Sąsiad odciągnął ją od płonącego ciągnika

- Pożar wybuchnął blisko gospodarstwa sąsiada, więc bałam się, że ogień przejdzie na jego budynki. Chciałam zadzwonić po straż, ale nie mogłam znaleźć komórki - wspomina Inga Sobucka wydarzenie, w którym nie tylko straciła ciągnik i prasę, ale też narażone było jej życie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W niedzielę przyjaciele na jej rzecz organizują koncert charytatywny.
To sierpniowe popołudnie w Zaciszu koło Leśnej na Dolnym Śląsku było jak każde inne. Inga i Arek Sobuccy podzielili się obowiązkami na gospodarstwie: on pojechał wywieźć beczką wody dla bydła na pastwisko, ona belowała słomę. Umówili się, że Arek przyjedzie do niej na pole z czymś do jedzenia, a wtedy będą mogli zrobić razem małą przerwę. Nie zdążył dojechać…
Inga Sobucka to pierwsza bohaterka wieściowego cyklu „Zawód? Rolniczka?”. Inga to osoba doświadczona w temacie rolnictwa: 300 hektarowe gospodarstwo prowadzi z mężem od trzydziestu lat, razem zajmują się hodowlą bydła mięsnego w ilości ok. 100 sztuk dzieląc się obowiązkami i to bez względu na płeć. Odzwierciedlał to reportaż, który nagraliśmy w marcu 2024 roku.
15 minut i było po wszystkim
Wspomniane sierpniowe popołudnie upływało spokojnie. Inga belowała słomę po zebranym pszenżycie. Sprzęt znała dobrze, bo prasowanie słomy należy do jej ulubionych zajęć na gospodarstwie.Tragedia rozegrała się na końcu pola.
- Właśnie nakręcałam, było mało miejsca, więc obejrzałam się przez ramię, aby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. W tym momencie kłęby dymu unosiły się już z prasy, która wypełniona była sprasowaną słomą. Najpierw pomyślałam, aby pobiec z gaśnicą i ugasić ogień. Pochyliłam się w kabinie ciągnika, aby chwycić za gaśnicę i wtedy wypadła mi z kieszeni komórka. Wyskoczyłam z gaśnicą i uświadomiłam sobie, że to bez sensu – płomienie ognia ogarnęły już całą prasę. Myślałam, że uda mi się odczepić ciągnik, ale między nim a prasą było bardzo mało miejsca, ponieważ w chwili nieszczęścia wykonywałam manewr skrętu – opowiadała Inga półtora miesiąca po pożarze łamiącym się głosem.
Reszta poszła błyskawicznie. Wiał lekki, ciepły wiatr, więc ogień przeszedł na ciągnik bez trudu. Najpierw zapaliły się opony, a zaraz po nich wnętrze ciągnika.
- Pożar wybuchnął blisko gospodarstwa sąsiada, więc bałam się, że ogień przejdzie na jego budynki. Chciałam zadzwonić po straż, ale nie mogłam znaleźć komórki. Pamiętam wyraźnie, jak pobiegł do mnie sąsiad i odciągnął mnie od wysokich płomieni ognia, czarnego dymu i huku pękających opon. On uratował mi życie... - wspominała moja pierwsza bohaterka cyklu „Zawód? Rolniczka!”.
Wystarczyło 15 minut, aby spłonął wieloletni dorobek, aby było po wszystkim.
Boskie Karkonoskie i ich koncert
Po tragedii z pomocą przyszli wszyscy - przyjaciele, rodzina, sąsiedzi, znajomi. Jeszcze w dniu pożaru proponowano im pomoc przy prasowaniu pozostałej na innych polach słomy i pieniądze. Do dzisiaj (nowy) telefon nie milknie, a pytaniom o to, czy Inga i Arek nie potrzebują pomocy nie ma końca. Jedną z form pomocy jest koncert charytatywny, który odbędzie się 19 października o godz. 17.00 w Gryfowie Śląskim. Jego organizatorem jest Fundacja Boskie Karkonoskie – organizacja skupiająca wokół siebie kobiety, wspierająca je, działająca dla nich. Inga Sobucka aktywnie uczestniczy w pracach fundacji. Jej pomysły, czas i energia przekłada się na wspólne działania z kobietami i na rzecz kobiet.
Dochód z koncertu, w którym wystąpi Ewelina Gorayska i Anastazja Cierlik, przekazany zostanie na wsparcie Ingi. Dla tych, którzy nie będą na koncercie, ale zachcą wesprzeć inicjatywę Fundacji Boskie Karkonoskie, uruchomione zostało konto, na które można wpłacać dowolne sumy na wsparcie Ingi Sobuckiej.
Fundacja Boskie Karkonoskie
Konto bankowe: 24 1020 2124 0000 8702 0486 0906
Z dopiskiem: Dla Ingi
- Tagi:
- pożar
- Inga Sobucka