W Trepkowie znajdują ukojenie
Uciekają tu od wielkomiejskiego zgiełku, bo w Trepkowie u podnóża Gór Świętokrzyskich gwarantowana są: cisza, spokój i ukojenie. Prezydent Duda też tu zawitał.
Gospodarstwo Agroturystyczne Trepkowo w miejscowości Tarczek (gm. Pawłów, pow. starachowicki) ma swoją bogatą tradycję. Bo choć na turystycznej mapie regionu istnieje od 1998 roku, nie byłoby dziś być może tego urokliwego miejsca, gdyby nie bohaterska walka przodków w czasie wojny.
- Ziemia, na której gospodarujemy była przekazywana z pokolenia na pokolenie - mówi Andrzej Trepka, senior rodu wspominając swojego dziadka Franciszka Trepka, który po tym, jak był raniony podczas I wojny światowej, otrzymał 5 ha ziemi.
Rodzice i dziadkowie pana Andrzeja, jak to na wsi bywało, uprawiali pole, hodowli zwierzęta. I pan Andrzej z żoną tak
gospodarzyli przed laty. Dopóki pani Anna nie trafiła na kurs agroturystyczny organizowany w Bodzentynie.
- Bardzo mi się to wtedy spodobało. Wydawało mi się, że ja dużo na ten temat wiem, dużo umiem i mogłabym się czymś takim zajmować. A że lubię ludzi, kontakt z nimi - tak się zaczęło - opowiada pani Anna. - Tu, gdzie dziś są kuchnia i jadalnia, niegdyś stał kurnik bez światła i wody. Pierwsi goście jedli posiłki gotowane na tzw. kozie. Jako pierwsze przyjechały do nas panie z Polskiej Akademii Nauk, które wybrały nasze gospodarstwo z folderów przygotowanych przez Stowarzyszenie Latających Czarownic. Jedna z pań znała się z Wandą Pomianowską (filolog polski i badaczka folkloru, poetka, działaczka "Solidarności", patron Szkoły Podstawowej w Radkowicach), którą mogliśmy dzięki niej osobiście poznać.
Zaczęło się od jednego mieszkania z łazienką, podczas gdy pięcioosobowa rodzina Trepków mieszkała w pokoju z kuchnią. Gospodarze warunki mieli gorsze, niż ci, którzy u nich gościli. Ale motywowani i zachęceni przez letników do rozwijania działalności, sukcesywnie dążyli do celu. Dziś jest pięć pokoi z łazienkami, które są w stanie przyjąć 20 osób. Do dyspozycji gości jest jadalnia, sala kominkowa, lasek za domem z możliwością grillowania i miejscem na ognisko. To wszystko zachęca do przyjazdu wakacje czy harcerskie zloty.
- Odwiedzają nas ludzie z Polski i zagranicy. Jedni polecają drugim. Są rodziny, co się u nas zaprzyjaźniły i przyjeżdżają co roku. Jak ktoś raz przyjedzie, wraca do nas. Są tacy, którzy przyjeżdżają regularnie od 15 lat - nie kryje satysfakcji pani Jolanta, córka Anny i Andrzeja Trepków, która jest czynnie zaangażowana w działalność gospodarstwa. - Od 1998 roku na pewno wiele się zmieniło. Przede wszystkim standard, jaki musimy zapewnić naszym gościom. Każdy wymaga indywidualnego podejścia, czasem rozmowy, które trwają do późnego wieczora. Staramy się, by goście czuli się u nas dobrze, jak w domu.
Domowy klimat gwarantują domowe obiadki. O kuchnię dba głównie pani Anna, choć podczas jej nieobecności goście chwalą kulinarne dokonania pani Joli, która robi świetne wypieki.
- Kiedyś mieliśmy wiele upraw i nadal staramy się, by pole nie stało odłogiem, ale jest już tego mniej i głównie na użytek własny i gości. Mamy swoje ziemniaki, cebulę, kapustę, fasolkę, marchewkę, ogórki. Goście mogą próbować ekologicznych malin prosto z krzaka. W zagrodzie jest krowa, żeby było swoje mleko, kury - dla jajek. Staramy się, by goście mieli urozmaicone menu. Zalewajka i pierogi cieszą się największym powodzeniem. Zawsze wszystko świeże i ze swoich upraw i hodowli - mówi pani Anna.
O wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Trepetkowie na str. następnej ===>>