Szkolenie dla rolników w Pobiedziskach
Na spotkanie z rolniczkami i rolnikami przyjechał Jarosław Cieśla, kierownik Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego nr 4, będącego elementem struktury Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu.
„Rolnik śpi, a samo mu rośnie”
Z przebiegu zarówno szkolenia, jak i komentarzy oraz pytań jego uczestników wynika, że dziś rolnicy są nie tylko gospodarzami swoich hektarów i dobytku. Jeśli mieszczuchowi wydaje się nadal, że „rolnik śpi, a samo mu rośnie” albo, że cala praca rolnika sprowadza się do przygotowania gleby, zasiania i zebrania plonów, to bardzo się myli. Od 2007 roku wprowadzane są nowe regulacje, przepisy i systemy kontroli, które czynią z rolników także: znawców i użytkowników aplikacji, archiwistów, autorów dokumentacji, finansistów i strategów.
Ubytek gospodarstw i import młodych osobników
Zauważalną tendencją jest ubytek gospodarstw nastawionych na hodowlę i chów bydła oraz trzody chlewnej. Zmniejsza się liczba gospodarstw w cyklu zamkniętym na korzyść tych, które korzystają z importowanych młodych osobników. W województwach o rozdrobnionych gospodarstwach dopłaty bezpośrednie dotyczyć będą już przy jednej sztuce trzody lub bydła, zniesiony został także limit 50 ha w przypadku młodych rolników.
Modyfikowane kryteria
Dziś podstawową wartością w kategorii dopłaty jest kwota 500 zł. Żeby jednak ją uzyskać trzeba spełnić określone kryteria, a te co pewien czas są modyfikowane. W latach 2007 – 2014 w tzw. Schematach Zielonej Architektury obowiązywały dwa etapy. Od 2015 roku do 2022 roku doszedł etap tzw. zazieleniania, a na najbliższe pięć lat zazielenianie zostaje zamienione przez stosowanie ekoschematów. To temat, który jest prezentowany rolnikom przez pracowników WODR. Niektóre obowiązkowe rozwiązania wejdą w życie już jesienią. Temat powoduje już pewne emocje, ponieważ nakłada na rolników nowe obowiązku, czyli po prostu dokłada im roboty. Ekoschematy są zapowiedzią możliwości uzyskania kolejnych pieniędzy dla rolników, ale są jasną zapowiedzią konieczności reorganizacji gospodarstw, poddania się systemowi rejestracji zwierząt, stosowania aplikacji w przypadku niektórych zabiegów agrotechnicznych.
- Powiększyłam stado krów do 135 sztuk, ale nadal nie mam możliwości zwiększenia areału gospodarstwa ze względu na brak wolnej ziemi w okolicy. Będę szukała możliwości uzyskania dodatkowych dopłat w ramach ekoschematów, chociażby w obszarze zwiększenia dobrostanu zwierząt – mówi Aleksandra Filipiak, rolniczka z Kocanowa, która oprócz chowu bydła prowadzi uprawę truskawek i produkuje wyroby mięsne. –
Już po spotkaniu pani Aleksandra podzieliła się swoimi uwagami:
-Teraz to trzeba się wczytać, przemyśleć ilość sztuk w chowie, obliczyć, czy ta trójpolówka jest, wypełnić wniosek na dopłaty na podstawie tego kompendium wiedzy z dzisiaj. To ogromna reforma. Wychodzi na to, że mamy do czynienia z czymś, co wcale nie jest takie łatwe, jak się wydaje twórcom przepisów. Boję się, żeby nie było z tego więcej bałaganu niż korzyści. Zwłaszcza, że ministerstwo i Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji nie posiada wszystkich niezbędnych narzędzi do wdrożenia zmian, np. aplikacji oraz sprecyzowanych przepisów wykonawczych. Rolnicy obawiają się, że konsekwencje poniosą wyłącznie oni.
Rolniczka przyznała, że po szkoleniu miała spotkanie ze swoją księgową, potem kserowała paszporty na sprzedaż zwierząt i weryfikowała je z kolczykami.
– Ostatnio łapię się na tym, że piszę wnioski, robię przelewy albo męczę się z IRZ-tem. Tak wygląda moja praca. Trzeba jednak przecież zadbać o bydło i trzodę.
Wspomniany przez moją rozmówczynię IRZ, czyli system identyfikacji i rejestracji zwierząt wywołuje już wiele pytań. Ustawodawca przewidział nałożenie nowego obowiązku na właścicieli niektórych nieruchomości, bowiem kto ma domek na wsi, a w gospodarstwie kury, kaczki lub gęsi, będzie musiał dokonać odpowiedniego zgłoszenia niezależnie od liczby utrzymywanych ptaków. ARiMR będzie rejestrować także: bydło, owce, kozy i świnie, a potem wszelkie koniowate, jeleniowate i wielbłądowate oraz zakłady drobiu.
Należy się spodziewać, że sala Urzędu Miasta i Gminy nie pomieści wszystkich chętnych.
Franciszek Szklennik