Ziemię sprzedaje się tylko raz

Kiedy odwiedzam państwa Andrzeja i Małgorzatę Smulików z Dębska Ośrodka (gmina Koźminek, powiat kaliski) trwają przygotowania do rodzinnej uroczystości. Pan Andrzej utwardza podwórze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gospodarstwo po rodzicach pana Andrzeja małżonkowie przejęli na początku lat dziewięćdziesiątych. Powierzchnia nie była duża. – Areały, jakie mają okoliczni rolnicy, nie są duże. Ziemię dostał mój dziadek, który pracował u miejscowego dziedzica. Wówczas podczas reformy rolnej ten areał podzielono właśnie pomiędzy pracujących w majątku - wspomina pan Andrzej. Dostał 4 hektary, a po ślubie areał powiększono do 6,5 hektara. - Mamy małe gospodarstwo. W dzisiejszych czasach nie ma opcji, żeby wyżyć z takiego małego gospodarstwa. Trzeba dorabiać - opowiada. Pan Andrzej dodatkowo pracuje jako kierowca ciężarówki, a pani Małgorzata pomaga podczas różnych uroczystości.
Nie chcieli się zadłużać i zażynać
Państwo Smulikowie przyznają, że zamierzali powiększyć areał. Jednak się nie udało. Po pierwsze, nie ma w okolicy ziemi na zbyciu, a kiedy już była, to cena była zbyt wygórowana. Wahała się od 50 do 70 tysięcy złotych za hektar. - Chcąc kupić chociaż 5 hektarów, to byłoby 300 tysięcy złotych. (…) Zastanawialiśmy się, czy nie wziąć kredytu na zakup ziemi, ale za mojego życia ta inwestycja by się nie zwróciła - uważa pan Andrzej. Dodaje, że widzi rolników, którzy bazują tylko na kredytach. - Maszyny piękne, dużo ziemi, ale ta ogromna niepewność, czy będą pieniądze - mówi pan Andrzej. Małżeństwo zapewnia jednak, że swojej ziemi nie sprzeda. - Ziemię sprzedaje się tylko raz - mówią.
Rolnictwo, to wielka niewiadoma
Kiedy państwo Smulikowie przejęli gospodarstwo, hodowali bydło mleczne. Po kilkunastu latach, kiedy opłacalność bardzo spadała, zrezygnowali z krów. Postawili na trzodę chlewną. Hodowla prowadzona była w cyklu zamkniętym. - Sprzedawaliśmy około 100 tuczników rocznie. Teraz przy produkcji zwierzęcej, żeby mieć pieniądze, to trzeba hodować dużo sztuk. A żeby mieć dużo sztuk, trzeba mieć dużo ziemi, żeby mieć czym nakarmić, bo kupować wszystko, to są ogromne koszty - mówi rolnik. Dodaje, że produkcji zwierzęcej nie służą również duże wahania cenowe. - Nigdy nie wiadomo, za ile się sprzeda tego tucznika. Często było tak, że kiedy był czas sprzedaży, to cena poszła drastycznie w dół - mówi pani Małgorzata.
Zebrali 50% mniej plonu
Państwo Smulikowie na ponad 6 hektarach uprawiają zboża i kukurydzę. Pan Andrzej opowiada, że tegoroczne zbiory są o połowę niższe. – Ziemię mam klasy III i IV, to są bardzo dobre gleby. W tym roku zebrałem 4 tony pszenżyta z hektara, a 2 lata temu było ponad 8 ton – opowiada. - Zboże sprzedajemy i cena, mimo że jest susza nie jest zbyt wysoka - mówi. Na polu jest jeszcze kukurydza na ziarno. Ma już nabywcę. - Sprzedajemy do osoby, która ma kurczaki i sama robi paszę - opowiada.
Syn chce założyć działalność pozarolniczą
Andrzej i Małgorzata Smulikowie mają dwoje dzieci. Córka, która tydzień po moich odwiedzinach, wyszła za mąż, pracuje w Kaliszu. Jest również syn, uczeń technikum samochodowego. I to właśnie on chce przejąć gospodarstwo. - Ale to będzie jako dodatek. Maszyny niezbędne posiada, to nie musi kupować. Syn planuje skorzystać z programu – działalność pozarolnicza – i uruchomić warsztat samochodowy. Budynki ma i mamy nadzieję, że mu się to uda - mówią Smulikowie.
Marzy o wozie bojowym
Pan Andrzej w tym roku był starostą Dożynek Gminnych w Koźminku. Oprócz pracy w gospodarstwie udziela się społecznie. Jest prezesem jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Dębsku Ośrodek. - To jest pasja i miłość. Wcześniej byłem naczelnikiem, a cztery lata temu strażacy wybrali mnie na prezesa - opowiada. Pan Andrzej ze strażą związany jest od wczesnych lat młodości. Jeździł na zawody. Później - na kilka lat - porzucił strażackie życie.
Swoją pasję odnowił w 2007 roku. Wówczas jednostka obchodziła jubileusz 50-lecia swojego istnienia. - I tak zostałem. Chciałbym, aby nasza jednostka miała wóz bojowy, bo wieś jest duża, zarówno biorąc pod uwagę obszar, jak i ludność. Dębsko jest drugą wsią po Koźminku. Cały czas o to zabiegam, może się w końcu uda - opowiada pan Andrzej.
Czytaj także: