Rolniczka, co wie, jak rozpoznać ruję i zreanimować cielaka [VIDEO]

Praca czasem kończy się w nocy porodem cielaka
Dzień przed nagraniem umówiłyśmy się na rozmowę telefoniczną, aby lepiej się poznać. Najpierw wyznaczyłyśmy sobie godz. popołudniową, potem przesunęłyśmy ją na wczesny wieczór, a w końcu usłyszałyśmy się dopiero po 21.00. Gdy pytam panią Edytę o przebieg jej dnia, odpowiada:
- Każdy dzień wygląda różnie. Są dobre i złe dni. Ten wczorajszy zaczął się planowo, ale skończył dwoma porodami, z których jeden przebiegł z komplikacjami. Jest naprawdę różnie - czasami wracam do domu o 19.00, czasami po 22.00 trzeba iść ponownie do obory, bo jest np. poród – wyjaśnia młoda rolniczka.
Gospodarstwo jest po teściach. Pani Edyta i pan Krystian znają się 6 lat. - Ciągnęło mnie tutaj od samego początku, bo ja kocham zwierzęta! Nie ma nic piękniejszego, jak karmić cielęta - wyznaje moja rozmówczyni.
Na obszarze 50 hektarów użytków zielonych i ornych uprawiana jest zielonka dla bydła. Potrzeba jej sporo, bo i zwierząt nie jest mało: ok. 70 krów mlecznych, 50 opasów, 90 młodzieży, razem 210. Wszystkie sztuki, które się urodzą, pozostają na gospodarstwie. Byczki odchowywane są na opasy, jałówki zasilają stado. Dominującą rasą jest holsztyńsko fryzyjska odmiany czarno-białej z pojedynczymi sztukami odmiany czerwono-białej.
- Robię takie doświadczenie, że każda sztuka, która jest w rui, kryta jest RW, czyli rasą holsztyńsko-fryzyjską odmiany czerwono-białej, a wszystko po to, aby wyprzeć odmianę czarno-białą. Zobaczymy jak mi pójdzie. Na razie mam potomstwo takiej mieszanki 50 na 50. Co będzie dalej? Okaże się – tłumaczy pani Edyta.
Zwracam uwagę na byczka z rudym umaszczeniem i pytam, skąd się wziął: - Jeżeli po trzech inseminacjach krowa będąca w rui nie zachodzi w ciążę, to kryjemy ją rasą mięsną. Przeważnie jest to limousine, a ten byczek jest właśnie taką mieszanką – wyjaśnia młoda rolniczka. Przy okazji chcę wiedzieć, czy bydło zauważa kolorystyczną inność osobników, ale pani Edyta wyjaśnia mi, że bydło widzi w czarno-białych odcieniach, więc dla nich rudy byczek jest po prostu czarny. Czy zwierzęta mają imiona? Przeważnie nie, ale są trzy wyjątki: Gloria, Beżowa i Rudy, a to ze względu na ich urodę.
Bydło ma swój okólnik, ale od wiosny wychodzić będzie na pastwiska. Największym jednak marzeniem naszej rolniczki jest posiadania stada higlandów. - Jest to rasa mięsna, którą oczami wyobraźni widzę nad naszym stawem, gdzie chodzą sobie krowy-mamki razem ze swoimi cielakami – wyznaje pani Edyta.
Jak rozpoznać ruję
Edyta Czajka z wykształcenia jest zootechnikiem, a jeden z etapów nauki przeszła w Zespole Szkół Przyrodniczo-Biznesowych w Tarcach pod Jarocinem. Dzisiaj w tej samej szkole jest wykładowcą.
Gdy pytam, czy spełnia się bardziej w szkole, czy w oborze, odpowiada:
Przyjemnie jest mi tutaj w gospodarstwie, bo tutaj robię to, co lubię, czyli przebywam wśród zwierząt, ale lubię również pracę w szkole, bo tam mogę dzielić się moją wiedzą z uczniami. Mogę dzielić się z nimi nie tylko teorią, ale również stroną praktyczną – mówi pani Edyta nauczyciel i praktyk w jednym. Uczniowie na jej zajęciach mogą dowiedzieć się tego, czego nie przeczytają w podręczniku np. dlaczego krowie w rui powinno się wymasować macicę przy pomocy badania doodbytniczego. - Aby macica puściła śluz rujowy. Oglądamy ten śluz i widzimy, jaki on jest: czy jest przezroczysty i ciągliwy, a wtedy możemy inseminować lub jeżeli jest z domieszką ropy, to wiemy, że mamy do czynienia ze stanem zapalnym macicy i musimy podjąć leczenie – słucham wypowiedzi pani Edyty i nie dziwię się, że jest jej zarówno w szkole, jak i tutaj dobrze. Jak sama mówi w mieście nie miałaby ani tej przestrzeni, ani wolności decyzji, jakie ma tutaj. - Myślę, że to jest to, w czym czuję się najlepiej, bo nie czuję się dobrze zamknięta w czterech ścianach – mówi z przekonaniem Edyta Czajka.
Czytaj też: Czy Twoje krowy wykazują wyraźne oznaki rui?
Zachowanie krów jest ważne podczas wycielenia
Czytałam ostatnimi czasy o tym, że krowy, które mają intensywny kontakt z ludźmi, nie tylko są spokojniejsze, oswojone, ale równocześnie dają więcej mleka. Co pani Edyta na to?
- Może coś w tym jest. U nas zwierzęta są na wolnym wybiegu, więc mają intensywny kontakt z żywym człowiekiem, co w przypadku krów na uwięzi jest ograniczone. To przekłada się na ich zachowanie podczas inseminacji czy badań kontrolnych. Nasze bydło jest spokojne, łatwiej jest z nim nawiązać kontakt. Zwierzęta, które są przyzwyczajone do obecności człowieka, są jego ciekawe, a nie uciekają przed nim – mówi nasza rolniczka. Krowa w gospodarstwie pani Edyty i pana Krystiana daje średnio 37,7 mleka dziennie i przebywa tutaj 7-8 laktacji.
Zachowanie krów jest szczególnie ważne podczas ich wycielenia. Tylko zwierzę, które jest przyzwyczajone do obecności gospodarzy, pozwoli sobie pomóc. - Krowa, która ma komplikacje przy porodzie, potrzebuje naszej pomocy np. poprzez użycie wycielacza. Można powiedzieć, że krowa, która jest oswojona z obecnością człowieka, oddaje swoje życie w jego ręce i daje sobie pomóc. Tak było podczas wczorajszego porodu, gdy jałówka zaczęła się cielić rano, a urodziła dopiero wieczorem przy pomocy wycielacza. Na początku wszystko wyglądało normalnie. Położenie cielaka było prawidłowe, wychodziły najpierw nóżki, ale okazało się, że cielak jest duży i bez naszej pomocy cielak najprawdopodobniej udusiłby się – wyjaśnia pani Edyta.
Czasem cielę trzeba reanimować
Spokój krowy ważny jest również dla jej potomstwa. Także jeżeli nie ma powikłań, cielak w celu odśluzowania „wieszany” jest na tzw. płotku. Jego pozycja głową na dół ułatwia odpływ śluzu i cielę może lepiej i wcześniej zacząć oddychać. Pani Edyta przywiązuje dużą wagę do tego, aby cielę zostało odsondowane i to najlepiej w pozycji mostkowej, czyli leżąc na brzuchu. Najlepiej jest to robić w dwójkę. W takiej sytuacji pani Edyty pomocnikiem jest mąż, który przytrzymuje nowo urodzone zwierzę za tylne koniczyny. - Nigdy nie robię tego „na czuja”, tylko uważam, aby cielę samo połykało sondę – dodaje pani Edyta.
A jeśli cielak jest w złej kondycji? Na ten wypadek w gospodarstwie jest reanimator. Pani Edyta przynosi coś, co naszemu operatorowi Michałowi kojarzy się z pompką do materaca. - To jest reanimator, który ratuje życie cieląt. Ważne jest, aby cały pysk cielaka wszedł do środka. Poprzez pociągniecie tłoka wyciąga się zalegający śluz u zwierzęcia, a jeżeli chcemy przeprowadzić reanimację, musimy wepchnąć tłok do środka – udziela cennych informacji nasza rolniczka.
Trzy zdania na koniec
Spotkanie z panią Edytą Czajką jest pełne praktycznych rad i spostrzeżeń. Aż żałuję, że jako rolniczka mam pod opieką owce, a nie bydło, bo wtedy mogłabym wiele z jej wypowiedzi zastosować u moich podopiecznych.
Na koniec spotkania siadamy w ciepłej kuchni przy szklance mleka od krów, które dzisiaj poznaliśmy. To odpowiedni moment i przyjemne miejsce, aby poprosić panią Edytę o uzupełnienie 3 zdań, które czytam wszystkim naszym rolniczkom z cyklu „Zawód? Rolniczka!:
1. Gdybym jeszcze raz miała wybór to… wybrałabym takie życie, jak mam.
2. Moim największym marzeniem jest… jak już wspomniałam – posiadać stado higlandów.
3. Jeśli ktoś mówi mi, że jestem dzielną kobietą, to… wierzę, że tak naprawdę jest.