszy jest zakup ciągnika z ładowaczem czołowym czy ładowarki. Postaramy się przedstawić mocne i słabsze strony obu rozwiązań.
Ciągniki oferowane współcześnie, znacznie ułatwiają pracę z ładowaczem czołowym. - Czasy, kiedy ciągnikiem z turem bardzo ciężko się kierowało, minęły bezpowrotnie - stwierdza rolnik z gminy Jutrosin. Niektórzy posiadacze starszych ciągników typu C-330 czy C-360 założyli na własną rękę wspomaganie układu kierowniczego. Dziś nowe ciągniki oferowane są ze wspomaganiem praktycznie w standardzie, co znacznie ułatwia sterowanie, nawet z ciężkim ładunkiem na ładowaczu czołowym. Do naszego porównania wzięliśmy ciągnik marki Kubota M6040. W opinii wielu użytkowników, ciągniki tej marki są wręcz stworzone do pracy z ładowaczem czołowym. Wyposażone są w elektrohydrauliczny rewers, który umożliwia zmianę kierunku jazdy bez konieczności wciskania pedału sprzęgła. Jest to funkcja bardzo wygodna, a zarazem trwalsza od tradycyjnego sprzęgła.
Projektanci ciągników marki Kubota zadbali także o to, aby ich maszyny miały jak najbardziej zwartą budowę. Ta cecha, a także specjalnie wyprofilowana przednia szyba, pozwalają na manewrowanie ciągnikiem nawet w nieco ciaśniejszych pomieszczeniach. Wielu twierdzi, że ciągnik gorzej sprawdza się z ładowaczem czołowym niż typowa ładowarka, ze względu na duży promień skrętu. Także o ten aspekt zadbali projektanci Kuboty, wyposażając swoje traktory w koła o świetnym kącie skrętu, co gwarantuje dużą zwrotność. Oczywiście ciągnik ma swoje zalety, ale nawet najbardziej zwrotny ciągnik nigdy nie dorówna w tej kwestii ładowarce.
Do naszego porównania wzięliśmy dwie ładowarki - przegubowego Weidemanna 1370 CX50 i teleskopowe Manitou MLT 735 100. Najpierw kilka słów o mniejszej ładowarce. Jest to typowy „hoftrac”, a jej przeznaczeniem jest praca w wąskich i niskich pomieszczeniach. Weidemann dysponuje mocą 49 KM, uzyskaną z silnika o pojemności 2.200 cm3, co jest gwarantem dużej oszczędności. Jednak najważniejszą cechę stanowi bardzo duża zwrotność. Promień skrętu wynosi zaledwie 133 cm, w połączeniu ze świetnym polem widzenia przez operatora praktycznie w każdym kierunku, gwarantuje przyjemną i wydajną pracę. Napęd małej ładowarki jest hydrostatyczny, posiada dwa zakresy prędkości, które umożliwiają płynne ruszanie oraz przyspieszanie.
Zmiana kierunków jazdy odbywa się elektrohydraulicznie, za pomocą przełącznika na joysticku. Porównując ciągnik z ładowaczem czołowym i małą ładowarkę, ujawnia się kolejną zaletą ciągnika. Jest dużo stabilniejszy przy wysokim składowaniu i transporcie ciężkich bel siana czy sianokiszonki. Nie ma tu tak dużego ryzyka wywrotki podczas skrętu jak w przypadku ładowarki przegubowej. Ciągnikiem podczas pracy na skręconych kołach nie zauważamy tak dużego spadku udźwigu, jak w przypadku ładowarki. W ładowarce przegubowej przy maksymalnym skręcie, udźwig może spaść nawet o pół tony, a to wartość dość pokaźna. Niezaprzeczalną zaletą ładowarki przegubowej jest jej promień skrętu. Pod tym względem ciągnik z ładowaczem jest bez szans. Ciągnik Kuboty ma promień skrętu 3,8 metra, co ze 133 cm Weidemanna nie ma się co równać. Ładowarka przegubowa idealnie sprawdzi się w gospodarstwach, które dysponują starszymi budynkami, posiadających sporo wąskich korytarzy, słupów czy podpór. Przegub zapewnia swobodne manewrowanie pomiędzy każdą przeszkodą.
Praca ciągnikiem z ładowaczem czołowym w takich warunkach często bywa utrudniona bądź nawet niemożliwa. W pomieszczeniach nowych, gdzie przestrzenie są duże, lepiej sprawdzi się ciągnik z ładowaczem czołowym. Wtedy różnica zwrotności pomiędzy obiema maszynami zaciera się, a w niektórych sytuacjach, na przykład podczas przeładunku materiałów sypkich czy objętościowych, ciągnik pokazuje swoją wyższość, między innymi za sprawą lepszego udźwigu. Bezsprzeczną zaletą ładowarek jest jej uniwersalne zastosowanie poprzez opcjonalne akcesoria. Do Weidemanna można dokupić szczotkę do zamiatania, kosiarkę do trawy lub równiarkę do piasku. Szczotki aktywnej czy kosiarki do trawy do ładowacza czołowego nie podłączymy, dlatego tu prym wiodą małe ładowarki.
Ciągnik Kuboty może podnieść ładunek o masie 1,5 tony na wysokość ponad 3 metry. Na podobną wysokość podniesie ładunek ładowarka przegubowa, ale jej udźwig to około 1,2 tony. Jak widać każda z maszyn ma swoje plusy i minusy, ale niezaprzeczalną zaletą ciągnika jest to, że po odczepieniu ładowacza można ruszyć w pole z praktycznie każdym sprzętem. Ładowarka przegubowa tego nie oferuje. Często wymienianym argumentem zwolenników ciągników z „turem” jest to, że może on posłużyć jako dociążenie przodu, w pracach polowych np. z ciężkim agregatem uprawowym czy pługiem.
Maszynami, które idealnie wkomponowują się w lukę pomiędzy ciągnikiem z „turem” a małą ładowarką przegubową są to ładowarki teleskopowe. Maszyny te są nieco większe od ładowarek przegubowych, ale mają jednocześnie znacznie lepsze parametry. Do naszego porównania wzięliśmy Manitou MLT 735 100, które może pochwalić się udźwigiem 3,5 tony. Tak ciężki ładunek podnosi na wysokość prawie siedmiu metrów. - Dzięki niej możliwe jest ułożenie np. pryzmy słomy wysokiej na 6 bel - mówi posiadacz Manitou Piotr Szerfenberg z Pyszczynka w gminie Gniezno.
Manitou MLT 735 zostało wyposażone w zaczep do przyczep, dzięki czemu jego zastosowanie nieco się poszerzyło. Mniejsze ładowarki przegubowe mają mniejszy prześwit i mniejsze koła, a co za tym idzie, nie w każdych warunkach sobie dobrze radzą. MLT 735 jest wyposażone w opony 460 R 24 i 44-centymetrowy prześwit. Takie rozwiązania gwarantują, że Manitou poradzi sobie nawet w najbardziej trudnych sytuacjach. - Przeprowadzano testy porównawcze ciągnika z ładowaczem czołowym z naszą ładowarką teleskopową. Taką samą pracę Manitou wykonuje w czasie o połowę krótszym niż ciągnik z „turem”. Pompa hydrauliczna MLT 735 w połączeniu z joystickiem JSM, zapewnia maksymalny przepływ 150 l/min, gwarantując szybkie i precyzyjne ruchy hydrauliczne - mówi Piotr Cugier, handlowiec z PUP Agromix z Rojęczyna, dealera Manitou. - Napęd na 4 koła skrętne i w 4 kierunkach daje świetną zwrotność, potrzebną do poradzenia sobie w każdej sytuacji - dodaje.
Każda z maszyn ma zalety i wady, każda ma mocne i słabe strony. Przed zakupem trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co jest dla nas priorytetem, wtedy wybór może okazać się prostszy niż się wydaje. Jeśli chodzi o ceny, to zakup ładowarki Weidemanna czy Kuboty z ładowaczem czołowym będzie bardzo porównywalny. Trzeba liczyć się z wydatkiem na poziomie 150-160 tys. zł. Droższa w zakupie jest ładowarka teleskopowa Manitou, bo na nią trzeba wydać około 200 tys. zł.