Kiełbasy i szynki ze świń z własnej hodowli
Początkowo był pan rolnikiem.
Byłem i jestem, bo jeśli ktoś rolnikiem się urodził, to chyba rolnikiem umrze. Odziedziczyłem gospodarstwo 12 - hektarowe. Potem dokupiliśmy małe gospodarstwo po byłym PGR. Zajęliśmy się hodowlą świń na większą skalę. Pod koniec lat 90-tych koniunktura na świnie załamała się. To były czasy pierwszych blokad rolniczych. Trzoda chlewna była bardzo tania. Zakłady mięsne skupowały żywiec za 2,00 - 2,50 za kg. Zaczęliśmy zastanawiać się nad tym, co robić, by więcej zarobić. Podjęliśmy ze szwagrem próbę założenia firmy. Kupiliśmy auto do skupu świń. Do tego zaczęliśmy usługowo ubijać świnie. Wyposażyliśmy się w chłodnię do przewozu półtusz. Dzięki temu, że zaczęliśmy handel półtuszami, troszeczkę więcej zostawało ze sprzedaży tej świni. Później nadarzyła się okazja zakupu masarni od Gminnej Spółdzielni w Pępowie. Wygraliśmy przetarg i zaczęliśmy ubój oraz przerób. Lata 2002 - 2012 były naprawdę dobre dla naszej branży. Po tym okresie było już coraz gorzej w związku z tym, że zaczął kurczyć się dla nas rynek.
Mimo iż przeszedł pan w przetwórstwo, gospodarstwo nadal pozostało?
Tak, najstarszy syn przejął gospodarstwo i w ubiegłym roku wybudował chlewnię na 250 macior. Produkuje prosięta, które później przechodzą na naszą tuczarnię na tysiąc sztuk. Gdy osiągną odpowiedni wiek, ubijane są dalej w naszej ubojni. Jest to ponad 3 tysiące w skali roku.
Oprócz tego kupują państwo żywiec od lokalnych rolników?
To jest stały krąg dobrze nam znanych rolników. Wiele lat temu przy zakładzie powstała grupa producencka „Biskupianie” i w jej ramach działamy.