Upór, pasja i pracowitość. Młody rolnik z ambicjami [VIDEO]
Historia ta rozpoczęła się w 2013 roku, kiedy rodzice przepisali mu 6,5 ha ziemi wraz z budynkami gospodarczymi. 20-letni wtedy Przemysław Wiankowski zdecydował się uprawiać ziemię i rozwijać gospodarstwo, mimo że było to bardzo trudne, ponieważ w tamtym czasie kończył szkołę i zaczynał już pracę na etacie w pobliskiej firmie nasiennej.
- Potrzebowałem pieniędzy. Dostałem od rodziców ziemię i budynki, ale nie było w tym gospodarstwie żadnych maszyn. Musiałem więc je systematycznie dokupować. Wszystko, co zarabiałem pracując w HR Strzelce, inwestowałem w gospodarstwo. Kupiłem ciągnik, zacząłem także powoli nabywać kolejne maszyny. Najpierw brony, później agregat uprawowy, siewnik, następnie rozrzutnik - tak powoli zaczęło się to rozwijać - opowiada Wiankowski.
Na etacie pracował przez 4 lata. Niejednokrotnie powodowało to, że prace w polu musiał wykonywać w nocy.
- Zdarzały się takie sytuacje, że wracałem ciągnikiem z pola o godzinie 4-5, a nawet 7 i jechałem do Strzelec - mówi nam 26-latek.
Nawet mimo takich sytuacji, Wiankowski nigdy nawet nie myślał zrezygnować z gospodarstwa. Wręcz przeciwnie - ciągle powiększał areał uprawianej ziemi, biorąc kolejne hektary w dzierżawę, kupując kolejne maszyny. Inwestował także w bydło opasowe, które w małych ilościach chował również od samego początku. W utrzymaniu zwierząt od początku pomagała mu babcia. Niestety, przed rokiem niespodziewanie zmarła. W międzyczasie Wiankowski ze względu na zbyt dużą ilość obowiązków i większą ilość zwierząt zdecydował się jednak zrezygnować z pracy na etacie i skupić się w pełni na rolnictwie.
Obecnie Przemysław Wiankowski posiada na własność około 15 ha ziemi, a razem z dzierżawami uprawia ok. 70 ha - w tym 15 ha użytków zielonych.
- Wysiewam głównie zboża. Jest jednak również miejsce na rzepak, kukurydzę na kiszonkę i na ziarno oraz łubin
- mówi rolnik, którego grunty są od siebie dość mocno oddalone. Leżą w sumie w trzech gminach i dwóch województwach. Są to ziemie, na których występuje duża mozaikowatość. Rolnik zwraca uwagę na to, że coraz bardziej doskwiera mu susza.
- Zastanawiam się nad tym, żeby zacząć siać bezorkowo, aby zatrzymywać wilgoć w ziemi. Myślę nad tym, aby najpierw przeprowadzić głęboszowanie, a następnie bezpośrednio po bronie talerzowej siać - mówi.
Wiankowski utrzymuje na dzisiaj około 50 sztuk bydła opasowego.
- Kupuję małe cielaki i je odchowuję. Na początku sprzedawałem zwierzęta w wieku około 24 miesięcy, teraz udało mi się już zejść do 20 miesięcy. Szybciej mogę więc sprzedać i kupić następne zwierzęta - mówi 26-latek.
Nie ukrywa on, że odczuł ubiegłoroczny kryzys cen, jaki wystąpił na rynku. Udało mu się jednak ograniczyć straty, sprzedając część zwierząt przed załamaniem cen, a część przetrzymać dłużej.
- W tak zwanym międzyczasie zapisałem się do grupy producenckiej Bukat spod Torunia. Zrzesza ona w sumie 84 rolników, z którymi współpracuję. Dzięki temu udaje nam się uzyskiwać lepsze ceny, sprzedając zwierzęta. Mamy większe przebicie, a poza tym nie oddajemy opasów handlarzowi, tylko sprzedajemy bezpośrednio do ubojni, z którymi mamy umowy - tłumaczy nam Przemysław Wiankowski.