Kujawa o początkach Agro Show: Źle nas potraktowali. Nikt nie wierzył [VIDEO]

- Ta niestabilna sytuacja polityczna - globalna, związana z wojną na Ukrainie, te ostatnie ruchy, które naruszyły naszą granicę, nasze bezpieczeństwo, gdzieś odbijają się na psychice ludzi. Każdy o tym mówi. Jest niepewność, że ktoś nas może zaatakować, zaczyna być większa. A to nie sprzyja temu, żeby inwestować - mówi w rozmowie z "Wieściami Rolniczymi" Wiesław Kujawa, członek Rady Nadzorczej PIGMIUR.
Wiesław Kujawa, członek Rady Nadzorczej Polskiej Izby Gospodarczej Maszyn i Urządzeń Rolniczych oraz prezes zarządu firmy Raitech był jednym z naszych gości w studiu "Wieści Rolniczych" podczas Agro Show.
Mieliśmy okazję z nim porozmawiać nie tylko o tegorocznej edycji eventu w Bednarach, ale i sytuacji na rynku maszyn, wkraczaniu chińskich marek maszyn do Polski, trudnych początkach Agro Show czy potrzebie kształcenia nowych pracowników firm maszynowych.
Nowości ściągnęły zwiedzających na Agro Show
26 edycja, podobnie jak w poprzednich latach, z ogromnym rozmachem, co przede wszystkim przyciągnęło zwiedzających w tym roku?
Myślę, że nowości, których było mnóstwo. Co prawda jesteśmy przed jedną z większych wystaw i producenci zagraniczni przewidują wszelkiego rodzaju nowości na tej wystawie, która odbędzie się w listopadzie, ale polscy producenci przedstawiają wszystkie nowości tutaj. Oczywiście też mnóstwo mamy wystawców, którzy są z zagranicy, przede wszystkim chińskich wystawców, którzy są bardzo zainteresowani polskim rynkiem. No i zobaczymy, co z tych pierwszych kontaktów się narodzi.
Chińskie marki na Agro Show. Zagrażają polskim markom?
Z czym przyjechały do Bednar chińskie firmy?
To są ładowarki, kombajny, maszyny uprawowe, które pierwszy raz widzimy na tych targach. Są to również części, które mogą być w jakiś sposób tutaj dostarczane.
A czy te firmy mogą w jakiś sposób być bardziej konkurencyjne, wypierać nasze rodzime marki?
To wszystko zależy od jakości tych produktów. Są to nowości. Czy one się przyjmą na rynku? To jest kwestia czasu. Znamy oczywiście sytuację w samochodach. Jaka będzie kolej rzeczy w maszynach rolniczych? Trudno powiedzieć. Rolnicy zawsze poszukują produktów tańszych i przynajmniej na rynku taka jest tendencja. Zobaczymy, czy maszyny się obronią. Maszyna rolnicza to nie jest maszyna, którą się sprzedaje i się bezobsługowo cokolwiek robi. To jest zaplecze serwisowe, zaplecze w części zamienne, czyli pełna obsługa, tak żeby rolnik mógł tą maszynę ciągle używać. Nie zawsze potrafi ją sobie sam naprawić, więc potrzebny jest serwis wyspecjalizowany. A my tutaj mamy ten serwis, siły i środki na to, żeby tę maszynę utrzymać w ruchu.
Ilu wystawców odpowiedziało pozytywnie na państwa zaproszenie?
Na nasze zaproszenie w tym roku odpowiedziało 692 wystawców. A powierzchnia wystawiennicza to około 130 hektarów. Mamy mnóstwo zwiedzających. Pogoda nam dopisała, więc jest bardzo dużo gości, rolników, którzy mogą przyjść, zobaczyć, w dobrym nastroju zapoznać się z ofertą firm rolniczych.
Pogoda na Agro Show. Datę wybrano w odniesieniu do faz księżyca
Polska Izba Gospodarcza Maszyn i Urządzeń Rolniczych pięknie wystarała się o taką aurę pod koniec września. Prawie 30 stopniowe upały to fenomen.
To nie jest chyba nasza zasługa. Na pogodę na razie nikt wpływu nie ma. Wiemy, że ktoś próbował za naszą wschodnią granicą rozbijać chmury, ale niewiele chyba z tego wyszło. Myślę, że mamy pewną tajemnicę, która jest związana z tą datą, w której to się powinno odbywać. To związane jest z fazami księżyca i dotychczas przez ostatnie 23 edycje udawało nam się znaleźć ten dobry termin.
Wcześniej ta wystawa przez pierwsze 3 edycje odbywała się w październiku i wtedy niestety mieliśmy duże problemy z pogodą. Mieliśmy deszcze i niestety były bardzo trudne warunki. Stąd było przeniesienie na to wspaniałe lotnisko w Bednarach, gdzie ta impreza się odbywa od iluś już lat. Jest też taki ten bufor, czyli pas startowy, gdzie można suchą nogą przejść, gdyby padało, ale jeszcze nie zdarzyło się podczas tych 23 edycji na tym lotnisku, żebyśmy mieli ciągłe opady deszczu. Mamy tą datę przemyślaną, podpowiedzianą przez kogoś i myślę, że będziemy dalej korzystać z tych informacji.
Jak Pan ocenia tegoroczną edycję w porównaniu do poprzednich lat?
Tegoroczna edycja jest edycją specyficzną dlatego że nastroje w rolnictwie po trudnym roku są zróżnicowane. Wiemy, że były bardzo trudne, opóźnione żniwa, zupełnie inne w stosunku do roku 2024.
A jakie są nastroje w branży maszyn rolniczych?
Jeżeli chodzi o branżę to mamy dwa problemy. Problem opóźnionych żniw, kiedy było dużo deszczu. Niestety, zbiór odbył się później, nasiona zboża utraciły parametry, aczkolwiek plony były troszeczkę lepsze w niektórych regionach. To więc gdzieś się równoważy. Rolnicy oczekiwaliby wyższych cen za zboże, ale niestety rynek światowy czy giełda Matiff, czy giełda w Chicago wyznaczają te ceny. I my niestety tego zmienić nie możemy. Dlatego też rolnicy bardzo dużo zboża składują u siebie. I czekają lepsze ceny, które mogą nastąpić lub nie. Tego nig nie wie jest w stanie przewidzieć.
Drugi aspekt jest taki, że rzeczywiście ta niestabilna sytuacja polityczna - globalna, związana z wojną na Ukrainie, te ostatnie ruchy, które naruszyły naszą granicę, nasze bezpieczeństwo, gdzieś odbijają się na psychice ludzi. Każdy o tym mówi. Jest ta niepewność, że ktoś nas może zaatakować, zaczyna być większa. A to nie sprzyja temu, żeby inwestować, żeby się rozwijać, żeby przekazywać młodemu pokoleniu i powiedzmy, budować sobie jakąś przestrzeń na przyszłość.
To jednak jest odczuwalne takie działanie zachowawcze w inwestowaniu.
Tak, ale pewnie za jakiś czas kurz opadnie. Może ceny pszenicy pójdą do góry. Wtedy rolnicy na pewno z większą chęcią będą chcieli inwestować. Ja też chcę powiedzieć, że nie można nie inwestować w ogóle. Można przeczekać rok, można naprawić jakieś maszyny i użytkować je dalej. Ale w pewnym momencie trzeba zmienić technologie. Nikt sobie chyba nie wyobraża, że będziemy działać na 10 - letnich komputerach czy komórkach, które mają więcej niż 5 lat.
Maszyny rolnicze też się uaktualniają i są o nowym zaawansowaniu technologicznym. Wiadomo, że poprzez ograniczenie kosztów można wypracować jakiś zysk. Ceny na giełdzie niestety żaden polski rolnik nie zmieni. Jeśli jednak wyprodukuje taniej to jest jego sprawa. Jeżeli będzie miał lepszy ciągnik, szybciej zrobi operacje czy wysieje nawóz czy zastosuje ŚOR w odpowiedniej fazie.
Deficyt wśród dobrych serwisantów maszyn rolniczych
To wiąże się także z uświadamianiem, edukacją rolników. Szkoły rolnicze mają narzędzia, by przygotowywać rolników wyspecjalizowanych, ale też przedstawicieli firm, mechaników, którzy zasilają wasze firmy?
Jeżeli chodzi o szkoły rolnicze, to mamy dwa typy szkół rolniczych: te, które są pod podlegają pod Ministerstwo Edukacji Narodowej oraz te, które podlegają pod Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. I one próbują na tym rynku działać. Był bardzo duży kryzys dla szkół rolniczych. Nie był to zawód popularny. Wiele szkół się przebranżowiło na różne inne zawody. Dzisiaj pojawia się promyk nadziei, że ludzie chcą być w rolnictwie. Ci, którzy decydują się na tę pracę, szkolą i uczęszczają do tych szkół.
Oczywiście jest deficyt w serwisie, czyli osób, które potrafią te maszyny, powiedzmy wysoko zaawansowane, naprawić, uruchomić czy nadać możliwość działania w optymalnych warunkach.I z tego tytułu jest potrzeba wielu serwisantów, osób, które potrafią diagnozować usterki zdalnie lub od razu przy maszynie. Ten zawód jest bardzo tutaj popularny obecnie. W tej chwili zaczynają młodzi ludzie widzieć sens w tym, że jest to zawód opłacalny, że oni dysponują potężną wiedzą i potrafią te wielkie, nowoczesne maszyny obsłużyć i zaczynają szkolić się, uczęszczać do szkół rolniczych. Są to oczywiście osoby w zawodach: mechatronik, mechanik maszyn czy diagnosta. To są często osoby, które pochodzą z rolnictwa, pochodzą z gospodarstwa, nie będą podejmowali tego gospodarstwa, tylko pozostają w branży w innej roli.
Początki Agro Show
To jest dobra informacja dla tych wszystkich firm, które z pewnością czekają na młodą krew. Chciałabym jeszcze poruszyć wątek Państwa organizacji, bo w tej chwili mówimy o ogromnym przedsięwzięciu, ale pewnie początki Agro Show były inne.
Jestem członkiem założycielem Polskiej Izby Gospodarczej Maszyn i Urządzeń Rolniczych. Byłem też dwadzieścia lat członkiem zarządu Polskiej Izby Gospodarczej, więc mógłbym o tym mówić godzinami. I te wszystkie plany, które organizowaliśmy od założenia Izby, od wyszukania miejsca, od powstania Agro Show i prowadzenia wszystkich innych działań statutowych Izby, są mi znane od podszewki. Niestety ze względu na wiek, już nie jestem w stanie połączyć swojej funkcji, którą piastuje. Przekazaliśmy tę władzę młodym osobom, które są członkami Izby i kontynuują to dzieło.
Od czego zaczynaliście Państwo pierwszą edycję?
Nie było łatwe to przedsięwzięcie. Nikt nam nie dawał możliwości, że się rozwiniemy, że będziemy organizowali wystawę. A Agro Show powstało przez to, że zostaliśmy źle potraktowani na wystawie rolniczej Polagra. Były wówczas bardzo ciężkie warunki, był śnieg. Wtedy stwierdziliśmy, dlaczego my mamy być w Poznaniu, gdzie rolnicy się nie czują komfortowo. Oni chcą być na polu, oni chcą być u siebie. I przenieśliśmy tę wystawę na pole.
Chcą zobaczyć tą maszynę w akcji.
Tak jest. I nazwa też: Agro Show była tym, by właśnie pokazać maszyny w pracy. Rolnicy sobie porównają, zobaczą jak to jest. Pierwsze lata były poszukiwaniem terenu, było ciężko. Byliśmy organizacją oczywiście firm konkurencyjnych, bo członkami są wszystkie firmy konkurencyjne. Każdy z zagranicy czy z zewnątrz mówił: ci ludzie się pokłócą za chwilę o to, że każdy będzie chciał tutaj dominować, wyrwać dla siebie i załatwić dla swojej firmy. To nie nastąpiło, dlatego że była bardzo mądra polityka. Potrafiliśmy oddzielić sprawy wspólne całej Izby od naszych partykularnych interesów firmowych, gdzie byliśmy zatrudnieni i cały czas pracowaliśmy na tych stanowiskach. Były osoby, które powiedzmy i to był zarząd Izby. Od początku byliśmy neutralni, bezstronni i staraliśmy się reprezentować całą branżę, wszystkich członków. I to był klucz do sukcesu. Inne branże: samochodów ciężarowych czy budowlana, nie mają takich dobrych stosunków między sobą.
Oczywiście u klientów jesteśmy konkurentami, ale zostawiamy to i próbujemy załatwić nasze wspólne interesy. Obecnie mamy badzo dobre kontakty z ministerstwem rolnictwa czy Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. To jest sukces nowego zarządu, za co mu bardzo dziękuję.
Ilu członków liczy PIGMIUR?
Ponad 180 członków. My mamy trzy rodzaje członków. Pierwsza grupa to członkowie standardowi, którzy przychodzą do nas, obserwują, co możemy im dać, co prezentujemy. W kolejnym etapie członostwa jest członek nadzwyczajny, który ma więcej praw i obowiązków. I grupa członków decydujących o ozbie i wyznaczających kierunki, to jest izba członków zwyczajnych, którzy kierują tą izbą.
Czy każda firma związana z branżą maszyn rolniczych może przystąpić do waszej organizacji?
Tak jest. Nasza organizacja jest organizacją apolityczną i otwartą dla wszystkich, którzy z tą branżą mają coś wspólnego.
- Tagi:
- raitech
- maszyny rolnicze
- PIGMIUR